poniedziałek, 30 stycznia 2017

408. Gdyby poniedziałek był osobą

Czy miewacie takie weekendy, że w poniedziałek marzycie, by nikt nie odzywał, nie patrzył i nie dotykał....


czwartek, 26 stycznia 2017

407. Ciasteczkowy potworek - Viankowy tonik do twarzy

VIANEK
nawilżający tonik do twarzy


Informacje podstawowe:


Pojemność:150 ml
Zapach: słodki, ciasteczkowy
Informacje od producenta:


Skład:



Moja ocena:
  • opakowanie to porażka - to co rozpyla to nie delikatna orzeźwiająca mgiełka, jednorazowe spryskanie pozostawia moją cerę bardzo mokrą, tonik spływa z twarzy. Strumień jest nieprzyjemny, zatykający;
  • zapach - ciasteczkowy, słodki, cukierkowo dziecinny. Już prawie się do niego przyzwyczaiłam, ale pierwsze kilka tygodni było uciążliwych.
  • działanie - ech, tu pies jest pogrzebany. On kompletnie nic nie robi, ba mam nawet czasami wrażenie, że moja skóra jest bardziej wysuszona kiedy go użyję;
  • nie uczula, nie podrażnia;
  • nie zauważyłam by łagodził, czy przywracał jakąkolwiek równowagę skórze;
  • jest średnio wydajny.
 
 


Opakowanie można zmienić, do zapachu można się przyzwyczaić ale z samym działaniem niewiele można zrobić. Wszystko można by było zdzierżyć gdyby ten jeden czynnik był świetny. Niestety tutaj wszystko kuleje, wszystko jest nie tak. Dużym ukłonem jest nazwanie tego produktu przeciętnym... Szkoda. Lubię firmę Sylveco i wiele z ich produktów wspominam ciepło ten jednak chce jak najszybciej skończyć i zapomnieć.
Nie polecam

poniedziałek, 23 stycznia 2017

406. Różności z Internetu - wizualnie


Co prawda "blue monday" był w zeszłym tygodniu ale chyba mój organizm o tym zapomniał i dopiero dziś mnie dopadło...




Dziś tylko wizualnie, mój mózg domaga się pięknych rzeczy... Mam nadzieję, że i Wam się spodobają

Large Canvas Abstract Painting by Simon Kenny " The Ages of Avalon"





"Art Abstract Flower Painting Teal Blue 18 x 24 Original Floral Wall Art" - Acrylic On Cotton Ragg Paper, in Floral and Flower Paintings


Más                                                                                                                                                                                 Mais:



Studio Portrait In Pencil 61 Digital Art by Rafael Salazar:

Loving this Curiosity Wrapped Canvas on <a class="pintag searchlink" data-query="%23zulily" data-type="hashtag" href="/search/?q=%23zulily&rs=hashtag" rel="nofollow" title="#zulily search Pinterest">#zulily</a>! <a class="pintag searchlink" data-query="%23zulilyfinds" data-type="hashtag" href="/search/?q=%23zulilyfinds&rs=hashtag" rel="nofollow" title="#zulilyfinds search Pinterest">#zulilyfinds</a> for Brooke? Or make similar using pic of Little Bit?


Cape Gooseberry Seed Head Framed Print featuring the photograph Spun Sugar by Jan Bickerton. #WallArt #InteriorDesign #FramedArt:



I wish I may 9 x 12 acrylic on canvas panel by MichaelHProsper:


Image may contain: one or more people, water and outdoor

Image may contain: 1 person
Image may contain: 1 person



Image may contain: one or more people, people standing, ocean, sky, outdoor, water and nature






czwartek, 19 stycznia 2017

405. Wiedziałam, że tak będzie - ogromne dwumiesięczne denko - cz. 1

Będzie dużo, namiętnie, długo i do tego jeszcze w dwóch częściach.
Zapraszam na pierwszą część denka z grudnia i stycznia.



PRODUKTY GODNE POLECENIA


ANNAYAKE - krem pod oczy

Lekki i odżywczy krem pod oczy. Niezwykle wydajny, ta próbka wystarczyła mnie i koleżance na kilka tygodni. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza skórę pod oczami.


WHITE FLOWERS - peeling do ciała (recenzja)

Śmierdziuch, który mimo wszystko podbił moje serce. Bardzo dobry i skuteczny zdzierak. Całkiem wydajny, dobrze natłuszcza skórę po aplikacji.


