środa, 27 stycznia 2016

284. Youtubowo


Maxineczka, Red Lipstick Monster czy Stylizacje to tylko kilka gigantów (a może raczej gigantek) na youtubowym polskim firnamencie gwiazd. Niektóre lubię, niektóre oglądam dość regularnie, niektórych unikam jak ognia - irytują mnie swoją sztucznością, nieszczerością czy "płaską" youtubową osobowością.

Jest również kilka, które nie mają ileś set subskrybentów a uważam, że są warte uwagi, bliższego spojrzenia. Dziś kilka słów właśnie o nich.




1. Ania - z kanału FokusowanA

Trafiłam na jej kanał niecały rok temu. Zaciekawiła mnie nie tylko od strony urodowo / kosmetycznej ale również swoimi spostrzeżeniami na świat ją otaczający. Jest szczera, bezpośrednia, konkretna. Nie jest plastikowa, czy usłużnie miła - cenie w niej to.






2. Gosia - z Cremedelacreme28

Zasubskrybowałam ją po pierwszym obejrzanym filmiku (dawno dawno temu) - dziewczyna jest fantastyczna. Filmików stricte urodowych może nie jest zbyt wiele ale ona ma w sobie jakąś magię. Jest inteligentna, bezpośrednia, bardzo świadoma siebie i tego co ją otacza. Jest jedną z niewielu osób, których filmiki oglądam regularnie.






3. Agata - z DailylifebyM

Zaczęłam oglądać Agatę jak miała może ze 300 widzów, dość szybko polubiłam ją za dużą szczerość i bezpośredniość. Ona nie owija w bawełnę, czasami ją poniesie ale niczego nie udaje a to zawsze jest w cenie. Nagrywa filmiki o różnych treściach - znajdziecie i mnóstwo zakupów, i spore denka, pogadanki.





4. Iwona - z Laik Makijażowy

Nie wiem jak do niej trafiłam ale bardzo się cieszę, że ją znalazłam. Szczera i bezpośrednia do bólu. Osobiście uważam, że ma za mało widzów ale co kto lubi :)
Jej filmiki są ciekawe, inne, konkretne. Mówi co myśli, wyraża się jasno i na temat. Świetna dziewczyna.





5. Malwina - z Miss mali TV

Do niej trafiłam chyba poprzez bloga ale głowy sobie nie urwę. Młoda, energiczna, poukładana dziewczyna. Lubię jej sposób wypowiadania się, widać, że jej filmiki są przemyślane, sensowne. Robi dobrą robotę.








Nie wiem czy je znacie ale może któraś i Wam przypadnie do gustu. Szczerze polecam obejrzenie kilku filmików tej piątki, możecie się miło zaskoczyć.

Chętnie poznam Waszą opinię  o nich jak i propozycje innych, mniejszych kanałów, którym warto się przyjrzeć.



poniedziałek, 25 stycznia 2016

283. Hity i kity ostatnich dwóch miesięcy - denko cz. 2

Bez wstępów i przeciągania dziś zapraszam na drugą część dwumiesięcznego denka.




PRODUKTY DOBRE, GODNE POLECENIA




SKIN 79 - maska oczyszczająca

Bardzo przyjemna maska. Idealna do odstresowania się. Skóra rzeczywiście jest przyjemnie oczyszczona, odświeżona. Dla mnie odrobinę zbyt mokra ale to dobry produkt.


ATOPERAL -  żel pod prysznic

Przyjemny, nieinwazyjny produkt pod prysznic. Wydajny, o  żelowej konsystencji. Wydaje mi się, że zmienili trochę zapach (na plus) ale może się mylę. Jedynym zdziwieniem, jest fakt, że na drugim miejscu jest SLS.


BABUSZKA AGAFII - odżywiający szampon do włosów

Dość rzadki i przez to mniej wydajny szampon do włosów. Nie zauważyłam może jakiejś odbudowy ale włosy wyglądają atrakcyjnie po jego użyciu. Są uniesione u nasady, bardzo puszyste, miłe w dotyku. Dłużej zachowują świeżość i puszystość.


