poniedziałek, 29 września 2014

69. Duże wrześniowe denko

Miałam robić denka co dwa miesiące, niestety ilość pustaków jest przeogromna i zdecydowałam, że już jest czas na pozbycie się tych wszystkich śmieci.


PEELINGI I MAZIDŁA


Masła do ciała

Tutti Frutti - owoce leśne. W opakowaniu masło pachnie obłędnie. Niestety zapach nie utrzymuje się zbyt długo i czasami, jeśli jest trochę cieplej, zapach zmienia się i ciało zaczyna pachnieć masłem spożywczym, niezbyt przyjemne odczucie. 
Nawilżenie jest całkiem przyzwoite, nie ma co szaleć ale nie jest źle.
Czy kupię ponownie - nie, są inne lepsze

Perfecta - pomarańcza i wanilia.  Uwielbiam ten kosmetyk. Nie dość, że przepięknie i długotrwale pachnie, bardzo przyzwoicie nawilża to jeszcze konsystencja jest taka jaka powinna. Nie wiem czy macie podobnie w kwestii używania ulubieńców ale ja to masło oszczędzałam - nie wiem dlaczego, przecież jest dostępne w każdej drogerii ale miałam je bardzo długo, chciałam by wystarczyło na jak najdłuższy czas.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!

 Peelingi

Farmona - owocowa rozkosz. O tym peelingu pisałam już wcześniej. I niestety moja opinia, co do niego, nie zmieniła się. Jego skończenie zabrało mi około 2 miesięcy, co jak na mnie, jest bardzo długim okresem. Podobnie jak w przypadku masła z Tutti Frutti zapach w opakowaniu jest totalnie odjazdowy. Przepiękny, soczysty - no sama rozkosz, niestety zmienia się on podczas wcierania w ciało. Totalna porażka - cholernie chemiczny, duszący smrodek. Bardzo ciężko mi było używać tego kosmetyku. W jego przypadku nie zwracałam zbytniej uwagi na inne potencjalne zalety ten smrodek kompletnie mnie do niego zniechęcił. 
Czy kupię ponownie - nie, zdecydowanie nie!

Delia - argan care. Mój ulubieniec. Nie pachnie może tak owocowo jak inne (choć coś tam jest cytrusowego) ale jest idealny dla mojej skóry. Jego konsystencja jest bardziej zbita niż w standardowym peelingu, cukier rozpuszcza się dość wolno. Peeling przepięknie wygładza i nawilża skórę - w moim mniemaniu nawilża lepiej niż ten z Perfecty i mimo, że nie pachnie tak niesamowicie jak niektóre ich produkty to właśnie ten jest moim hitem.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!

Body shop - mięta. Bardzo dobry produkt. Bardzo wydajny, mała ilość tej galaretki wystarczy na pozbycie się martwego naskórka. Mile zaskoczył mnie ten produkt, stał się moim ulubieńcem od pierwszego użycia. Zabójczy zapach.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!


SZAMPONY I ŻEL

Babydream  - szampon. Nie sprawdził się kompletnie (mini recenzja). Włosy moich córek były szorstkie, niemiłe w dotyku, jednym słowem niewypał.
Czy kupię ponownie - nie, zdecydowanie nie!


Pantene - szampon. Dobry szampon do codziennego użytku. Dobrze się pieni, dobrze myje. Nie ma zadatków na produkt wybitny ale nie jest to też bubel.
Czy kupię ponownie - tak, jeśli tylko moje włosy przestaną wypadać.


Biały Jeleń - żel pod prysznic. Bardzo lubię ten żel, odpowiada mi zarówno konsystencja, zapach jak i działanie. Nie podrażnia, nie wysysza, dobrze myje. Nie ma się do czego przyczepić.
Czy kupię ponownie - tak.

PIELĘGNACJA

Lirene - peeling drobnoziarnisty. Kolejny ulubieniec. Fantastycznie sprawuje się przy oczyszczaniu mojego dekoltu i szyi, odkąd go stosuje nie mam problemów ze skórą. Przepięknie pachnie. Krótko i na temat - super kosmetyk.
Czy kupię ponownie - tak, już mam kolejne opakowanie.

Biały Jeleń - płyn micelarny. Następny ulubieniec, coś ich sporo w tym denku. Fantastycznie zmywa makijaż, delikatny, nie podrażnia, nie uczula. Jedny mały feler jaki ma to zapach, trochę zbyt mocny jak dla mnie, da się przyzwyczaić ale wolałabym by go nie było.
Czy kupię ponownie - tak, jak skończę te, które mam.

