piątek, 29 lipca 2016

355.2 dni, 2 rozmowy

Miało być kosmetycznie ale nie będzie. Dwie akcje rozwaliły mnie na tyle, że chcę się z Wami nimi podzielić.






1. Mam wykupioną opiekę medyczną w prywatnej służbie zdrowia. W związku z tym, że wszystkie badania są w systemie, już od jakiegoś czasu nie proszę o wydruk. Zbliżają się moje następne wizyty i chciałam sprawdzić co mam zrobić (tym razem mam zleconych większą ilość i chce zrobić je za jednym razem). Chciałam to sprawdzić na swoim profilu, gdy niczego nie znalazłam, zadzwoniłam na infolinię.

….

Ja: chciałabym dowiedzieć się jakie mam zlecone badania
Pracownik: w porządku ale muszę potwierdzić, że Pani to Pani
Ja: spoko
….
Pracownik: ok. wszystko się zgadza, od jakiego lekarza mają być to skierowania?
Ja: od P. X. Wiem, że na pewno mam zlecone badanie zxy
Pracownik: zgadza się, to są 2 badania: xx i yyy
Ja: ? nie wiedziałam, w takim razie czy mam przynieść dwie próbki?
Pracownik: nie wiem, skonsultuje się z laboratorium.
…. po ok. 10 minutach
Pracownik: witam ponownie, wystarczy jedna próbka.
Ja: świetnie, w takim razie to jedno, a co jeszcze mam dostarczyć?
Pracownik: niestety, nie mogę Pani powiedzieć
Ja: dlaczego?
Pracownik: bo to podlega pod ochronę danych osobowych i nie wolno mi Pani przekazać tych informacji
Ja: ale przecież to moje dane osobowe, zidentyfikowała mnie pani a badania, o których rozmawiamy zostały zlecone mojej skromnej osobie...
Pracownik: to są dane wrażliwe i nie wolno ich przekazywać
Ja: dlaczego?
Pracownik: bo nie wiadomo kto to wykorzysta, np. jakby ktoś przysłuchiwał się rozmowie
Ja: czy twierdzi Pani, że ktoś mógłby słuchać jakie badania mam zlecone
Pracownik: tego nie wiem, ale to dane wrażliwe, nie wolno podawać ich przez telefon
Ja: ok. to w jaki sposób mogę dowiedzieć się jeszcze co mam zlecone
Pracownik:  proszę wymieniać badania a ja mogę odpowiadać tak lub nie
… zatkało mnie ale po chwili zaczęłam wymieniać co mogłam mieć. Po kilku minutach kiedy zostało mi jeszcze kilka możliwości wkurzyłam się i powiedziałam, że nie jestem lekarzem i to jest idiotyczne, babka się nade mną trochę zlitowała i nakierowała mnie na nazwy badań.

To była najbardziej wyczerpująca rozmowa przez telefon jaką miałam. 



2. Jestem  ze swoimi córami w Muzeum Techniki. Oglądamy malauchy, polonezy. W miarę możliwości opowiadam o samochodach, tamtej rzeczywistości. Podchodzi do nas ktoś z obsługi ekspozycji. Myślałam, że chce nam coś opowiedzieć (inni pracownicy podchodzili i mówili co jeszcze zobaczyć, opowiadali ciekawostki o eksponatach)
….
Pracownik wcina się w moją opowieść o tym, że kiedyś w maluchu jechaliśmy w 8 osób i mówi:
On: A wie pani szkoda mi dzieciaków, które się urodzą
Ja: yyyy, dlaczego?
On: bo przez ten program 500+ niczego w państwie nie będzie.
  …..
On: A pani co myśli o tym programie?
Ja: Pieniądze zawsze się przydają, ale przyznam, że wolałabym z nich zrezygnować, na rzecz rozwiązań systemowych.
On: (zapalił się jak latarka) O tak! O tak! Więcej lekarzy, dentystów, może jakieś przedszkola
Ja: Tiaaaa.

Na szczęście pracownik przyczepił się do innej grupki a my mogłyśmy uciec do innej sali.


Morału nie ma, żadnej złotej myśli również. Jestem jednak ciekawa czy i Wam kiedyś przydarzyły się podobne sytuacje. Podzielcie się w komentarzach albo może poście na swoim blogu  :)

środa, 27 lipca 2016

354. Lipcowe śmietnisko - czyli hity i kity mijającgo miesiąca

Miesiąc się kończy więc dobrze by było się rozliczyć ze zużytych kosmetyków.