ZIAJA - szampon przeciw wypadaniu włosów

Jakaś zapomniana butelka mojego ulubieńca. Lubię i polecam. Na razie nie będzie powrotu, wypadanie w moim przypadku już się skończyło i nie czuję potrzeby ponownego zakupu. Ale jeśli ktoś ma problem polecam.


 


SYLVECO - tonik do twarzy

Nie będę oryginalna, świetny produkt. Niezwykle wydajny o nieinwazyjnym zapachu. Dobrze odświeżał moją cerę. Same plusy.


DYI - egzotyczny peeling do ciała

Prezent od Nie Bieskiej. Genialny, zbity, przyjemny. Świetnie oczyszczał skórę, zostawiał tłustą warstwę (ale do przeżycia).


DELIA - żel do twarzy

Któreś już moje opakowanie. Bardzo go lubię - nie podrażnia, nie wysusza, zmywa makijaż, jest piekielnie wydajny. Na razie chce od niego odpocząć ale jest to produkt, do którego zawsze wracam.


BIELENDA - płyn micelarny

Kolejny ulubieniec. Świetnie zmywa, jest całkiem wydajny. Nie podrażnia, nie uczula, nie szczypie w oczy. Jedyne co mnie zdziwiło to jego zapach. Nie pamiętałam, że jest on tak zauważalny. Jeśli ktoś tego nie lubi, lepiej najpierw powąchać.





BJOBJ - masło do ciała

Bardzo dobry produkt. Dość intensywnie pachniał więc nie był to dla mnie codzienny kosmetyk, ale genialnie odżywiał moją skórę, dobrze się wchłaniał (choć trochę maział). Godny polecenia.


TBS - olejek z drzewa herbacianego

Jeszcze coś tam jest ale już dawno się przeterminował i nie chciałam dawać go już na twarz. Świetnie rozprawiał się z moimi wypryskami, ratował mnie gdy jakiś potwór zamierzał się pojawić. Wydajny śmierdziuch.




TAKIE SOBIE, NIBY DOBRE ALE COŚ MI W NICH NIE PASUJE




BLANX - pasta wybielająca

Zużyłam połowę opakowania i niestety muszę puścić w świat. Ja nie mam problemów z dziąsłami, niezwykle rzadko mi krwawią przy szczotkowaniu, niestety za każdym razem kiedy używałam tej pasty pojawiała się krew w umywalce. Możliwe, że spróbuję innej wersji ale ta nie jest dla mnie.


FRUCTIS - odżywka do włosów 3 olejki

Kolejny dziwak - przy szmponie z Ziai nie robiła nic, mogłam nawalić jej dużo i trzymać długo i nie widziałam żadnych rezultatów. Przy szamponie z Alterry coś się tam działo ale to chyba było bardziej na zasadzie efektu placebo. Przy szamponie z Babuszki widziałam rezultaty i podobała mi się. Nie wiem co o niej ostatecznie myśleć.


PERFECTA - krem BB

Taki sobie, przeciętny krem. Spisywał się niezgorzej przy chłodzie i krótkim noszeniu. Przy cieplejszej pogodzie czy całodniowym noszeniu miałam wrażenie, że  moja skóra się dusi, szybciej przetłuszcza i generalnie nie za bardzo się polubiliśmy. Jest dość ciemny, napewno nie dla bladziochów.


CETAPHIL - balsam do ciała i twarzy

Niewydajny, starczył mi na niecały miesiąc. Niezły ale nie dla bardzo suchej skóry. Tragedii nie ma ale nie wrócę, nie zauroczył mnie na tyle by go szukać i polecać.





ALTERRA - szampon z kofeiną

Niezgorszy ale, puszył moje włosy. Na drugi dzień miałam wrażenie niezbyt świeżych, niedomytych włosów. Nie był również zbyt wydajny. Przeleciałam przez niego w dość ekspresowym tempie.


BIELENDA - masło do ciała

Średniak, tak jak uwielbiam masła z Bielendy (choć ubolewam, że wysoko mają parafinę) to ten jest bardzo średni. Jest skierowany do skóry suchej i to uważam za lekkie nieporozumienie, nie zapewnia dobrego, całodniowego nawilżenia. Jest też tak sobie wydajny.