Lady speedstick - antyperspirant. Przepraszam, że taki zmaltretowany ale niestety w tym opakowaniu kompletnie nie widać ile go jeszcze zostało. Zużyłam go całego i nadal mam zagwozdkę czy nazwać go bublem czy tylko mocnym przeciętniakiem. Napiszę więc tak: w dni gorące, lub ciepłe nie zapobiega poceniu się, nie pachnie się potem to fakt ale i tak się pociłam jak mysz. To raz a dwa długo schnie, trwa to równie długo jak przy kulce i po trzecie brudzi ubrania. 
Czy kupię ponownie - nie!


Celia - lekki krem - baza matująca.  Pisałam już o tym kemie. Za tą cenę całkiem niezgorszy. Nieźle matuje, jest lekki i dobrze się rozprowadza po twarzy. Niestety ma jeden mankament - śmierdzi chemią- zapaszek nie utrzymuje się na twarzy szybko wietrzeje ale aplikacja jest lekko nieprzyjemna.
Czy kupię ponownie - nie, bo są inne dobre i nie śmierdzące.

Biały Jeleń - emulsja do mycia. Miałam również niebieską wersję. Bardzo dobry kosmetyk do porannej pielęgnacji cery. Nie podrażnia, nie wysusza. Jedyną różnicą między tym a niebieską wersją jest to, że ta bardziej się pieni.
Czy kupię ponownie - tak, ale niebieską wersję.

 
PRÓBKI

Nadal mam akcję zużywania próbek.
O dwóch z nich warto napisać.

Ziaja - 50+ - bardzo dobry krem matujący z wysokim filtrem. Dobrze matuje, bardzo fajna lekka konsystencja. Kolorem przypomina krem BB, ładnie wtapia się w skórę i spokojnie po jego nałożeniu można zrezygnować z podkładu.

Perfecta - peeling gruboziarnisty. O matko, jeśli ktoś szuka mega zdzieraka do twarzy to to jest idealny produkt. Dla mnie jest zbyt agresywny ale nie mogę mu odmówić bardzo dogłębnego oczyszczania.

KOLORÓWKA

Ostatnimi czasu udało mi się wykończyć trochę kosmetyków z szeroko rozumianej kolorówki.

Eveline - korektor pod oczy. Niestety jakość napisów jest kiepściutka (jak widać to jest ten pierwszy sfotografowany kosmetyk) - na szczęście sam kosmetyk jest świetny. Świetnie zakrywa moje cienie i niedoskonałości, które ewentualnie pojawiają się na twarzy. Nie waży się, nie znika, nie roluje.
Czy kupię ponownie - tak, już nawet mam następne opakowanie.

Essence - baza pod cienie. Wyrzucam bo już dziwnie pachnie i podrażniał mi oczy. Dobry kosmetyk ale odkąd kupiłam bazę z Kobo nie sądzę bym wróciła do tego kosmetyku. Przedłuża żywotność cieni, dobrze się rozprowadza (choć łatwo jest przesadzić z ilością bazy). Podbija kolor ale bez efektu WOW.
Czy kupię ponownie - nie, bo znalazłam lepszą.

Dior - tusz do rzęs. Używałam go już jakieś 4 miesiące i nadal go mam. W tej półce cenowej powiedziałabym, że lepszy jest Giorgio Armani - eyes to kill - pamiętam, że tamtej robił cuda z moimi rzęsami - ten jest w porządku (nie skleja, całkiem nieźle podkreśla i wydłuża rzęsy), uważam że spokojnie można kupić tak samo dobre, a nawet lepsze tusze, w dużo bardziej przystępnej cenie.
Czy kupię ponownie - nie, za drogi na to co robi z rzęsami.

Bourjois -  lakier do paznokci. Dostałam go przy jakiś zakupach. Fantastyczny lakier, bardzo długo trzyma się na paznokciach, kolor jest wprost zabójczy. Wystarczy jedna warstwa, szybko wysycha.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!

Guerlain - próbka  Shalimar. Piękny, bogaty zapach. Bardzo trwały, czasami bywał zbyt duszny, niemalże przytłaczający swoim charakterem. Warto powąchać i wypróbować ale nie jest to zapach dla wszystkich.
Czy kupię ponownie - może kiedyś, jest trochę zbyt bogaty.

Dużo się tego nazbierało - nie licząc próbek było tego 18 sztuk.

piątek, 26 września 2014

68. Odkurzam starego TAGa czyli Beauty things that I suck at.


Człowiek idealny wg Leonarda da Vinci

To stary TAG,  takie właśnie lubię. Był popularny gdzieś tam za granicą jakiś rok temu i bardzo mi się spodobał. Jest śmieszny, bez zadęcia i można się nim pobawić.
Pierwszym odkurzonym, przeze mnie TAGiem, był kosmetyczny alfabet (1 i 2) - ten będzie drugi.

