środa, 31 sierpnia 2016

365. Sierpniowe denko - hity i kity minionego miesiąca

Kolejny miesiąc, kolejne odkryte perełki  i męczenie się z przeciętniakami.
Zapraszam na mini recenzje zużytych kosmetyków.





PRODUKTY DOBRE, GODNE POLECENIA



 PANTENE  - szampon do włosów

Bardzo przyjemny lekki szampon. Dobrze oczyszcza, nie obciąża, jest mega wydajny. Nie przedłuża może świeżości moich włosów ale ładnie je nabłyszcza i pomaga w rozczesywaniu.


BIOLOVE - żel pod prysznic (recenzja)

Sam żel jest świetny, nawilża, ma świetny skład. Jego zapach jest przyjemny, choć nie obraziłabym się gdyby go odrobinę "podkręcili".


PLANETA ORGANICA - maska do włosów (recenzja)

Matko Buzka ta maska nie chciała się skończyć. Bardzo wydajny produkt. Genialnie działała na moje włosy i końcówki. Nie obciążała, włosy były sprężyste, miękkie. Jedynie zapach nie do końca mi odpowiadał ale to akurat osobista preferencja -pachnie jak kadzidło, zapach utrzymuje się na włosach.


NACOMI - kawowy peeling do ciała (recenzja)

Boski produkt. Wydajny, mocny zdzierak. Przepięknie pachnie i nawilża ciało. Nie umiem się go nachwalić. Na pewno jeszcze nie raz u mnie zagości.




FACELLE - płyn do higieny intymnej

Ulubieniec. Wiele osób go zna i lubi i ja jestem też w tej grupie. To świetny i tani produkt do higieny intymnej. Polecam


SORAYA - balsam z SPF 30

Bardzo przyjemny, lekki produkt. Delikatnie pachnie, dobrze się rozsmarowuje, nie zostawia białych smug. Nie klei się. Bardzo wydajny produkt.


ZIAJA - kasztanowy żel do nóg

Na początku nie byłam do niego przekonana. Lekko chłodził, koszmarnie się kleił. Po użyciu dłonie jak i nogi były powleczone klejącym się czymś. Przekonałam się do niego kiedy po użyciu siedziałam w przeciągu lub przed wentylatorem - fantastycznie wzmagał chłodzenie a samo działanie kosmetyku wydawało się mocniejsze. Nie wiem czy ponownie kupię ale dramatyzować nie będę jeśli na niego trafię.


OILLAN - balsam do ciała (recenzja)

Mój ulubieniec. Bardzo szybko się wchłania, dobrze i trwale nawilża ciało. Chwilowo smuży i nie należy do mistrzów wydajności. Mimo to cieszę się, że mam kolejne opakowanie.




BE ORGANIC - mleczko do demakijażu (recenzja)

Całkiem wydajny i przyjemny kosmetyk. Nie przepadałam za stosowaniem go na waciku ale pod prysznicem, do porannego odświeżenia okazał się mistrzem. Do tej pory stroniłam od mleczek ale ten produkt zużyłam z przyjemnością. 


BIOLOVE - kula do kąpieli

Fajny czasoumilacz. Przyjemnie pachnie. Lekko barwi wodę nie jest ani za tłusty ani za "suchy" - daje przyjemne nawilżenie skórze.




PRODUKTY TAKIE SOBIE




ZIAJA - płyn micelarny

Przeciętniak. Zmyć zmywał, nie podrażniał. Ale jak napisałam w innym poście, za każdym razem kiedy go używałam miałam wrażenie, że coś jest nie tak, że niewiele różni się od zwykłej wody. Mimo że krzywdy mi nie zrobił raczej do niego nie powrócę.


AVA - krem z zieloną herbatą (recenzja)

Niestety nie zauważyłam i się przeterminował. Chciałam wrócić do niego na jesieni. Na wiosnę sprawował się dobrze, byłam zadowolona, niestety jak przyszło lato kompletnie sobie nie radził. Świeciłam się jak świeca a podkład się na nim ważył.  


BIOLAVEN - krem do twarzy

Niestety do twarzy się nie sprawdził, nie wnikał w skórę i miałam wrażenie zaklejenia. Zapachowo też nie był moim ulubieńcem. Sprawdził się jako krem do ciała. Tu nie mam mu nic do zarzucenia.


PRODUKTY, KTÓRYCH NIE POLECAM



DOVE - desodorant w kremie

Chryste, ile ja czasu go zużywałam. Pod pachami nie sprawdził się w ogóle. Tragedia. Miałam wrażenie, że bardziej się pocę i śmierdzę. Kompletna klapa. Zużyłam go kiedy moje nogi spuchły a uda ocierały o siebie. Dzięki niemu nie miałam obtarć.