AA - olejek do twarzy

Olejek nieporozumienie, nie jest bublem, bo krzywdy mi nie zrobił ale ja kompletnie nie widziałam by zrobił cokolwiek. Równie dobrze mogłabym go nie używać i efekt byłby taki sam. 


LIRENE - krem do stóp z mocznikiem 30%

Działał nieźle ale denerwował mnie ten "talk", który zostawiał na stopach a zapach drzewa herbacianego mnie irytował. Wolę 20% wersję, działa tak samo a nie ma tych irytujących cech.





SNESIQUE - puder do twarzy

Przeciętniak, niezły ale nie ma co się o nim zbytnio rozpisywać. Beznadziejne opakowanie, które rozpadało mi się od dnia pierwszego. 


EVELINE - tusz po rzęs

Pierwszy tusz z tej firmy, który nie do końca spełnił moje oczekiwania. Miałam o nim pisać ale nie zdąrzyłam. Dawał przepiękny efekt, który niestety nie utrzymywał się do końca dnia. Po miesiącu, mimo że nadal był mokry, osypywał się jak szalony. Efekt pandy to mało powiedziane. Kruszył się, bez różnicy ile go nałożyłam.



PRÓBKI



Próbek użyłam bardzo dużo ale tylko te zasługują na małą notkę.

  • KNEIPP - jakimś trafem miałam z 10 saszetek - genialny, bardzo dobrze nawilżający i natłuszczający olejek. Ma bardzo przyjemny i zapach i szczerze go polecam. Jeśli miała bym porównać go do olejku z Evree to pod względem zapachu trochę ustępuje polskiemu odpowiednikowi ale działanie ma niezwykle zbliżone;
  • AQULIBRA - przyjemny zapach, ale ani działaniem ani trwałością nie umywa się do poprzednika;
  • SKIN 79 - krem BB - bardzo przyjemna próbka (choć trochę mała) - zachęciła mnie do przyjrzenia się tej firmie;
  • TEN - maska nawilżająca - niby mała ale bardzo wydajna. Bardzo przyjemny produkt. Nie do końca jestem przekonana czy posiadaczki cery suchej byłyby zadowolone ale ja (cera mieszana) muszę przyznać, że robiła dobrą robotę.



Ufff dużo tego wszystkiego. Do następnego :)





piątek, 22 stycznia 2016

282. Różności z Internetu

Nie ma mnie, zarobiona jestem. Okopuje chałupę na jutrzejszy nalot 9 potworów na urodziny starszej.
Chyba mnie porąbało, by robić to w domu ale już za późno.

Zapraszam na kilka różności z Internetu.






1. Coca cola light jest zdrowsza niż woda i pomaga w zrzuceniu wagi - dowiedli tego amerykańscy naukowcy.

P.S. To że byli sponsorowani przez Coca Colę i Pepsi, oczywiście nie wpłynęło na wyniki badań :D


2. A tak by mieć jasność tak wygląda zawartość cukru w poszczególnych napojach.





3. Potęga makijażu




4. Taką akcję widzę po raz drugi, niestety nie jestem w stanie znaleźć oryginalnego filmiku ale jeśli ktoś jeszcze nie widział to warto obejrzeć.

Chłopiec marznie na mrozie, bez kurtki. Reakcje przechodniów.

A Wy jakbyście zareagowali?


5. Tutorial makijażowy z lat 60 - warto spojrzeć


6. Kot, będący kotem :)


7. Jak wkurzyć kota, będąc kotem


8. No i na koniec - strona z kubkami w zombi style. I pytanko przed szukaniem na samej stronce. Jak myślicie ile kosztują takie kubki? 







środa, 20 stycznia 2016

281. Wspominki z Cetaphil'em

Dawno, dawno temu kiedy szczytem wysublimowanej pielęgnacji był krem Nivea, mała mejd dostała paczkę z zagranicy. Ciocia przysłała jej "super" balsam na wszystkie jej bolączki. Magiczny, genialny w swoim działaniu Cetaphil. Istny cud, nawilżał moją skórę jak żaden inny, był boski. Niestety skończył, drugi nie dotarł. Z czasem moje problemy zanikły, nie był mi potrzebny, nie szukałam go już w sklepach.
Kiedy znalazłam go w paczce od Nie Bieskiej bardzo się ucieszyłam. Darzę tą firmę dużą estymą i chciałam zobaczyć czy ten produkt nadal czyni cuda, czy pomoże mi w pokonaniu AZS.