Tak jak zawsze podzieliłam produkty na kategorie:
  • produkty bardzo dobre, godne polecenia
  • produkty dobre ale z pewnym felerem, czegoś im brakuje
  • produkty kiepskie, nie do polecenia

PRODUKTY BARDZO DOBRE, GODNE POLECENIA



TAMI - PŁATKI DO DEMAKIJAŻU

Tym płatkom należy się mała rehabilitacja. W poprzednim denku trochę się nad nimi pastwiłam. Okazało się, że druga (z trzech) paczek różni się jakością płatka. Jest grubszy, bardziej zwarty. Różnica między opakowaniami jest duża. 


 NACOMI - MUS DO CIAŁA (recenzja)

Świetny mus do ciała. Przepięknie pachnie, ma miłą do użytkowania konsystencję. Jest całkiem wydajny. Świetnie wpływał na stan mojej skóry.


VIANEK - PEELING DO CIAŁA (recenzja)

Bardzo fajny zapach (choć pod koniec był lekko męczący), dobry i efektywny peeling. Lubiłam go  na pewno spróbuję inną wersją.


BABYDREAM - PŁYN POD PRYSZNIC

Zaskakująco dobry kosmetyk. Do zapachu musiałam się trochę przyzwyczaić ale działanie ma rewelacyjne - bardzo ładnie nawilża i zabezpiecza skórę. Jest wydajny jak diabli - te opakowanie (400 ml) zużywałam pod 4 miesiące



SCHOLL  - KREM NA POPĘKANE PIĘTY

Bardzo przyjemny produkt do nóg i pięt. Rzeczywiście pomaga na popękane lub opuchnięte pięty. Byłby idealny gdyby nie to że dopóki nie wsiąknie w skórę potrafi zostawić białe ślady na dywanie.


BIOLOVE - MUS DO CIAŁA (recenzja)

Bardzo dobra alternatywa dla musu z Nacomi. Trochę dłużej się wchłania i jest bardziej tłusty ale to świetny produkt. Dodatkowym plusem jest totalnie przepiękny, naturalny zapach.



PRODUKTY DOBRE ALE Z FELEREM



ISANA - BALSAM DO CIAŁA (recenzja)

Poza zapachem i lekkim smużeniem jest to dobry produkt. Używany regularnie bardzo przyjemnie nawilża i zabezpiecza skórę. Sama raczej do niego już nie wrócę - używałam go z przerwami od stycznia i zapach na dłuższą metę jest zbyt męcząca, wolę mniejsze pojemności.


BIOLOVE - ŚWIECA DO MASAŻU

Nie jestem miłośniczką świeczek, dla mnie to trochę nieprzydatne produkty. Ta świeca jednak była wydajna, dość przyjemnie pachniała (pomarańcza z waniliową nutą) - przy dłuższym paleniu bolała mnie lekko głowa (ale to kwestia nieprzyzwyczajenia). Jako masło do ciała bardzo dobrze natłuszczała skórę.


COLGATE - PŁYN DO UST

Z całą pewnością nie jest to płyn z Sylveco (który jest świetny) ale mojej córze przypadł do gustu. Nie piecze tak jak inne, ma trochę zbyt plastikowy, nieprawdziwy smak. Działa nieźle i jest całkiem wydajny.





BIOLAEN - BOMBA DO KĄPIELI

Bomba o przyjemnym, delikatnym zapachu. Delikatnie natłuszczała skórę. Jedynym minusem są kawałki płatków kwiatków, które potrafią się szybko przykleić do wanny.


VICHY - KREM DO TWARZY

Dostałam kilka próbek, dzięki którym mogłam spokojnie przetestować produkt. Dla mojej skóry był kompletnie neutralny, ani zły ani dobry.


NACOMI - PŁYN POD PRYSZNIC

Niewydajny skubaniec. 250 ml starczyło mi na niecałe 3 tygodnie (czasami 2x dziennie) - rzadki, pachnący konopiami. Nie nawilżał, przeciętnie się pienił. Nic szczególnego.




KERASTASE - SZAMPON DO WŁOSÓW (recenzja)

Za taką cenę spodziewałam się i większych efektów i wydajności. Ładnie podbija od nasady, nabłyszcza ale nie przedłuża świeżości włosów.


VIANEK - PEELING DO TWARZY (recenzja)

Niestety nie polubiliśmy się. Jest bardzo delikatny, niezbyt wydajny. Całkiem przyjemnie pachnie  ale rewelacji nie ma.


PRODUKTY KIEPSKIE, NIE DO POLECENIA



DOVE - BALSAM DO CIAŁA

Przyjemnie pachnie, dobrze się rozprowadza. Niestety po 10 minutach roluje się jak kretyn, robią się glutki na całej posmarowanej powierzchni. Człowiek wygląda jakby albo miał łuszczycę albo schodziła mu skóra.