W bardzo swobodnym tłumaczeniu można powiedzieć, że tytuł brzmi: Urodowe zabiegi, które kompletnie mi nie wychodzą; w których jestem totalnie beznadziejna.


Dla mnie ten TAG to taki spis zabiegów makijażowych / pielęgnacyjnych, które na razie nie koniecznie mi wychodzą / wymagają dalszej nauki. I będzie dla mnie listą "to do" czyli do zrobienia do poprawienia.

Bez zadęcia i z odrobnią humoru zapraszam na poniższy spis moich błędów i niedociągnięć :-)

BRWI
źródło:papilot.pl
Brwi to  ciężki dla mnie temat, ciężki bo całkowicie nieznany. Mam ekstremalnie ciemne włoski, grube i dość długie i niestety nadal nie odgadłam patentu jak sobie z nimi radzić. Na razie kiedy je pomaluje wyglądam podobnie jak kobieta powyżej.


MAKIJAŻ OCZU
nie mam pojęcia gdzie go znalazłam - było to dawno

Tu może nie tyle chodzi o smokey eye ale bardziej o wrażenie, że czasami mój makijaż oka jest nierówny. Prawe oko wygląda inaczej niż lewe. I kiedy zaczynam poprawiać, wyrównywać kończę z dość specyficznym makijażem oka.


EYELINER
źródło:onet.pl

Tiaaa chyba nie muszę nic mówić ani pisać. Opanowałam już żelowy eyeliner i pędzelek, niestety eyeliner w pisaku to już kompletnie inna historia. Mam dwa różne i już wielokrotnie próbowałam normalnie narysować kreskę - może nie kończyłam z makijażem jak na ostatnim piktogramie ale bywało blisko :-)


BRONZER I RÓŻ
źródło:wiocha.pl

Bardzo mi się podoba to zdjęcie - jest w jakiś sposób urocze.
Nie umiem obiektywnie stwierdzić czy ilość użytego różu nie jest zbyt duża, zawsze mam wrażenie, że coś jest nie tak, konturowanie i nakładanie różu zajmuje mi zdecydowanie za dużo czasu.
 

STOPY / PIĘTY
źródło:foch.pl
Teraz i tak moje stopy wyglądają o niebo lepiej niż kilka miesięcy temu ale niestety tu brak nie umiejętności a konsekwencji. Staram się pamiętać o piętach każdego dnia ale czasami ich wygląd pozostawia dużo do życzenia.


Podobało się? Jeśli macie ochotę to podzielcie się swoimi obszarami do poprawki w makijażu / pielęgnacji.

środa, 24 września 2014

67. Zakupy z Goldenrose - pierwsze wrażenie

Do zakupu nudziaków przymierzałam się od jakiegoś czasu – przeglądałam blogi, strony producentów oraz Youtube. Byłam już o krok od zakupu palety MUA ale pomyślałam, że dobrze by było rozejrzeć się za produktami oferowanymi przez nasze rodzime firmy.
I tak koniec końców skończyłam przy wyspie Goldenrose.


Nie będę się rozpisywać zbyt dużo ale już na początku warto nadmienić, że paleta zrobiona jest z dobrej jakości plastiku, jest ciężka, zamyka się na "klik" - nic tam nie lata, sądzę, że ewentualny upadek nie uszkodziłby ani cieni ani lusterka, które jest również w palecie.




górny rząd - cienie 1-3


górny rząd - cienie 4-6

dolny rząd - cienie1-3

dolny rząd - cienie 4-6



Większość cieni bardzo mi się podoba, mam jednak małe "ale" do kilku z nich:
- 6 cień w górym rzędzie na ręku jest mało czarny jak dla mnie 
- 3 cień w dolnym rzędzie prezentuje się jak na razie trochę mizernie;
- 5 cień w dolnym rzędzie - myślałam, że będzie to inny odcień - ten jest trochę "dziwny"


Oprócz palety kupiłam również szminkę matową w odcieniu 02



Oraz brokaty


Jak na razie wypróbowałam 2 i 3 cień z dolnego rzędu i jestem pod wrażeniem - miedziany jest po prostu niesamowity.

Kuszą mnie również te cienie ale na razie daje sobie trochę czasu na zabawę paletą. 