CETAPHIL
Balsam do twarzy i ciała



Informacje podstawowe:

Pojemność: 250 ml
Konsystencja: rzadka
Kolor i zapach: bezzapachowa biała emulsja
Informacje od producenta i skład:





Moja ocena:
  • balsamu zgodnie z informacjami od producenta można używać zarówno na ciało jak i na twarz;
  • ja osobiście nie lubię nakładać go na buzię; Przez pierwsze 20-30 minut mam wrażenie zaklejenia, duszenia się; przeszkadza mi sposób w jaki siedzi na cerze;
  • jeśli jednak przetrwam te pierwsze niedogodności, skóra staje się bardzo delikatna, miękka, odżywiona;
  • krem dobrze dogaduje się z podkładami, nawet tymi mocniej kryjącymi. Skóra pod koniec dnia jest odżywiona i przyjemna w dotyku;
  • balsam na ciele zostawia smugi, mazia się jak żaden inny;
  • wchłania się po kilku minutach od aplikacji;
  • pod koniec dnia skóra nie jest do końca miękka ale tragedii też nie ma;
  • nie zauważyłam, by uspokajał moją skórę (plamy atopowe) ale również nie podrażnia jej;
  • po aplikacji można wyczuć film na powierzchni skóry, znika po jakiejś godzinie;
  • jest niewydajny - używam go od niecałych 3 tygodni i zostało mi ok. 1/4 opakowania.
 


Miło być wrócić do starego ulubieńca, muszę jednak stwierdzić, że trochę się rozczarowałam. Nie wiem czy to kwestia zmiany moich potrzeb czy  większych problemów skórnych ale to już nie mistrz świata, jest po prostu porządny. Niby nie mam do czego się przyczepić ale nie ma też żadnych przymiotów, które wyróżniają ten produkt na tle innych.

Czy warto go kupować?... polecałabym go dzieciom / noworodkom, których mamy nie lubią oliwek i szukają czegoś co nie ma zapachu i zapewnia miękkość skórze. Sprawdziłby się również u osób z lekko suchą skórą, bez większych problemów. Jednak osobom z bardzo suchą skórą czy AZS radzę poszukać czegoś lepszego.





poniedziałek, 18 stycznia 2016

280. Kawowa ekstaza - peeling z Biolove

Jest niewiele kosmetyków, które uwielbiam, które "przyspieszają" bicie mojego serca (ale dramatyzm :P), jednak peeling zawsze należał do tej kategorii. Odkąd pamiętam poszukuję kolejnej perełki, kolejnego produktu, który zachwyci mnie swoim działaniem i zapachem.
Dzisiejszy gagatek przywędrował do mnie jakiś czas temu razem z masłem do ciała (recenzja) i po kilku tygodniach używania nadszedł czas na podzielenie się z Wami moją opinią.


BIOLOVE
KAWOWY PEELING DO CIAŁA





Informacje podstawowe:
Pojemność: 100 ml
Rodzaj: średnio-ziarnisty, bogaty
Konsystencja: dość oleisty, niezbyt zbity
Zapach: bardzo mocno kawowy, wyraźny
Informacje od producenta:


Skład i konsystencja:



Moja ocena:
  •  wierzchnia warstwa jest oleista, przed użyciem dobrze jest trochę go wymieszać;
  • peeling posiada duże drobiny cukru i bardzo dużo drobinek kawy;
  • zapach jest bardzo kawowy, mocny, ja uwielbiam ten aromat ale wiem, że gusta są bardzo różne;
  • zapach zostaje na dłoniach, u mnie utrzymuje się kilka dobrych godzin;
  • ilość cukru i kawy pozwala na długi i konkretny zabieg
  • produkt dobrze trzyma się skóry; nie spływa, "nie ucieka";
  • bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek;
  • zostawia lekką oleistą powłoczkę, którą można zmyć ciepłą wodą i żelem pod prysznic;
  • nie zmyta długotrwale natłuszcza skórę
  • mimo filmu skóra nie jest klejąca czy nieprzyjemna w dotyku;
  • drobiny kawy przyklejają się do ciała i jeśli potrzebujemy się ich pozbyć w 100% to trochę czasu nam zabierze pozbycie się ich;
  • nie podrażnia, nie uczula;
  • jest przeciętnie wydajny.