DAY TOX - glinka do twarzy

Fantastyczny produkt, bardzo żałuję, że już się skończył. Świetnie peelingował i oczyszczał skórę twarzy, był wydajny jak diabli. Nie wysuszał, nie podrażniał.


O'HERBAL - odżywka do włosów

Odlewkę otrzymałam od Kamili. Przepięknie wygładzał i zmiękczał włosy. Ułatwiał rozczesywanie, nie obciążał włosów. Miał bardzo przyjemny zapach.




ZIAJA - tonik zwężający pory

Bardzo lubię ten tonik. Nieźle radzi sobie ze zwężaniem porów, świetnie odświeża i tonizuje. Bardzo wydajny produkt.


VENUS - krem od twarzy

Dobry nawilżający krem o przyjemnej lekkiej konsystencji i delikatny zapachu. Bardzo wydajny.


DOUGLAS - krem do rąk

Wspaniały krem do rąk. Bardzo wydajny. Genialnie nawilżał i zabezpieczał skórę. Zakochałam się w nim od pierwszego użycia.


BIELENDA - płyn micelarny (recenzja)

Dobrze zmywa makijaż, nie szczypie w oczy, nie podrażnia skóry. Jest wydajny. Bardzo ładnie pachnie.




STARSKIN - płatki pod oczy

Płatki były dobrze nawilżone. Schłodzone robiły cuda z workami pod oczami. I jak nie jestem miłośniczką takiego rodzaju zabiegów (jestem zbyt leniwa) to te przyjemnie mi się zużywało.


EVELINE - krem do rąk

To już drugie albo trzecie opakowanie tego kremu. Nie zostawia tłustej warstwy, dobrze nawilża suche dłonie. Jest wydajny jak diabli.


DOVE - żel pod prysznic

Dostałam go jako gratis przy zakupach w Hebe. Kiedy zobaczyłam kombinowałam komu oddać. Ku swojemu zdziwieniu stwierdzam, że jest to genialny żel pod prysznic. Fantastycznie pachniał, genialnie nawilżał moją skórę. Był bardzo wydajny.


DAYTOX - krem do twarzy

Świetny. Gdyby nie inny produkt, ten stałby się moim ulubionym ulubieńcem :). Bardzo wydajny, lekko pachnący i dobrze dogadujący się z moją skórą.


PRODUKTY PRZECIĘTNE



ISANA - mydło do rąk

Lubię mydła Isany ale to było przeciętne. Nie pachniało zbyt intensywnie, nie wysuszało rąk, nie pieniło się zbytnio. 


CIEN - krem z mocznikiem na dzień

Był niezły ale nie wybitny, nie przyprawiał mnie o mocniejsze bicie serca. Lekki, delikatnie pachnący i wydajny.


QUIN - peeling cukrowy (recenzja)

Niezgorszy peeling niestety o zapachu kostki do toalety. Zawiera parafinę. Całkiem wydajny.


VIANEK - płyn do higieny intymnej (recenzja)

Dla mnie jest zbyt rzadki, przelewał mi się przez palce przez co brałam go więcej niż powinnam. Nie uczula nie podrażnia. Mimo że krzywdy nie zrobił, powrotu nie planuję.





SILCARE - krem do ciała (recenzja)

Przepiękny zapach, który zostaje na ciele przez długi czas. Niestety dla nie jest zbyt słaby. Może byłyby odpowiedni na wiosnę, lato ale i tak spodziewałam się czegoś bardziej odżywczego.


QUIN - balsam do ciała z mocznikiem

Niezły ale niestety gorszy od mojego ulubieńca z Ziai med z mocznikiem. Bardzo wydajny, używając go miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy. Średnio nawilża i uspokaja moją skórę - spodziewałabym się czegoś więcej od produktu z mocznikiem.


GREEN PHARMACY - szampon

Uratował mój skalp po tragedii, którą zrobił mi szampon z Elseve. Głowa nie dość, że przestała mnie masakrycznie swędzieć to jeszcze zlikwidował łupież. Niestety po tym jak włosy i skóra włosów wróciły do normy zauważyłam, że bardzo wysusza i plącze moje kudły. Dałam go córom i niestety tu też radził sobie średnio. Nie plątał im włosów ale były totalnie pozbawione blasku.


