piątek, 25 marca 2016

306. O dwóch takich, co nie skradli mi serca

Dziś kilka słów o dwóch produktach, które już od jakiegoś czasu przyprawiają mnie o skręt kiszek. Niby ich używam, niby nie są do końca beznadziejne ale za każdym razem po ich użyciu jestem niezadowolona.
Irytują mnie na tyle, że kilka razy wylądowały już w koszu na śmieci.


 Sephora
Brązowa kredka do oczu




Mój ulubiony eyeliner dokonał żywota i myślałam, że kredka, dodana do palety cieni, godnie go zastąpi. Niestety za każdym razem kiedy mam ją na powiekach to jest to porażka.  Po pierwsze ten ciemny brąz jest piękny tylko na dłoni – na oku jest wyblakły, mało przekonywujący.  Może jeszcze bym to przeżyła ale fakt, że niemalże momentalnie odbija się na górnej powiece już mnie wkurza. Dodatkowo po kilku godzinach widzę jak część (od połowy oka do jaskółki) zanika. Po 3 godzinach jaskółka to już tylko wspomnienie. Patrząc w lustro oko wygląda dziwacznie.

Teoretycznie mogłabym (i tak robiłam) utrwalać to cieniem, tylko to trochę frustujące. Czy taka kredka nie powinna być samodzielnym produktem? 

Na plus mogę powiedzieć, że te drobinki brokatu nie opadają, nie podrażniają oczu.





Drugim produktem, nad którym będę się pastwić jest: cień w kremie z Mabeline.




To, że konsystencja jest mniej przyjemna niż standardowej linii color tattoo nie przejmuje się kompletnie, jestem w stanie go nałożyć bez zbędnych kłopotów czy prześwitów. Próbowałam nakładać go pędzlem, palcem, w ilości małej lub minimalnej ale efekt jest zawsze taki sam – cień zbiera się, kruszy, powieka wygląda jakbym miała 100 lat.   
Wisienką na tym "torcie" jest sam kolor cienia. On jest zbyt ciemny i ziemisty dla mojej karnacji – oko wygląda na bardziej zmęczone przez co nie mogę stosować go solo.




Niby nie dużo, tylko dwa produkty. Ale dla mnie to aż dwa produkty, z którymi nie wiązałam może ogromnych nadziei ale myślałam, że będę z nich zadowolona, że będą służyć mi do dobicia przez nich denka.
Chciałabym pozbyć się obydwu produktów, nie wiem czy ktoś w moim otoczeniu byłby zainteresowany ale wiem, że nie będę ich u siebie trzymała. Zbytnio mnie rozczarowały, poza tym nie lubię trzymać czegoś czego nie używam.


środa, 23 marca 2016

305. Z podwójną siłą witaminy C - wyniki po 4 miesiącach kuracji


 Mam kilka dobrych koleżanek, dla których przebarwienia na twarzy to dramat, powód do stresu i częstych wizyt u kosmetyczki. Dla mnie one zawsze były dodatkiem do mojej i tak piegowatej twarzy. Kiedy jednak wypatrzyłam serię serum (ser?) z Avy i ich wersję z witaminą C stwierdziłam, że warto spróbować zniwelować te, które już są na mojej cerze. Kiedy wieść się rozniosła dostałam od koleżanki również "boski i niesamowity" specyfik na plamy z Ziai.

Serum stosowałam od 1 grudnia, reduktor punktowy od 7 grudnia - sądzę, że marzec to dobry miesiąc na małe podsumowanie. Zapraszam.


ZIAJA MED
Punktowy reduktor przebarwień

AVA - aktywator młodości
Witamina C z Acerolą





AVA - aktywator młodości
Witamina C z Acerolą




Informacje podstawowe:

Pojemność: 30 ml
Kolor i konsystencja: żółty, lekko żelowaty płyn


Zapach: brak
Stężenie witaminy C: 5%
Informacje od producenta:



Skład:



Moja ocena:
  • płyn ma miłą konsystencję, dobrze rozprowadza się na skórze i szybko wchłania;
  • skóra delikatnie się klei ale nie na tyle by mnie to wkurzało, czy przeszkadzało w nakładaniu kolejnych produktów na twarz;
  • skóra już po kilku aplikacjach staje się widocznie bardziej promienna;
  • po ok. dwóch tygodniach faktura skóry twarzy staje się bardziej wyrównana i delikatniejsza;
  • nie zauważyłam różnic w przebarwieniach.