Tak jak przy maśle moja opinia była niejednoznaczna, tak tutaj z ręką na sercu mogę go polecić każdemu. Jestem totalnie zauroczona zarówno jego działaniem jak i jego zapachem. Z całą pewnością jest to jeden z najlepszych peelingów jakie do tej pory używałam i zdecydowanie sięgnę po inne wersje zapachowe.




P.S. Kontigo (sieć drogerii, w których dostaniecie produkty Biolove) wypuściło nowe wersje zapachowe żeli pod prysznic - borówki i malina.

piątek, 15 stycznia 2016

279. Grudniowo-styczniowe denko - część 1

Post miał pojawić się pod koniec miesiąca ale śmieci nie mieszczą mi się już w torbie i nie ma kompletnie sensu zamęczać was za dwa tygodnie giga postem. Dziś pierwsza część grudniowo-styczniowego denka. Zapraszam





PRODUKTY DOBRE, GODNE POLECENIA




SYLVECO - ziołowy płyn do płukania
Świetny, genialny, bardzo przyjemny w użytkowaniu. Niby delikatny w smaku a jednak robi to co ma robić i robi to dobrze. Trwale odświeża, nie piecze, nie podrażnia. Moja córa bardzo go polubiła.


PHARMACERIS - szampon do włosów przetłuszczających się
Kosmetyk mojego małża. Używa go od wielu wielu lat i nie zanosi się by zmienił to w najbliższym czasie. Dobrze oczyszcza, jest wydajny jak diabli. Utrzymuje jego włosy w dobrej kondycji.


ISANA MED - krem do rąk z mocznikiem
Świetny, bardzo go lubię. To któreś już moje opakowanie. Genialnie wpływa na moje dłonie, jest wydajny. Same plusy.


ISANA - żel pod prysznic
Ulubiony żel mojej młodszej latorośli. Genialnie pachnie - jeden z ciekawszych zapachów. Nie wysuszał jej skóry, dobrze oczyszczał skórę.





DRESDNER ESSENZ - żel pod prysznic czekolada i żurawina
Boski zapach, połączenie czekolady i żurawiny był genialnym posunięciem. Żel umilał mi prysznic przez spory czas - choć krócej niż myślałam, bo moje córy podbierały mi go dość systematycznie. Dobrze oczyszczał, nie podrażniał, nie wysuszał.


EVREE - peeling do twarzy 3w1
Świetny produkt w trzech odsłonach (peeling mechaniczny, enzymatyczny i maseczka). Absurdalnie wydajny, tani produkt.


OLD SPICE - dezodorant
Pisałam już o nim  w ulubieńcach. Spektakularny i wydajny, kupiłam go jakoś w czerwcu i dopiero co skończyłam. Jest bardzo skuteczny. Z tego co pamiętam nie zawiera aluminium.


FACELLE - płyn do higieny intymnej
Świetny, delikatny specyfik. Nie cierpię butelki, zawsze przelewam go do butelki z pompką. Jeśli chodzi o działanie, to jest fantastyczny.





PRODUKTY DOBRE, ALE COŚ W NICH NIE GRA



4 PORY ROKU - zmywacz
Dobrze zmywa, potrafi delikatnie maziać przy zmywaniu ciemnego koloru ale jest ok. Niestety śmierdzi jak sto pierunów.


ESSENCE - lakier do paznokci
Kupiłam przy jakiejś promocji 3 kolory - granat prawie od razu poleciał do mojej koleżanki (tragiczne krycie, maział się), te dwa miałam przez dobre pół roku. Nie są bublami ale na moich paznokciach czasami wytrzymują dzień albo i mniej. Kolory są piękne (fiolet potrzebuje dwóch warstw). Mają przyjemny pędzelek, dobrze się nimi pracuje, ale ten brak trwałości (nawet przy top coacie) mnie irytuje.


EVELINE - oliwka do paznokci
Odkąd nie używam odżywki 8 w 1 też z Eveline moje paznokcie nie potrzebują dodatkowej pielęgnacji. Ta jest niezła ale pupy nie urywa. Delikatnie zmiękcza i wygładza paznokieć, niestety termin ważności już minął i wiem że nie będę jej używać.