DOUGLAS - szampon dla suchych włosów

Genialny zapach mango. Przepiękny. Niestety nie jest to szampon dla mnie. Moje włosy szybciej się przetłuszczały. Ładnie je jednak wygładzał i nie plątał. Był wydajny.



PRODUKTY KIEPSKIE



CLINIQUE - żel do mycia twarzy (recenzja)

Śmierdziuch, który wysuszał mi skórę na twarzy. Był wydajny, na moje nieszczęście. Nie nie wart tego by go kupować.


CLINIQUE - nawilżający krem do twarzy

Chryste, jak ten krem śmierdział. Jeżeli chodzi o działanie to był kompletnie przeciętny, taki do zapomnienia.


ORGANIQUE - żel do mycia twarz

Próbkę otrzymałam w ramach akcji promocyjnej, którą organizowali na FB. Niestety wysuszał moją skórę. Nie tak bardzo jak ten z Clinique ale i tak było to zbyt wiele dla mojej cery. Wydajny. Jak dla mnie lekko za mocno się pienił.


KOLASTYNA - krem-żel do mycia twarzy

Bardzo przeciętny. Nie domywał skóry, praktycznie w ogóle nie usuwał makijażu. Trochę zyskał gdy używałam go z gąbeczką konjac albo silikonowym czyścikiem. Nie pienił się zbyt mocno, był całkiem wydajny.


No i tyle. Część 2 pod koniec stycznia.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

404. Mleczne kwiaty od SIlcare

Wiem, że połączenie tych dwóch słów z tytułu jest odrobinę ryzykowne. Ale naprawdę ma sens.


SILCARE
Krem do ciała z masłem shea


Informacje podstawowe:

Pojemność: 275 g
Konsystencja: lekka, musowa


Zapach: delikatne połączenie mleka z kwiatami

Info od producenta:




Skład:

jak widać skład nie powala, niestety

Moja ocena:

  • masło ma niecodzienny zapach. Wyczuwalne jest mleko - takie delikatne, miękkie, lekko słodkie oraz delikatne polne kwiaty. Brzmi to dziwnie ale ten zapach gra i furczy - jest przyjemny, otulający, sensualny;
  • zapach utrzymuje się na ciele, ubraniu nawet kilka godzin;
  • konsystencja jest lekka, musowa - dobrze się rozprowadza, szybko się wchłania;
  • przy większej ilości potrafi smużyć ale nawet wtedy, robi to tylko na chwilę;
  • nawilżenie nie jest idealne, to nie jest produkt, który nawilży skórę na 24h - w jego przypadku komfort czuć przez 4-6 h;
  • nie zauważyłam, by moja skóra stała się jędrniejsza ale była gładsza (no ale to raczej naturalne przy stosowaniu wszelkiego rodzaju mazideł); 
  • fajnie, że ma filtr, to przyjemny dodatek, nie przypomiam sobie innego tego rodzaju produktu;
  • nie podrażnia, nie uczula;
  • jest wydajny.


Największym atutem tego produktu jest zapach. Jest niecodzienny, przyjemny. Niestety dla mnie jego działanie jest zwyczajnie zbyt słabe. Sądzę, że byłby idealny dla osoby, która nie ma, aż tak wysokich wymagań, pod względem nawilżenia. Dobrze mi się go używało ale jest to zdecydowanie przygoda jednorazowa.

czwartek, 12 stycznia 2017

403. Podwójna świąteczno-urodzinowa kumulacja

Jak napisała ostatnio kosmetykoholiczka wchodzicie na własną odpowiedzialność :)


Na początku nie zamierzałam pisać takiego posta ale kobieta zmienną jest i oto płodzę notkę o produktach, które pojawiły się u mnie z okazji Bożego Narodzenia i nadchodzących urodzin.

Jest tego sporo - niektóre produkty kupiłam, resztę dostałam.


KSIĄŻKOWO

W tym roku poszczęściło mi się - dostałam te pozycje, o których myślałam, chciałam, pragnęłam :P

Mała zagłada - Anna Janko.