ZAPACH CISZY - mydło migdałowe

Produkt z Joyboxa. Bardzo starałam się go chociaż odrobinę polubić. Niestety zapach był dla mnie odrzucający a to co robił ze skórą było nieakceptowalne. Skórę na twarzy ściągał  i wysuszał, skórę na ciele czyścił tak, że aż "skrzypiała". Po kilku próbach go wyrzuciłam. 



No i jak miałyście coś? Coś się Wam spodobało?

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

364. Różności z Internetu



Nie ogarniam na razie rzeczywistości, znaczy się nie jest źle ale dziś na luziku kilka różności znalezionych w Internecie.

Miłego oglądania




1.  Jest mieszkanie do kupienia - co prawda w Kijowie ale może komuś przypasuje :)









2.  Co prawda po angielsku ale nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem o co chodzi.
Bardzo interesujący i krótki filmik o odchudzaniu i ćwiczeniach




3.  Kot musi być







4.  Kim są żyjący krewni Hilera?

5.


poniedziałek, 22 sierpnia 2016

363. Ogłoszenie parafialne


piątek, 19 sierpnia 2016

362. Ideał w plastikowym opakowaniu? - Efektima

Na palcach jednej ręki mogę przytoczyć produkty, które od pierwszego użycia zauroczyły mnie w 100%. Dlaczego dzisiejszy produkt aż tak na mnie zadziałał dowiecie się z poniższego tekstu.


EFEKTIMA

MASŁO DO CIAŁA



Informacje podstawowe:

Pojemność: 250 ml
Zapach: bardzo delikatny, nienarzucający się
Konsystencja: to nie jest typowe gęste masło ale też nie balsam



Info od producenta:



Skład:



Moja opinia:

  • masło ma fenomenalną konsystencję - jest mniej zbite / tłuste przez co bardzo dobrze rozprowadza się na ciele;
  • produkt ma przyjemny, delikatny zapach co jest idealne dla osób bardzo wybrednych lub wrażliwców;
  • w produkcie widoczne są malutkie kapsułki olejku, które podczas wsmarowywania pękają i tworzą całość z resztą produktu;
  • masło bardzo dobrze nawilża ciało, nawet moje suche plamki na ciele są po nim nawilżone, zneutralizowane;
  • bardzo szybko się wchłania;
  • skóra po aplikacji jest jakby "mokra", zabezpieczona;
  • nie klei się;
  • jest zaskakująco wydajny.
 

Dla mnie jest to jeden z najlepszych jak nie najlepszy kosmetyk z tej kategorii.  Rzadko wracam do tych samych produktów (za bardzo lubię testować) ale w tym przypadku wiem, że kupię inne wersje maseł.
Efektimę polecam każdemu kto potrzebuje dobrego nawilżenia a nie przepada za tłustymi, ciężkimi produktami.

środa, 17 sierpnia 2016

361. Żelowe algi - physio - micelarny żel od Lirene

Do tej pory nie byłam zwolenniczką żeli micelarnych, dla mnie były to produkty z kategorii nie wiem co to ma być ; takie cuś "ni w kij ni w oko". Na dzisiejszego bohatera trafiłam może nie przypadkiem ale wzięłam z braku laku - inne oferowane przez drogerię produkty albo już miałam albo kompletnie mnie nie interesowały.


LIRENE
Żel micelarny do twarzy



Informacje podstawowe:

Pojemność: 200 ml
Zapach: przyjemny, delikatny, podobny do innych produktów z tej serii
Konsystencja:  bardziej płynna niż standardowy żel ale też nie tak wodnista jak micel


Info od producenta:






Skład:



Moja ocena:

  • na początku stosowałam go jak standardowy płyn micelarny, nalewałam na wacik - w tej wersji okazał się dziwny, trochę jak tonik hibiskusowy z Sylveco - nie wsiąkał w wacik, przez co wszystko mi się na twarzy rozmazywało;
  • można było zmyć makijaż (oprócz oka bo do tego używam dwufazy) ale wymagało to zarówno trochę czasu jak i cierpliwości;
  • ogromną różnicę zrobiło u mnie przestawienie go pod prysznic - do porannego odświeżenia cery okazał się genialnym kosmetykiem;
  • jako środek stosowany do demakijażu sprawdza się o niebo lepiej niż na waciku - robi to naprawdę dobrze;
  • nie uczula, nie podrażnia, nie ściąga;
  • tylko raz zdarzyło mi się, że zapiekł mnie w oczy więc tu psioczyć też nie mogę;
  • żel praktycznie się nie pieni, okazał się idealnym partnerem dla gąbeczki konjac;
  • niestety nie jest zbyt wydajny, każde użycie to moje zdziwienie jak znacząco go ubyło;
  • skóra po aplikacji jest przyjemnie miękka.