To był miesiąc próbek, dużo mi ich zostało ale sporo zużyłam. A tak po krótce:
  • Purederm - bardzo fajna maska, wolę Biovaxa ale to była fajna odmiana;
  • TEN - balsam do ciała - przyjemnie pachnący, niezgorzej nawilżający balsam;
  • Ava - maska karotenowa - bardzo treściwa, tłusta maseczka. Sądzę, że dla cer mieszanych i tłustych jest zbyt bogata. Efekty wygładzenia i odżywienia widać już po pierwszym użyciu;
  • Sandalwood - żel pod prysznic - o żesz ty orzeszku, jeśli ktoś poszukuje żelu o zapachu drzewa sandałowego to to jest ideał. Bardzo mocny, trwały zapach
  • Go cranberry - krem na dzień, szyi i dekoltu - miałam ich kilka i jeśli chodzi o działanie to nie zauważyłam niczego spektakularnego. Jeśli chodzi o zapach to chryste panie - wiem że to idiotycznie zabrzmi ale one pachną jak kwiatowy płyn do płukania. Mocny, długotrwały, widoczny - potrafił się utrzymywać nawet 30 minut. Z całą pewnością nie kupię.

środa, 13 stycznia 2016

278. Trudne początki z Biolove - masło do ciała

Widząc stałą konsystencję masła wiedziałam, że początki mogą być trudne. Będę musiała znaleźć sposób by bezstresowo i szybko zaaplikować masło na swoje jestestwo. Czy mi się to udało i czy w ogóle przypadł mi ten produkt do gustu dowiecie się z poniższego tekstu.


BIOLOVE
Masło do ciała - zielona herbata




Informacje podstawowe:

Pojemność: 100 ml
Konstystencja: stała, zbita
Zapach: delikatny, ledwo wyczuwalny na ciele
Informacje dodatkowe:





 Moja ocena:

  • jak wspomniałam masło ma konsystencję stałą, ta wierzchnia warstwa była dość twarda, przez co mniej przyjazna do aplikacji. Zauważyłam, że im niżej jestem w pudełku tym konsystencja jest przyjemniejsza. Nadal jest zwarta ale bardziej "plastyczna";
  • zdecydowanie nie jest to produkt, który można użyć "na szybko" - czyli szybki prysznic, szybka aplikacja i jesteśmy gotowi do wyjścia. Produkt dość trudno się rozsmarowuje i dość długo wchłania (nawet 15 minut);
  • podczas aplikacji nie wyczuwałam zapachu herbaty (być może to specyfika tego właśnie zapachu) później jednak na ciele czuć lekki aromat;
  • skóra po aplikacji jest delikatnie natłuszczona, lekko świecąca. Nie klei się;
  • na skórze czuć lekką powłoczkę, znika ona po kilku godzinach;
  • nawilżenie nie jest długotrwałe, czuć je przez kilka godzin ale wieczorem widać, że przydałoby się coś jeszcze nałożyć na skórę;
  • jest dość wydajny, poniżej widzicie opakowanie po 6 aplikacjach.





Zdecydowanie jest to produkt, którego ja musiałam się nauczyć używać. Liczyłam się z tym i widząc skład / konsystencję wiedziałam, że tak będzie. Trochę żałuję, że nie oferuje całodniowego nawilżenia.
Z jednej strony jestem również lekko rozczarowana zapachem, czuć go tylko jak przyłożę nos do ciała. Z drugiej zaś strony może to i dobrze, będę mogła spróbować bardziej słodkich zapachów (jak malina czy wiśnia) bez obawy, że będę pachnieć jak tania landrynka.