ZIAJA MED 
Punktowy reduktor przebarwień


Informacje podstawowe:

Pojemność: 30 ml
Kolor i konsystencja: biały lekki krem


Zapach: brak
Stężenie witaminy C: 5 % (podobno, ale znalezienie jednoznacznej informacji było kompletnie niemożliwe)
Obietnice producenta:






Skład: 


Składniki aktywne:


  1. czynnik wybielający - Dimethylmethoxy Chromanyl Palmitate; reguluje proces wytwarzania i rozmieszczenia melaniny poprzez hamowanie aktywności enzymu tyrozynazą. Zapobiega nadmiernemu gromadzeniu się ciemnego barwnika w naskórku. Ujednolica koloryt skóry. Chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UV
  2. hydroksyprolina - aminokwas, wykorzystywany  profilaktyce i redukcji zmarszczek oraz rozstępów. wspomaga odbudowę włókien elastyny, wygładza skórę, zapobiega wiotczeniu oraz przyspiesza proces regeneracji, rozjaśnia naskórek
  3. olejek z oliwek - zmiękcza i uelastycznia naskórek
  4. witamina E - neutralizuje proces starzenia się skóry, wzmacnia lipidy naskórka oraz włókna kolagenu  i elastyny, opóźnia powstawanie zmarszczek
  5. prowitamina B5 - intensywnie i trwale nawilża oraz zapobiega przesuszeniu nasórką, łagodzi podrażnienia, działa kojąco i osłaniająco
  6. witamina C - ma zdolność hamowania aktywności enzymów powodujących niszczenia składników ścian naczyń krwionośnych, zapobiega osłabieniu naczynek i stymuluje lepsze ukrwienie. wspomaga proces wytwarzani i regeneracji kolagenu, trwale redukuje niewielki zmarszczki, działa wybielająco, poprawiając koloryt skóry
  7. fotostabilne filtry UVA / UVB

Moja ocena:
  • mimo że krem ma lekką konsystencję opornie się wchłania;
  • krem nie klei się, nie smuży;
  • wałkuje się niezależnie od tego czy daje go solo, czy dam na niego krem na dzień; nie ma znaczenia również jak długo poczekam na jego wchłonięcie się;
  • wałkuje się również pod podkładem / kremem BB;
  • nie uczula, nie podrażnia;
  • nie zauważyłam żadnych różnic w zmarszczkach, czy elastyczności skóry.


 Zdjęcia porównawcze:

8. 12



2.03


23.03



1 zdjęcie - po tygodniu rozpoczęcia kuracji - zdjęcie z flashem; 2 zdjęcie - koniec kuracji


Podsumowanie:

Nie podziewałam się, że kremy w cudowny sposób usuną moje przebarwienia. Miałam jednak cichą, nieśmiałą nadzieję, że różnica będzie widoczna (szczególnie, że używam tych kosmetyków od kilku dobrych miesięcy).
I jeśli chodzi o serum to ten brak wybielenia szczególnie mnie nie uwiera. Skóra jest gładsza, bardziej promienna.  Mówiąc po chłopsku : wygląda lepiej.
Natomiast ten "boski i nieziemski" punktowy korektor z Ziai to dla mnie nieporozumienie. Krzywdy nie zrobił, ale i plusy są niezmiernie mizerne. Rolowanie się, wałkowanie w każdej kombinacji i możliwości jest dla mnie nieakceptowalne.


Ziaja ma w swojej ofercie jeszcze inne produkty z tej serii (tutaj)  ale nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu. Natomiast serum z Avy zużyje z przyjemnością.

poniedziałek, 21 marca 2016

304. Hity i kity mijającego miesiąca - marcowe denko

W tym miesiącu trochę wcześniej ale nagromadziło mi się śmiecia już tyle, że czas się z nim pożegnać. 

Zapraszam na hity i kity tego miesiąca.


PRODUKTY DOBRE, GODNE POLECENIA



 GO CRANBERRY - PEELING
Bardzo przyjemny, dobrze działający peeling. Można stosować go na sucho (mocniejszy) i na mokro (delikatniejszy), usuwa wszystko skutecznie i na długo. Lekko natłuszcza skórę, przyjemnie pachnie.