"Mała Zagłada" Anny Janko nie jest jeszcze jedną tragiczną opowieścią rodzinną wyciągniętą z lamusa II wojny światowej. To mocna, jak najbardziej współczesna rozprawa z traumą drugiego pokolenia — naznaczonego strachem. Brutalna, naturalistycznie opisana historia pacyfikacji polskiej wsi staje się w niej punktem wyjścia do przedstawienia etycznej i egzystencjalnej bezradności" (źródło)


Szczury Wrocławia - Robert Schmidt

Wrocław, sierpień 1963. W mieście szaleje czarna ospa. Milicjanci pilnujący izolatorium na Psim Polu są świadkami dziwnych incydentów – „odmienieni” pacjenci atakują przebywających w ośrodku chorych i personel. Wybucha panika. Do Komendy Wojewódzkiej docierają kolejne sygnały o „zmartwychwstałych” napastnikach. Sztab kryzysowy zmuszony jest podjąć zdecydowane działania. Do izolatoriów zostają wysłane oddziały KBW i ZOMO. Rozkaz jest prosty: opanować sytuację. (źródło)


Poeta, strażnik i więzień - Jung-nyung Lee

Zakład karny w Fukuoce, 1944 rok. Za murami więzienia szaleje wojna, a po ich drugiej stronie zostaje brutalnie zamordowany człowiek. Na rozkaz przełożonych Yuichi Watanabe, młody strażnik, który jest namiętnym czytelnikiem, ma przeprowadzić śledztwo. Ofiarą morderstwa jest Sugiyama, także strażnik, którego społeczność więzienna się bała i którym pogardzała. Już na początku dochodzenia do popełnienia zbrodni przyznaje się jeden z osadzonych, ale Watanabe mu nie wierzy. Kiedy zaczyna przesłuchiwać podejrzanego oraz Yuna Dong-ju, utalentowanego koreańskiego poetę, uświadamia sobie, że przerażający Sugiyama nie był tym, za kogo go uważano… (źródło)


Osobliwy dom pani Peregrine - R. Rigs

Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami... Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło... (źródło)


Witajcie w Rosji - Glukhovsky Dmitry

Witajcie w Rosji to iście wybuchowa mieszanka: fikcja miesza się tu z rzeczywistością, satyra i ironia sprawiają, że czytelnik nie wie, czy śmiać się, czy płakać, a wszystko to w ulubionej przez Glukhovsky’ego konwencji science fiction.  (źródło)


Futu.re - Glukhovsky Dmitry

Pokonaliśmy śmierć. I co dalej?
Odkrycia naukowe poprzedniego pokolenia zapewniły mojemu nieśmiertelność i wieczną młodość.
Ziemię zaludniają piękne, tryskające zdrowiem i nieznające śmierci istoty. Lecz każda utopia ma swoje cienie. (źródło)


Osiedle marzeń - Wojciech Chmielarz

Jedno z eleganckich zamkniętych osiedli w Warszawie, mały raj na ziemi, o jakim marzy co drugi Polak, budzi się ze snu. Ten dzień sprawi, że nic już nie będzie takie samo. Śmierć studentki, której zwłoki nad ranem znajduje ochroniarz, da początek serii zaskakujących wydarzeń. Życie mieszkańców przybierze dramatyczny obrót, a raj zmieni się w piekło. W tym miejscu, jak w Polsce w miniaturze, spotkają się polityka i mafia, seks i narkotyki, ambicje i aspiracje, tajemnice i marzenia, które czasem bywają zabójcze. (źródło)


Przejęcie - Wojciech Chmielarz

Środek upalnego lata, Kolumbia. Grupa Polaków wybranych do reklamy Coca-Coli spędza wakacje życia w luksusowym hotelu nad oceanem. Ale kiedy beztroscy turyści dostaną od Kolumbijczyków propozycję nie do odrzucenia, raj zmieni się w piekło. I nie wszyscy wrócą z tej podróży…(źródło)


 TBSowo

Niewiele kosmetyków tej firmy przewinęło się do tej pory przez moją łazienkę. Teraz dostałam aż 4 masła. Najbardziej ciekawa jestem tego w brązowym opakowaniu z serii spa of the world. Samotna pianka do mycia twarzy z serii aloesowej to jedyny produkt, który sama sobie kupiłam. Zasadzałam się na serię z rumiankiem ale ta chyba będzie lepsza do mojej cery... zobaczymy


BIOLOLOVO

Potrzebowałam żeli pod prysznic, weszłam do Kontigo i przepadłam. Kupiłam swoją ulubioną borówkę, grejpfruta i coś nowego mleko i miód. Od dawna zastanawiałam się nad tym dezodorantem i oto jest - wersja kwiatowa (dostępna jeszcze trawa cytrynowa).