To dobry produkt, jednak jest w nim to małe "ale", które trzeba wziąć pod rozwagę przed zakupem.


poniedziałek, 11 stycznia 2016

277. Moja bomba wodorowa

Nie wiem jak to wygląda u Was ale mój organizm zachowuje się czasami jak Korea północna. Siedzi cicho, czasami sobie coś tam bredzi, kiedy jednak wchodzi w etap aktywności to robi wielkie pierdut, kaboom i wybucha bomba wodorowa. Tym razem zapłonem okazały się jajka... te ekologiczne, wypieszczone, od szczęśliwej kurki. Nie wiem czy moje ciało stwierdziło, że jedzenie kurzych jajek jest passe czy po prostu


dlaczego? - bo piep*** się 

Koniec końców by już nie przedłużać znów mam pierdziliard plam atopowych i wszystko mnie swędzi, irytuje i mimo że miała być recenzja to jej nie będzie. Bo się drapie i wkur***iam...., zapraszam w środę kiedy już leki będą działać a ja będę mieć (mam nadzieję) lepszy humor.


A żeby nie było tak nudno to dwa znalezione w necie rysunki









piątek, 8 stycznia 2016

276. Słodka żurawinka - micel z Go Cranberry

Micel przywędrował do mnie od Marty z bloga Pielęgnacja zawsze spoko podczas akcji Mikołajki z Hello Kitty. Bardzo mnie to ucieszyło, bo po pierwsze uwielbiam micele każdej maści a po drugie byłam go bardzo ciekawa.

Dziś więc ocenię:

GOCRANBERY

Żurawinowy płyn micelarny

 

Informacje podstawowe:
 
Pojemność: 150 ml
Zdatność do użytku: 3 miesiące od otwarcia
Zapach: wyraźny, słodki
Informacje od producenta:


Moja ocena:
  • byłam i nadal jestem zaskoczona intensywnością zapachu tego produktu - jest słodki, wyraźny, są dni, w których jest on dla mnie zbyt mdły i irytujący. Aromat utrzmuje się przez dłuższą chwilę więc taki mały "!" dla mega wrażliwców;
  • płyn się pieni w opakowaniu ale nie zauważyłam by robił to na skórze;
  • micel dobrze się dozuje, odnoszę jednak wrażenie że nie jest zbyt wydajny. Niby jest dobrze ale po dwóch tygodniach używania połowa opakowania jest już pusta;
  • bardzo dobrze usuwa makijaż, jak i oczyszcza twarz rano. Jestem pod dużym wrażeniem, zostawia niezwykle czystą twarz;
  • cera po aplikacji jest przyjemnie świeża, delikatna i taka mięciutka w dotyku;
  • ja u siebie tego nie zauważyłam ale córa, która kilka razy go użyła twierdziła, że jej skóra trochę się po nim kleiła.

 


Micel bardzo przypadł mi do gustu. Gdyby jeszcze zapach nie był taki wyrazisty i "walnę Cię nim w twarz" to byłby ideałem. 
To co robi w kwestii oczyszczania  i to jaką cerę zostawia, jest niesamowite. Szczerze go polecam i wszystkie "ochy i achy" na innych blogach są całkowicie uzasadnione.



środa, 6 stycznia 2016

275. Propozycje drogeryjnych maseł do ciała bez parafiny

W odmętach komputera znalazłam ostatnią część mazideł do ciała bez parafiny, które można spokojnie znaleźć na drogeryjnych półkach. Zapraszam do lektury i mam nadzieję, że znajdziecie coś ciekawego.



















































Przyznam, że kilka rzeczy mnie zaskoczyło np. w wielu produktach Palmersa znajdziemy parafinę, tak samo jak w Vis Plantis, Nivea, czy Mixa.




poniedziałek, 4 stycznia 2016

274. Internetowe różności

Przyznam, że się lenię, chociaż nie, to nie lenistwo tylko taki slowlife - egzystencja bezstresowa, bez spinki.
Dziś kolejna pocja wygrzebanych Internetowych dziwactw i ciekawostek. Miłego




1. Oczekiwania vs rzeczywistość







2. Stare przyznam ale zawsze kiedy to widzę, cieszę się że nie mam bliźniaków / małych dzieci

3. Ze smutkiem stwierdzam, że ten trick nie działa na dzieci

4. Jestem wzrokowcem i przyznaję, że te prace wprawiają mnie w świetny nastrój - utalentowane kobiety

5. Nie wiem czy znacie tą stronę, jeśli nie, koniecznie odwiedźcie - ASZdziennik.pl

6. Akcja pt.: "cóż ja takiego, do cholery, zrobiłem. To był błąd"