No i tyle. Trochę tego było, cieszę się że niektóre produkty już mi się skończyły. 

A Wam jak poszło w tym miesiącu?



poniedziałek, 25 lipca 2016

353. Różności z Internetu

Dawno nie było takiego postu a trochę mi się różności nazbierało. Poza tym dziś poniedziałek i tydzień należałoby dobrze zacząć.

Zapraszam :)


1. Problem kota :)

2. Zdjęcia - zrób to sam

Moje ulubione:









3. Reklama dźwignią handlu. 

Moje ulubione






4. To moja zabawka


5.Różności ze strony Zespół Myślenia Ironicznego








Miłego dnia :)


piątek, 22 lipca 2016

352. Podwójne espresso poproszę - Nacomi vs Biolove

Uwielbiam peelingi. Najczęściej kupuje gotowe, zdarza mi się wykręcić coś samej w domu. Odkąd jednak nawet zrobienie obiadu jest dla mnie wyczynem na miarę triatlonu nie gardzę kupnymi i dziś chciałabym pokazać Wam dwa takie gagatki.


Nacomi
Naturalny peeling z masłem Shea

Biolove
Kawowy peeling do ciała



NACOMI



Informacje podstawowe:

Pojemność: 200 ml
Konsystencja: zbita ale miękka, oleista ale na akceptowalnym poziomie


Zapach: kawa, najprawdziwsza palona kawa
Info od producenta:


Skład:




BIOLOVE



Informacje podstawowe:

Pojemność: 100 ml
Konsystencja: zbita, twarda, sucha


Zapach: kawa, najprawdziwsza palona kawa
Info od producenta:


Skład:


* jak widać skład i producent jest ten sam :)


Moja ocena:

  • obydwa produkty to czysta rozkosz dla nosa, one pachną przepięknie. Wiem, że to nie jest najważniejsze, ale przyznacie, że zapach potrafi uprzyjemnić czas pod prysznicem;
  • produkt z Biolove jest dużo suchszy i twardszy, przez co może jest bardziej wydajny ale również mniej "przyjazny" w użytkowaniu;
  • w Nacomi jest trochę więcej olejku (bez wrażenia kleistości);
  • co ciekawe właśnie poprzez bardziej miękką konsystencję Nacomi wydaje się większym zdzierakiem (najpewniej dlatego, że jest lepszy poślizg i nie wałkuje się tak jak Biolove)
  • obydwa to mocne zdzieraki, tu nie ma to tamto to są mocni zawodnicy;
  • obydwa zostawiają przyjemną powłoczkę na ciele;
  • po aplikacji nie potrzebujemy już balsamu, cały dzień nogi są przyjemnie nawilżone;
  • powłoczka nie jest ani tłusta, ani klejąca;
  • drobinki peelingu potrafią zostać na skórze i brodziku;
  • co do właściwości antycellulitowych to się nie wypowiem - na razie jestem jak okręt, który nabiera wodę, widzę jednak, że skóra stała się zdecydowanie bardziej miękka i zwarta;
  • obydwa są wydajne ale sądzę, że ten z Biolove jest trochę lepszy w tej kwestii.




To świetne produkty. I w sumie nie wiem, który bardziej bym poleciła. Jedyną istotną różnicę między nimi widzę w konsystencji ale to (przynajmniej dla mnie) nie jest warunek determinujący przewagę jednego nad drugim.

Działanie mają rewelacyjne, składy też, zapach to czyste marzenie. Polecam. 

środa, 20 lipca 2016

351. Kilka drogeryjnych propozycji peelingów do twarzy bez: mikrogranulek, sls-u, parafiny

Jakiś czas temu pojawił się post o peelingach do ciała bez mikrogranulek dziś przyszedł czas na peelingi do twarzy.
Nie podejrzewałam, że będzie mnie to kosztowało aż tyle energii. Najpewniej jakieś produkty mi umknęły, może wkradły się błędy (choć mam nadzieję, że nie).

Oczywiście składy co poniektórych produktów jest dość dyskusyjna (np. PEGi) ale niektóre są całkiem całkiem :)

Kilka słów wstępu:


  •  dodatkowo spotkałam się w kilku produktach z oznaczeniem:
Polyvinyl Chloride czyli PVC, polichlorek winylu (tworzywo sztuczne). Wykorzystuje się go do produkowania plastikowych opakowań. I mimo, że nie znalazłam jednoznacznego potwierdzenia, że jest to określenie mikrogranulek wkluczyłam wszystkie produkty z tym składnikiem.













 W sumie trochę tego jest. Choć, przyznam, że spodziewałam się większej ilości produktów spełniających powyższe kryteria.