RÓŻNIŚCIE

Nad kremem do twarzy z Douglasa rozpływałam się podczas testowania próbek z kalendarza adwentowego. Miał go przynieść Mikołaj, kupiłam go sama i nie żałuje bo jak na razie (stosuje go od dwóch tygodni) jest genialny.
Dwa produkty z Organique wpadły do mnie przy okazji odbierania próbki żelu do mycia twarzy. Znajmość tej marki u mnie jest znikoma więc serum do twarzy oraz  oliwkowe masło do ciała to dobry początek.
Płyn wpadł do mnie dosłownie kilka dni temu, kiedy okazało się, że mimo tych wszystkich opakowań nie mam czym zmywać makijażu. Skarpetki pojawiły się całkowicie przypadkowo - chce się przekonać co zrobią na moich stopach.


ŚWIĄTECZNIE

Trochę Sylvecowo się zrobiło. Od mojej rodzinki dostałam peeling enzymatyczny, mgiełkę i balsam do ciał. Balsam już miałam - to świetny produkt; mgiełka i peeling to debiutanci. Od brata dostałam balsam z TBS a od Douglasa (przy dużych zakupach) peeling z Yoskine. Przyznam, że jestem szalenie ciekawa tego produktu.




URODZINOWO

 Mam taką koleżankę która jak już mówi "a" to jest to A. Kiedy powiedziała żebym czekała na małą przesyłkę urodzinową spodziewałam się czegoś małego :P. Jak widać pojęcie "małe" ma różne znaczenie dla niektórych ludzi. 
W paczce znalazły się: 
  • 3 maski do włosów (Organic shop z awokado i dwie Babuszki Agafii); 
  • żel pod prysznic z małem shea;
  • trzy peelingi z Organic shop;
  • szampon i odżywka do włosów z Planeta Organica.
Z całej tej gromady miałam tylko szampon więc będzie ciekawie.

Jest tego dużo. Więcej niż bym chciała otrzymać w tak krótkim czasie. Po raz pierwszy musiałam przesunąć swoje kosmetyki do innej szafki. Trochę mnie to przytłacza ale nie na tyle by nie spać po nocach....





poniedziałek, 9 stycznia 2017

402. Zabawy błotem - peeling od White flowers

Nie wiem jak Wy ale moim ulubionym zajęciem, kiedy byłam małym dzieckiem, była zabawa w piaskownicy. Mieszanie magicznych mikstur z wody, piasku i ewentualnie patyków było zajęciem na długie godziny. Kiedy otworzyłam pudełko z peelingiem od White flowers wspomnienia te odżyły w jednej sekundzie.


WHITE FLOWERS EXPERIENCE
Peeling solno - błotny

przepraszam za stan opakowania, wystarczył tydzień pod prysznicem by tak właśnie wyglądał

Informacje podstawowe:

Pojemność: 300 ml
Konsystencja: niespójna, rozwarstwiająca się

wygląda bardzo zachęcająco, prawda? :P

Zapach: nieprzyjemny, ziemny
Skład:




Moja ocena:

  • pierwszym zaskoczeniem jest zapach - spodziewałam się czegoś innego ale nie przygotowałam się na takie aromaty. To ciężki mokry, ziemisty zapach. Nie podoba mi się, momentalnie zatyka. Przy każdej aplikacji staram się nie oddychać;
  • drugim jest konsystencja  - coś jak połączenie piasku, wody i oleju. Na początku bardzo łatwo spada z ciała, jest nierówna, dziwna;
  • peeling jest mocny, konkretny zawodnik, tu nie ma miziu miziu; tu szybko i sprawnie możemy usunąć cały martwy naskórek;
  • produkt dobrze się zmywa a na skórze pozostaje lekka oleista powłoka;
  • powłoczka nie jest klejąca i zapewnia przyjemne nawilżenie;
  • jest wydajny;
  • co ciekawe, mimo że jest to solny produkt, kompletnie nie podrażnia, nigdy nie powodował pieczenia czy szczypania.



To jest jeden z niewielu produktów, które pomimo bardzo niemiłego zapachu kupię ponownie. To świetny peeling. Nie tylko zdziera wszystko co powinno to również zapewnia przepiękne nawilżenie.

Polecam go ALE zdecydowanie jeśli będziecie miały możliwość najpierw go powąchajcie.

czwartek, 5 stycznia 2017

401. Ściągacz, papier ścierny i klej do butów

Nie miałam żadnego produkty z tej firmy i przyznam, że jakoś nie szczególnie mnie do niej ciągnęło. Kiedy jednak podczas świątecznych zakupów zobaczyłam mini zestaw, dałam się skusić.