 Nie będę udawać, że jest to produkt idealny, czy "ulubiony ulubieniec" ale kompletnie nie miałabym problemu z poleceniem tego produktu innej osobie. Dobrze oczyszcza, nieźle zmywa makijaż, nie uczula, jedne "ale" to jego wydajność. Jeśli więc będziecie szukać czegoś nowego spokojnie możecie przyjrzeć się właśnie temu produktowi.


piątek, 12 sierpnia 2016

360. Różności z Internetu









1. Brwi nie maluję ale to samo mogłabym powiedzieć np. o kreskach eyelinera




2. "Dzidziuś" w foteliku


https://i.imgur.com/uWeNmXY.jpg
3. Czyż to zdjęcie nie jest piękne?




4. Nie każdy będzie wiedział czym i gdzie jest Mordor (skupisko biur w Warszawie) ale sądzę, że każdy znajdzie kubek, który go urzeknie

Moje typy to:



 5. Dom pod Olsztynem





6. Jeszcze nie próbowałam tego sposobu oczyszczania pędzli ale wygląda bardzo ciekawie




7. W Stanach wypuścili color tattoo w formie błyszczyka - super, prawda?



środa, 10 sierpnia 2016

359. Wspomnienia czar - kilka przemyśleń o produktach z Joyboxa

17 czerwca opisywałam pierwsze wrażenia dotyczące Joy boxa dziś nadszedł czas na małe podsumowanie.



Najpierw kilka słów o tych kosmetykach, które doczekały się już swojej recenzji.




 VIANEK - PEELING DO CIAŁA (recenzja i denko)

Świetnie działający peeling do ciała. Przepięknie pachnie, choć pod koniec jego słodki zapach trochę mnie męczył. Wydajny, dobry zdzierak.

Ostateczna ocena: jestem z niego bardzo zadowolona i chętnie wypróbuję inne wersje.


OILLAN - BALSAM DO CIAŁA (recenzja)

Bardzo dobry produkt, jestem z niego bardzo zadowolona. Jest lekki ale potrafi bardzo dobrze nawilżyć i zabezpieczyć skórę. Potrafi smużyć ale na krótki okres.

Ostateczna ocena: in plus, bardzo się cieszę, że mam kolejne opakowanie.




VIANEK - PEELING DO TWARZY (recenzja i denko)

Przyjemnie pachnący niezwykle delikatny peeling. Dobry dla osób z cerą wrażliwą albo do delikatnego miziania, na pewno nie do dobrego speelingowania skóry twarzy.

Ostateczna ocena: fajnie, że miałam możliwość przetestowania ale to nie jest produkt dla mnie. Nie wrócę.


BE ORGANIC - MLECZKO DO DEMAKIJAŻU (recenzja)

Dobry produkt, przyjemnie mi się go używało. Dobrze odświeżał i oczyszczał skórę. Wydajny, nie uczulający produkt.

Ostateczna ocena: nie przepadam za mleczkami, ten jednak mnie do siebie przekonał i następnym razem nie oddam już tego rodzaju produktu i będę próbować go zużyć.


Teraz reszta w minirecenzjach


 YASUMI - KONJAC

Jestem nim oczarowana. To świetna mała gąbeczka, która genialnie oczyszcza moją skórę. Świetnie współpracuje z moim żelem do twarzy, nie podrażnia.

Ostateczna ocena: zdecydowanie kupię następną gąbeczkę lub podobny produkt. Nie byłam do końca przekonana do tego rodzaju produktów ale po tych kilku tygodniach nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez tego malucha.


ZAPACH CISZY - MYDŁO

Inteligentnie powiem: "eeee nie, dziękuję". Taki sobie zapach, szczypie w oczy. Stosowany na ciało zostawia skórę skrzypiącą i jakby "odartą" z warstwy ochronnej. Przyznam jednak, że jest bardzo wydajne.

Ostateczna ocena: nie przepadam za mydłami i tak jak te z Organique były przyjemne w użytkowaniu tak to mogę ocenić jako bardzo przeciętne. Zużyje ale bez zbytecznego sentymentu i chęci poszukania innych kosmetyków z tej firmy. 