Miałyście może styczność z paletami z GR? Co o nich sądziecie?

poniedziałek, 22 września 2014

66. Kosmetyk zmienny jest....

źródło:memgenerator.pl


Czy zdarzyło Wam się powrócić po jakimś czasie do kosmetyku, który uwielbiałyście, tylko po to by spojrzeć na produkt i stwierdzić, że:

a) że co? Że jak? Nie, na pewno zmienili formułę!
b) Boże, jaki to badziew!
c) i ja to lubiłam??, ja to polecałam??
d) to na pewno spisek, przecież nie można zepsuć tak dobrego produktu?

Mnie takie akcje zdarzają się rzadko, w sumie to nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio rozważałam którąś z wyżej podanych opcji. Niestety rzadko nie oznacza nigdy. 

Mój ulubiony, do tej pory, peeling do stóp z No36 (producent Pharma CF) przestał być ulubiony. Jak na razie spadł do szufladki „no chyba kolego się nie polubimy” oraz „nie sądzę bym Cię więcej kupiła”.

To moje drugie opakowanie – za pierwszym razem byłam zachwycona (denko) dobrze ścierał, miał dość zwartą konsystencję, nie wysuszał mi stóp. No czego chcieć więcej od takiego produktu. Żyć nie umierać. W krótkim czasie doprowadziłam moje pięty do naprawdę dobrego stanu.
Drugą tubkę kupiłam w zeszłym tygodniu, śpieszyłam się i bez zastanowienia sięgnęłam po produkt mi znany, sprawdzony. Do tej pory użyłam go 5 razy i delikatnie mówiąc nie jestem zadowolona.

Dane podstawowe:
Rodzaj: peeling gruboziarnisty
Pojemność: 100 ml
Przeznaczenie: Naturalny pumeks – skóra twarda i zrogowaciała
Składniki aktywne: kwasy owocowe AHA












Na zdjęciach widać, że peeling ma sporo, różnokolorowych  drobinek ścierających – mogłoby się wydawać, że będą błyskawicznie ścierały zrogowaciały naskórek. No cóż, może i ich jest dużo, może są ładne i kolorowe  ale one niewiele robią. No taka mizeria, to nie jest peeling, który poradził by sobie z bardzo zrogowaciałą skórą – ja mam stopy w całkiem niezłym stanie i ledwo co czułam ten produkt o usunięciu czegokolwiek nawet nie mówię.


Trochę opieram się przed stwierdzeniem, że to bubel – ale chyba nie da się tego uniknąć.  Na pewno nie jest to produkt dla osób, które mają bardzo twardą, zrogowaciałą skórę na stopach, on sobie po prostu nie poradzi. 

Nie wiem czy zmienili formułę czy ja doznałam jakiegoś "zaćmienia" ale to zdecydowanie nie jest to ten sam produkt, który oczarował mnie w wakacje. Peeling zużyję, to pewne, ale czarno ponowny jego zakup.

Jestem ciekawa, czy Wy miałyście takie produkty? Produkty, które najpierw były przez Was uwielbiane, by potem skończyć jako wielkie rozczarowanie.

 

sobota, 20 września 2014

65. Codzienna porcja mazideł czyli moja pielęgnacja twarzy



Przeglądając inne blogi zauważyłam, że sporo dziewczyn opisuje swoją pielęgnację twarzy. Pomysł spodobał mi się na tyle, że postanowiłam pokazać mój arsenał tubek, słoiczków i mazideł.

Pielęgnacja poranna



Z samego rana pod prysznicem myję twarz Emulsją do mycia twarzy z Białego Jelenia (1). Emulsja jest bardzo delikatna, umyta twarz jest miękka i niepodrażniona. Na szyję, dekolt i ramiona stosuję peeling drobnoziarnisty z Lirene (2). Nie przepadam za tym kosmetykiem na twarz ale do dekoltu sprawdza się wprost idealnie. Po wyjściu spod prysznica tonizuje cerę tonikiem z Ziaji (7) i korzystam z jednego z dwóch kremów. Jeśli nie jest gorąco albo się nie maluję używam kremu relaksującego z Tołpy (4), jeśli potrzebuję długotrwałego zmatowienia twarzy korzystam z kremu matującego z Bandi (5). Krem nawilżający sprawdza się całkiem dobrze ale chyba spodziewałam się lepszego produktu – irytuje mnie równieżjego twarde plastikowe opakowanie. Stosuje go od ok. miesiąca i mam wrażenie, że nie do końca nawilża moją skórę, całkiem przyzwoicie natłuszcza ale nie nawilża jej dogłębnie. Taki przeciętny produkt. Bandi natomiast to mój produkt do zadań specjalnych – zapewnia dobry, długotrwały mat, przyjemnie pachnie . Jedyny jego feler jest taki, że trzeba go dobrze rozprowadzić na twarzy bo potrafi zostawić delikatne białe smugi.
Pod oczy stosuje dwa produkty – zapomnianego przeze mnie roll-on z Delii (6)  i Floslek z arniką (3) . Obydwa produkty są, jak na moje potrzeby, dość przeciętne. Delia dobrze schładza okolice pod oczami (trzymam go w lodówce) i zmniejsza opuchliznę ale tylko na krótki czas, natomiast Floslek jest po prostu zbyt delikatny. Moim zdaniem jest to produkt skierowany dla młodszych dziewczyn, które nie potrzebują aż tak dużego nawilżenia jak ja.