CLINIQUE
Zestaw 3 miniatur




1.Ściągacz
Delikatne mydło do mycia twarzy


Plusy: wydajność i umiarkowane pienienie się;
Minus: niesamowicie wysusza mi twarz, ma drażniący i irytujący zapach.



2. Papier ścierny
Płyn złuszczający


Plusy: wydajność; 
Minusy: śmierdzi, chryste on po prostu śmierdzi; dodatkowo ja rozumiem, że jest to płyn złuszczający a te mogą tak działać ale to, co ten gagatek robi z moją twarzą zwyczajnie mi się nie podoba. Kiedy przetrę nim twarz mam wrażenie, że zerwał, starł mi dokumetnie wszystko. Skóra jest podrażniona i taka "goła". Po aplikacji czuję się jakbym przy użyciu chloru wyszorowała się papierem ściernym.


3. Klej do butów
Krem nawilżający



Plusy: to zwykły krem, nie roluje się, nadaje się pod makijaż. Taki przeciętniak;
Minusy: dzięki zapachowi przenoszę się w czasy dzieciństwa kiedy to mój tata kleił mi sandały albo czeszki takim żółtym klejem - ten krem pachnie dokładnie tak samo.





Zarówno mydło do  mycia twarzy jak i krem nawilżający to totalne swądkowe przeciętniaki. Przyznam, że nie mogę się doczekać kiedy się skończą.
Jak dla mnie nie warte są swojej ceny.
Jeśli chodzi o płyn złuszczający to moja ocena jest niejednoznaczna. Z jednej strony wiem jak może działać, zachowywać się na mojej skórze z drugiej strony mocno się zastanawiam czy obiecywane rezultaty (których nota bene nie widzę) są warte obcowania z tym aromatem i nieprzyjemnym uczuciem na skórze.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

400. AAAAaaa karnet na siłownie kupię - Orientana żel do mycia twarzy

To, że sflaczałam wiedziałam od jakiegoś czasu. Podczas ciąży nie za bardzo mogłam ćwiczyć, po cesarce również. Dopiero od jakieś czasu zbieram się do "kupy" i wiem, że droga przede mną jest daleka. Jednak mimo świadomości swojego poziomu stan sflaczenia i tak okazał się on dla mnie bardzo zaskakujący...




ORIENTANA

żel do mycia twarzy
aloes i jaśmin

Informacje podstawowe:


Pojemność: 205 ml
Termin zużycia: 6 m-cy po otwarciu

Zapach: mocny jaśminowy, drażniący
Konsystencja: niemalże stała



Info od producenta:



Skład:




Moja ocena:
  • butelka wyposażona jest w pompkę - bardzo lubię to rozwiązanie i byłam zachwycona widząc je tutaj. Niestety ten żel jest cholernie gęsty, pastowaty, niemalże stały i ta nieszczęsna pompka nie daje rady;
  • by cokolwiek wycisnąć muszę się sporo namęczyć - używając obydwu dłoni "w dobry dzień"  jestem w stanie wycisnąć potrzebną  mi ilość;
  • kiedy już osiągnę szczyt moich możliwości nałożony produkt na twarzy bardzo intensywnie pachnie; nie przewidziałam, że aromat będzie tak intensywny i widoczny. Niestety mi przeszkadza;
  • sam żel dobrze oczyszcza twarz, zostawia ją przyjemnie oczyszczoną i nawilżoną;
  • całkiem nieźle radzi sobie z demakijażem ale niestosuje go zbyt często z w/w powodów;
  • nie uczula, nie podrażnia;
  • jest mega wydajny, to opakowanie starczy mi na milion lat.




Bardzo długo chodziłam wokół tego produktu, ku swojemu zadowoleniu dostałam go w mikołajkowej paczce. Jeśli chodzi o działanie to nie mogę mu nic zarzucić - robi co ma robić, nie tworzy mi masakry uczuleniowej na twarzy. Niestety samo używanie powoduje ból pupy. Wyciśnięcie tej pasty jest totalnie frustrujące, wielokrotnie podczas siłowania się z butelką ona mi wyskoczyła, upadła na podłogę prysznica... No i ten zapach... lubię zapachy ale na ciele natomiast na twarzy jest po prostu zbyt obezwładniający, zbyt mdły.