DEMSA - KREM NA SWĘDZENIE
Genialny, mały śmierdziuszek. Świetnie łagodził swędzenie na podrażnionych partiach ciała. Niesamowicie wydajny, lekki dermokosmetyk.


ZIAJA - KREM Z 10% PANTHENOLEM
Fantastycznie działa na oparzenia słoneczne, świetnie też sprawdził się przy lekko zaleczonym AZS. Wydajny.


EVELINE - TUSZ DO RZĘS
Mój ulubiony tusz. Nie kruszy się, jest czarny, długo przydatny do użytku. Daje przepiękny naturalny efekt który można zmienić w mocniejszy dodając drugą warstwę. Ładnie podkręca rzęsy, dobrze się zmywa.





YVES ROCHER - LAKIER DO PAZNOKCI
Świetny, kryjący lakier. Potrafi bez odprysku wytrzymać na moich paznokciach do 5 dni. Piękny kolor, dobra formuła, przyjemny pędzelek.


ISADORA - BRĄZOWY EYELINER
Została mi połowa ale czas przydatności już minął i nie czuję się komfortowo nakładając go na powieki. Świetny, przepiękny brązowy kolor, genialna konsystencja. Nie kruszy się, wytrzymuje cały dzień, dobrze się zmywa.


GOLDEN ROSE - POMADKA DO UST
Bardzo przyjemny produkt. Nie widzę różnicy między tą pomadką a produktami z Nvea. Delikatnie barwi usta, dobrze je natłuszcza, jest wydajny.



PRODUKTY TAKIE SOBIE, ZWYKLAKI



DOVE - ŻEL POD PRYSZNIC
Z całej plejady, która się u mnie przewinęła, ten najbardziej mi odpowiadał. Mimo to, nadal uważam, że to bardzo przereklamowane żele i są to po prostu zwykłe, najzwyklejsze produkty pod prysznic.


GO CRANBERRY -MASŁO DO CIAŁA
Jest niezłe, dobrze odżywia skórę ale nie służy mi. Odkryłam że olejek z migdałów nie dogaduje się z moją skórą i powoduje mega klejenie się i niewchłanianie. Jak widać połowa mi została, pójdzie w świat, jestem zmęczona czekaniem 40 minut, by móc się spokojnie ubrać. 


BIOLOVE - MASŁO DO CIAŁA
Kolejny całkiem nieźle działający produkt. Niestety trudno się rozprowadza, nie pachnie tak przyjemnie jakbym się spodziewała. Jest ok, ale drżenia kolan przy nim nie mam.






ZIAJA - KREM Z 10% MOCZNIKIEM
Niezły ale nie powalający. To bardziej zabezpieczający niż nawilżający produkt. Niestety zostawia tłustą warstwę na dłoniach i trochę czasu potrzeba, by się wchłonął. Dobry na zimę, kiepski na cieplejsze miesiące.


ZIAJA - KURACJA WYBIELAJĄCA
Będę o nim pisać osobny post. Powiem tylko, że nie warto wydawać kasy.


GOLDENROSE - POMADKA 
Lubię je, mam kilka, zużyłam kilka ale ten kolor jest totalnie nie dla mnie. Na moich ustach jest ceglano-neonowy.


GORGIO ARMANI - ACQUA DI GIO
Genialne opakowanie do torby lub plecaka. Zapach fajny ale nie mój - jest zbyt mocny, zbyt duszący.


BUBLE




LOREAL - ŻEL KREM OCZYSZCZAJĄCY
Teoretycznie skierowany do skóry wrażliwej, niestety po zużyciu połowy opakowania uczulił mnie. Wysuszone partie skóry na powiekach i było niezwykle trudno ją wyleczyć. Nigdy więcej nie kupię tego produktu.


PACO RABANNE - 1 MILLION
Śmierdziuch, nie byłam w stanie zużyć nawet tej małej próbki. Do tego nie utrzymuje się na mnie nawet 2 godzin.