Pielęgnacja wieczorna





Do demakijażu oczu używam dwufazowej Delii (1). Sprawdza się bardzo dobrze zarówno do zmywania tuszu do rzęs jak i cieni w musie z Biedronki. Cerę dodatkowo oczyszczam płynem micelarnym z Bielendy (7) jak i żelem z peelingiem z Ziai (2). Bielendę znam już od dawna i bardzo lubię do niej powracać. Nie szczypie, nie podrażnia, zostawia skórę czystą i nawilżoną. Żel natomiast dokładnie oczyszcza cerę z wszelkim zabrudzeń i dobrze matuje. Po oczyszczeniu stosuję tonik z tej samej serii z Ziai (3). Tonik jest ok. ale nie powala na kolana jak to jest w przypadku żelu. Na twarz stosuję krem z Bielendy (6). Niestety nie pamiętam jaka to seria. Krem dostałam w jakimś komplecie na Boże Narodzenie i kiedy powyjmowałam produkty z opakowań okazało się, że obydwa kremy są kompletnie pozbawione etykiet – myślałam, że będę pamiętać, co to za seria ale jestem już Panią w średnim wieku (jak to ostatnio mnie uświadomiła kobieta w aptece) i zapomniałam :-). Wiem, że jest dobry, dobrze natłuszcza i odżywia skórę. Nie zapycha, nie podrażnia, moja skóra go lubi a to najważniejsze. 
Pod oczy stosuję krem z Ziaji z jaśminem +50 (4). Polecała go któraś z  dziewczyn  z blogosfery, robiła to na tyle umiejętnie że się skusiłam. Jest to bardzo dobry krem – treściwy, wydajny  - w stopniu wystarczającym nawilża moje okolice pod oczami. Jednym jego małym minusem (w mojej ocenie) jest fakt, że nie jest przejrzysty – kolorem przypomina korektor pod oczy.  Ostatnim moim zakupem jest sztyft z Himlaya (5) – nie znalazłam w aptece pomadki z Sylveco i po dywagacjach wzięłam to cudo. Używam go od jakiegoś tygodnia, dobrze natłuszcza, przyjemnie pachnie ale  jest dość tępy w konsystencji. 



Peleton zamykają kosmetyki do zadań specjalnych

Od dłuższego czasu moja cera ma dobry albo bardzo dobry okres. Ilość wyprysków i zaskórników zmniejszyła się prawie do zera, co mnie bardzo cieszy. By utrzymać ten stan mam w swojej łazience kilka kosmetyków do zadań specjalnych.




W tej kategorii znalazły się moje hity. Wszystkie te produkty mogę w 100% polecić. 

Maska oczyszczająca z Ziaji (1) to bardzo dobra i wydajna maska z szarą glinką. Ładnie oczyszcza  skórę twarzy. 
Krem złuszczający na noc z Bandi (2) to delikatny krem o przepięknym owocowym zapachu. On również jest niesamowicie wydajny, bezproblemowo się rozprowadza na skórze, przy regularnym stosowaniu widać różnicę na skórze. Cera ma jednolity kolor, jest  promienna i wyrównana. 
Do kosmetyków do zadań specjalnych zdecydowanie można zaliczyć również oczysczającą maskę drożdżową (4)  również z Bandi (pisałam o niej tutaj) - to wspaniały kosmetyk, którego wyniki widać już po kilkukrotnym stosowaniu. Pory są wygładzone, niemalże niewidoczne, cera jest bardziej wyrównana, pomaga mi w ograniczeniu zaskórników  - jednym słowem bardzo dobry kosmetyk.
Ostatnią moją perełką jest olejek z drzewa herbacianego (3) - to małe, śmierdzące cudo pomaga mi w poskromieniu potworów, jeśli się zaczynają pojawiać.



Patrząc na zdjęcia i ilość tekstu widzę, że jest tego sporo ale szczerze powiedziawszy oprócz wyelimiwania jednego kremu pod oczy nie widzę możliwości zmniejszenia ilości używanych przeze mnie kosmetyków.