BIOLVAEN - KREM DO TWARZY

Obawiałam się zapachu i rzeczywiście nie należy on do najprzyjemniejszych, da się jednak przeżyć. Na początku chciałam używać go jako krem na dzień ale okazał się zbyt bogaty, zaczęłam stosować na noc i niestety moja skóra zareagowała stanowczym sprzeciwem. Krem nie chciał wniknąć w moją skórę, czułam się zaklejona, Po tygodniu zmagań krem zużyłam jako balsam do ciała - dobrze natłuszczał moją skórę.

Ostateczna ocena: cieszę się, że nie wydałam kasy tylko na niego. Więcej nie kupię ani tego ani innego produktu z tej serii (linii). 


SYLVECO - TONIK DO TWARZY

To moja druga butelka więc teoretycznie wiedziałam czego się spodziewać. Lubię ten tonik, to on mnie przekonał o sensowności stosowania toników. Jedyne co dodatkowo mogę powiedzieć to to, że mam wrażenie, że ta butelka jest twardsza od poprzedniej a konsystencja trochę bardziej wodnista (ale to może przez pogodę).

Ostateczna ocena: bardzo lubię ten produkt, nie jest to moja ostatnia butelka.





Pudełko kosztowało mnie 59 pln z czego trochę ponad 131 pln to produkty które polubiłam, pokochałam, z przyjemnością zużyłam i 53 pln produktów, które albo nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia lub wręcz nie polubiłam. 

Ostatecznie nie żałuję wydanej kasy, oprócz mydła wcześniej czy później te produkty trafiłyby do mnie i cieszę się że w ten sposób mogłam ich spróbować.


P.S. Widziałam następne pudełko, mnie nie zainteresowało a Was?

piątek, 5 sierpnia 2016

358. Czas na mat - Ava vs Soraya

Jako posiadaczka cery mieszanej wiosna i lato to dla mnie czas poszukiwania idealnego kremu matującego. Dawno, dawno temu pisałam o trzech produktach (w tym kremie) matujących (tu). Nadal uwielbiam krem z Bandi, jest on jednak na tyle hard corowy, że w tym roku szukałam czegoś lżejszego.



Na pierwszy ogień poszedł:

AVA

Krem z ekstraktem z zielonej herbaty
dla cery tłustej i mieszanej


Informacje podstawowe:

Pojemność: 50 ml
Zapach: widoczny, czuć tu zieloną herbatę
Konsystencja: lekka, przyjemna
Info od producenta:



 Zawiera:
  • koenzym Q10

Skład:


Moja ocena:
  • krem kupiłam z początkiem wiosny i pokochałam od pierwszego użycia,
  • krem ma lekką konsystencję, przepięknie rozprowadza się na cerze;
  • ma odrobinę zbyt mocny zapach, jest on przyjemnie herbaciany ale dla wrażliwców może stanowić problem;
  • bardzo szybko się wchłania;
  • dobrze współpracuje z innymi produktami; genialnie nadaje się pod makijaż;
  • skóra po aplikacji jest miękka i widocznie zmatowiona;
  • przy dłuższym stosowaniu zauważyłam poprawę w wyglądzie skóry, była delikatniejsza i wyglądała na zdrowszą;
  • nie podrażnia, nie uczula, nie zapycha;
  • jest bardzo wydajny.
Niestety problem pojawił się w momencie ocieplenia się pogody. I nawet nie mówię o tych porąbanych upałach, tylko o zwykłym ociepleniu się.
  • buzia po aplikacji niemal natychmiastowo świeciła się jak słońce;
  • makijaż zaczął się albo ważyć albo po prostu spływać.

Kiedy już myślałam, że będę skazana na żywot jarzeniówki tudzież pudernicy, zauważyłam akcję promocyjną organizowaną przez Hebe. Do przetestowania były najnowsze kremy z Soraya (tu).

Do testowania otrzymałam:

SORAYA

Lekki hydro-krem
dla cery tłustej i mieszanej


Informacje podstawowe:

Pojemność: 50 ml
Zapach: przyjemny, lekko perfumowany, niewyczuwalny na twarzy
Konsystencja: lekki żel, galaretowaty
Info od producenta:


Skład:



Moja ocena:

  • pierwsze użycie kremu było dość mocnym przeżyciem, moja skóra była super matowa, mat był płaski, nieprzyjemny;
  • ten ultra mat pomagał w utrzymaniu cery w ryzach po zrobieniu makijażu ale solo był dość uciążliwy;
  • po jakimś tygodniu skóra przyzwyczaiła się, pogoda ociepliła jeszcze bardziej i skóra zaczęła wyglądać normalnie;
  • bardzo dobrze współpracuje z podkładami, zauważyłam (w normalny dzień), że mat trzyma się dłużej na mojej buzi a jeśli się świecę to nie tak mocno jak w normalnym przypadku;
  • przy ekstremalnie ciepłej pogodzie krem nie jest sprawdza się może idealnie ale z całą pewnością nie świecę się tak jakbym go nie używała;
  • rzeczywiście trochę zmniejsza widoczność porów ale nie jest to " lek na całe zło";
  • przy regularnym stosowaniu cera wygląda dobrze ale nie tak dobrze jak przy Avie;
  • nie zauważyłam by makijaż się ważył, spływał;
  • nie podrażnia, nie uczula;
  • jest bardzo wydajny.


Zdecydowanie nie są to kremy do zadań specjalnych (czy to w przypadku cer tłustych czy to "piekielnego" lata) ale gdybym miała któryś polecić to byłby to krem z Soraya. Ava jest ciekawa i z pewnością ją zużyję ale dopiero na jesieni.
Jeśli jednak szukacie czego mocnego, odpornego na ultra tłustą cerę i upalną pogodę to polecam Bandi - krem matujący


środa, 3 sierpnia 2016

357. Kąpielowe czaso-umilacze - Biolove

Żel z Nacomi okazał się niewydajnym niewypałem więc dość szybko zaczęłam szukać czegoś nowego, czegoś co zwali mnie z nóg.
Wizyta w Kontigo zaowocowała kupnem dwóch żeli pod prysznic i dwóch kul, które przygarnęły moje córy. Dziś kilka słów o tych kąpielowych czasoumilaczech.

Zapraszam.




KULE DO KĄPIELI



- zielona herbata,

Skład: Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Zea Mays (Corn) Starch, Argania Spinosa Kernel Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Parfum, Ascorbic Acid, Tocopheryl Acetate, Aqua, CI 47005, CI 42090, CI 73015
 
- malina, 

Skład: Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Zea Mays (Corn) Starch, Vitis Vinifera Seed Oil Butyrospermum Parkii Butter, Parfum, Ascorbic Acid, Tocopheryl Acetate, Aqua, CI 75470, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool

- piżmo (otrzymałam ją podczas akcji promocyjnej) 

Skład: Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Vitis Vinifera Seed Oil Butyrospermum Parkii Butter, Zea Mays (Corn) Starch, Sodium Chloride, Parfum, Propylene Glycol, Aqua, Tocopheryl Acetate, Rosa Damascena.


Z tych trzech produktów ta z piżmem ma najdelitniejszy, najsubtelniejszy zapach. Posiada również kawałeczki płatków kwiatów, na które należy uważać. Pozostawione w wannie potrafią bardzo mocno się do niej przykleić i pobrudzić.

Malina i zielona herbata pachnie bardzo przyjemnie i zarazem ożeźwiająco. Zapach jest naturalny, delikatny ale wyczuwalny.
Wydają się również bardziej nawilżające, natłuszczające skórę. 

Wszystkie trzy są bardzo przyjemne w użytkowaniu a połówka spokojnie wystarcza na dużą wannę.  

 



ŻELE POD PRYSZNIC




Uwielbiam żele z owocową nutą, jak dla mnie tylko takie mogłyby istnieć. Grejpfrut był i jest jednym z ulubionych zapachów, zakup tej wersji był więc oczywistą oczywistością.

Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Panthenol, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Parfum, Benzyl Alcohol, Citric Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool, Citronellol, Citral, Geraniol.

Wąchając go w sklepie zaważyłam, że zapach nie gra pierwszych skrzypiec, jest "widoczny" ale eksplozja zapachu to z pewnością nie jest.
Podczas kąpieli przyjemnie się pieni, genialnie nawilża skórę. Dzięki niemu skóra jest miękka, nawilżona, przyjemna w dotyku.




 Moim drugim wyborem był żel z borówką i był to strzał na miarę głównej wygranej w Lotto.

Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Panthenol, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid

Zapach jest tak totalnie odurzający (ale nie mdły) i tak uzależniający, że mycie się nim jest czystą przyjemnością. Zapach jest mocny, widoczny, zostaje na skórze po aplikacji. On również trwale nawilża skórę, wydaje się jednak bardziej wydajny niż poprzednik. 




Jeśli miałabym czegoś sobie życzyć to poszerzenia gamy zapachów: marzy mi się żurawina, zielona herbata, cytryna, trawa cytrynowa. Niezależnie od tego ile tego jest / czy będzie, te kosmetyki naprawdę są warte uwagi. TO dobrze wydane kilkanaście złoty.