No dobra tyle ode mnie. Znacie, lubicie, a może wręcz przeciwnie?

piątek, 18 marca 2016

303. 1:1 - czyli zadowalający remis - duo do włosów od Nivea

Podejrzewam, że wiele osób ominie ten post, notek o najnowszym duo z Nivea jest dużo i do końca miesiąca będzie jeszcze więcej. Mimo tego przesycenia informacyjnego chciałabym dorzucić dosłownie kilka słów o:

NIVEA
Szampon i odżywka
Dla włosów suchych i łamliwych


Informacje podstawowe:

SZAMPON



Pojemność: 250 ml
Kolor, konsystencja: Biały perłowy, dość rzadki
Zapach: standardowy, przyjemny dla nosa
Obietnice producenta i skład:



Moja ocena:
  • dobrze się pieni i oczyszcza włosy;
  • nie plącze ich, po myciu są delikatne i lejące;
  • nie zauważyłam, by szampon jakoś szczególnie nabłyszczał włosy;
  • nie są uniesione u nasady, choć nie są też przyklapnięte;
  • moje włosy wytrzymują 2 dni. Drugiego dnia nie są może tłuste ale wyglądają mało atrakcyjnie;
  • drugiego dnia trochę się puszą;
  • jest całkiem wydajny.


Informacje podstawowe:

ODŻYWKA


Pojemność: 200 ml
Kolor i konsystencja: biała perłowa, bardziej gęsta niż szampon ale rzadsza od innych odżywek
Zapach: standardowy, przyjemny dla nosa
Obietnice producenta i skład:


Moje ocena:
  • nie obciąża;
  • przepięknie wygładza końcówki;
  • włosy są sypkie i przyjemne w dotyku;
  • nie do końca odpowiada mi konsystencja (wygląda jak lekko zważony gęstszy jogurt); ale nie ucieka z dłoni, nie spływa z włosów;
  • łatwo się zmywa
  • jest wydajna.



Moim zdaniem w tym niebieskim duo warto postawić na odżywkę. Szampon jest przyjemny ale również bezsprzecznie zwyczajny. Na drogeryjnych półkach znajdziemy mnóstwo podobnie działających produktów. Odżywka tymczasem wyróżnia się działaniem -  włosy są przyjemniejsze w dotyku, nie puszą się, nie są sianowate. Mogliby tylko popracować nad konsystencją, bo za każdym razem zastanawiam się czy produkt się już nie zepsuł.

P.S tak totalnie na marginesie.
Wiem, że projektant firmy wyjaśnił by mi to i sprzedał pomysł 3 razy ale jaki jest sens robienia szamponu z korkiem na górze a odżywką na dole?
Czy, jeśli to nie seria nie powinny korespondować ze sobą nie tylko pod względem koloru opakowania ale i szerszym designem.... czepiam się i może biję pianę ale mnie jako przeciętnego ludzia irytuje to, że mając dwa produkty z tej samej firm, z tej samej linii muszę inaczej je otwierać...

P.S 2 - produkty otrzymałam w ramach akcji promocyjnej od agencji Blogmedia.

środa, 16 marca 2016

302. Godny następca - peeling z Perfecty

Kiedy tylko mój ulubieniec z Bandi osiągnął dno rozpoczęłam poszukiwania godnego następcy - super hiper genialnego peelingu enzymatycznego. Po kilku niskich wzlotach i głębokich dolinach, natrafiłam na tego oto gagatka:


PERFECTA
Mineralny peeling enzymatyczny


Informacje podstawowe:

Pojemność: 60 ml
Przydatność po otworzeniu: 9 m-cy
Kolor i konsystencja: Biały krem


Zapach: delikatny, lekko chemiczny, nie wyczuwalny na twarzy
Obietnice producenta:


Skład: 



Moja ocena:

  • peeling ma genialną konsystencję - jest kremowy, dobrze się rozprowadza na twarzy, nie roluje się, nie waży;
  • twarz po całonocnym działaniu kremu jest przyjemnie delikatna i odżywiona;
  • nie wysusza, nie podrażnia - jedyne co zauważyłam to potrafił kilka razy zaszczypać mnie delikatnie w okolicach policzków;
  • nie zauważyłam, by koił moje podrażnienia (jak obiecuje producent) ale jeśli położyłam go na podrażnionym miejscu nie szczypał, dodatkowo nie podrażniał;
  • fantastycznie oczyszcza skórę, rezultaty widać już po pierwszym użyciu;
  • widocznie wygładza skórę twarzy;
  • jest wydajny, nie jestem pewna czy uda mi się skończyć opakowanie w ciągu 9 miesięcy;
  • używam go 2-3 razy w tygodniu i to zdecydowanie wystarczy, by utrzymać skórę w dobrym stanie.


Jestem pod ogromnym wrażeniem tego peelingu - za niewielką cenę otrzymałam bardzo dobry, skuteczny kosmetyk. Moja skóra po aplikacji jest miękka, delikatna i przyjemnie oczyszczona. Jeśli szukacie takiego właśnie kosmetyku ten może okazać się strzałem w 10.



poniedziałek, 14 marca 2016

301. Patologicznie


Kiedy moja koleżanka, matka trójki, opowiedziała mi jak niektórzy reagują na ilość dzieci - byłam w lekkim szoku, czułam niedowierzanie. Co kogo obchodzi ile masz dzieci. O ile są kochane, szczęśliwe i "najedzone" a rodzice nie tracą zmysłów i się szanują / kochają, to KOGO to obchodzi. Nie wyobrażam sobie wyrażania podobnych opinii znajomym (zarówno tym dalszym jak i bliższym). Nigdy nie zapytałam: " dlaczego nie macie dzieci; kiedy będziecie mieli; a dlaczego jedno; a chcecie mieć parkę; czy trzecie to wpadka" ... - potrafię strzelić gafę, ale te minimum ogłady jednak mam... i każdy powinien mieć.


Wczoraj, podczas szwędania spotkaliśmy dawno niewidzianą przeze mnie znajomą. Niemalże pierwszym jej komentarz było:  "o boże, a już tak ładnie wyglądałaś i znowu się zaokrągliłaś"(to co sądzę o takich i podobnych komentarzach nie napiszę, bo nie chcę przeklinać).
Kiedy zadowolona wyrzuciła z siebie co myśli oznajmiłam, że może i okrąglejsza ale to dlatego, że mam obcego w brzuchu (dziecko tak dla jasności) i to już 4 miesiąc.

Po lekkim zmieszaniu i delikatnym rumieńcu rozpoczęła się lawina pytań i stwierdzeń: a to była wpadka, czyście pogłupieli, trzecie??? nie za dużo.....
Mój małż ostentacyjnie odszedł, ja natomiast przez chwilę zbierałam szczękę z podłogi. Po chwilowym szoku powiedziałam co myślę.... wchodzić w szczegóły nie będę ale nosz kurde le fak, kim ty jesteś, by zadawać takie pytania. Czy w jakimkolwiek wymiarze wszechświata takie pytania i komentarze są odpowiednie i akceptowalne......
Szczerze się wkurzyłam i wątpię, by następnym razem dana osoba podeszła do mnie jeszcze raz.

I dobrze...

A komentarz do wszystkich takich "życzliwych" - KIJ wam w cztery litery, ja nie oceniam waszych wyborów, waszego życia.



Tym optymistycznym akcentem w dniu dziesiejszym kończę wywód. Miał być post kosmetyczny ale ten temat dręczył mnie całą noc i dla własnego zdrowia psychicznego musiałam to z siebie wyrzucić.

Miłego dnia :)


P.S. Ciekawa jestem ile jeszcze takich komentarzy będę musiała wysłuchać... i kiedy mnie szlag trafi....

piątek, 11 marca 2016

300. Różności z Internetu



Nie wiem czy to jakieś szaleństwo czy kompletny brak organizacji ale nie mam czasu, kruca bomba, noż nie mam więc dziś szybciutko - kolejna partia dziwności i różności znalezionych w odmętach Internetu.




1.  He he he, nie mogłam sobie odmówić chorej przyjemności pokazania Wam tego






2. :)




3. Zwiastun filmu o Misiu Uszatku


4. Od jakiegoś czasu interesuje się muralami, które pojawiają się w naszym pięknym kraju.
 Wszystkie interesujące, niektóre nieziemskie

Np.

 


 


 



4.  Rzeczy, które zrozumieją rodzice - 35 przykładów

Te, szczególnie mnie ubawiły:







 


5.  A ty jak się śmiejesz?


 –


6. Chcę, chcę, chcę, taką lampkę!