Coś z tej listy miałyście, coś polecacie czy wręcz odwrotnie lepiej nie ruszać?
Czy któraś z Was miała coś z Orientany?


poniedziałek, 18 lipca 2016

350. Na dwoje babka wróżyła - Ziaja, Ava i Moia

Czasami trafiam na kosmetyki, które nawet w połowie zużyte nadal wywołują pewne zamieszanie. Po kilku tygodniach używania nadal nie jestem w stanie powiedzieć czy lubię, cenię ten produkt czy jednak jest to lekki niewypał.

Dziś o trzech takich produktach.





ZIAJA 
Płyn micelarny


To całkiem niezły produkt, zmywa makijaż, tusz, szminki - robi to przeciętnie ale robi, tego mu nie odbiorę. Jednak za każdym razem kiedy go używam mam wrażenie, że ktoś wlał mi do tej butelki zwykłą wodę. Odczucie przy używaniu jest inne niż przy innych produktach z tego rodzaju. Mam wrażenie jego "niekompletności", niedopowiedzenia.



MOIA
Puder do twarzy




Jak widać zużycie jest spore, więc opinia na jego temat powinna być jednoznaczna. Puder jest dobrze zmielony, trochę się pyli, dobrze się go nakłada. Nie mogę jednak powiedzieć, że miło mi się go używa. Dość łatwo można zrobić sobie maskę na twarzy, ponowna aplikacja jest dość trudna i pracochłonna. Matuje na kilka godzin. To taki typowy zwyklak, do zużycia i do zapomnienia.


AVA
Krem pod oczy


Kupiony w zastępstwie mojego ulubieńca z tej samej firmy. Bardzo dobrze natłuszcza, odżywia skórę pod oczami. Osoby z suchą skórą byłyby zachwycone. Niestety skurczybyk roluje się jak wariat. Niezależnie od ilości nałożonego kremu, efekt jest zawsze taki sam. Po ok. 30 minutach mam pod oczami "farfocle" z kremu. Pół biedy kiedy nie mam makijażu, wystarczy przetrzeć skórę kilka razy, niestety kiedy mam podkład zabawa jest mniej przyjemna.




W sumie  chciałoby się rzecz - czego się czepiasz kobieto, przecież działają. Robią co do nich należy. Jednak przyjemność z używania jest dość przeciętna, dyskusyjna.


A Wy macie takie produkty? Co z nimi robicie: zużywacie czy pozbywacie się przeciętniaków?


piątek, 15 lipca 2016

349. Powrót mleczka - Be Organic

Nigdy nie lubiłam używać mleczek, ani do demakijażu ani do zwykłej pielęgnacji. Nie cierpiałam tego maziania się po twarzy czymś tłustym, rozmazującym. Jakoś to wszystko było dla mnie niewygodne, nieefektywne. Przez wiele lat mleczka były traktowane przeze mnie po macoszemu i  jeśli dostałam to oddawałam albo zużywałam do ciała. Półki z tym rodzajem produktu omijałam szerokim łukiem. Sytuacja uległa zmianie kiedy otrzymałam mleczko Joy'u box'ie.

BE ORGANIC

Mleczko do demakijażu



Informacje podstawowe:

Pojemność: 200 ml
Zapach: bardzo delikatny ale niezbyt przyjemny


Info od producenta:



Skład:


Moja ocena:

  • mimo że zapach jest ledwo wyczuwalny, mnie przyzwyczajenie się do niego chwilę zajęło, nie jest nieprzyjemny on jest po prostu inny;
  • kilka razy próbowałam używać go w standardowy sposób (na wacik) ale u mnie ta metoda się nie sprawdza. Kosmetyk po kilku próbach poleciał pod prysznic;
  • mleczko bardzo dobrze sprawdza się do porannego odświeżenie skóry;
  • całkiem nieźle zmywa podkład itp - nie robi może tego w 100% ale robi to wystarczająco dobrze;
  • jeśli chodzi o zmywanie makijażu wodoodpornego (jak zapewnia producent) - to tu bym polemizowała, robi to tak sobie;
  • tak sobie sprawdza się do zmywania tuszu; potrafi zaszczypać w oczy;
  • nie podrażnia cery, nie wysusza;
  • nie zauważyłam, by ją nawilżał;
  • jest przeciętnie wydajny;
  • nie zostawia żadnej powłoczki na skórze.



To przyjemny kosmetyk. Nie mam i nie będę miała problemu z zużyciem go ale nie wiem czy kupię następne mleczko. To jeden z tych kosmetyków, które jeśli są, to ok., ale raczej nie będę poszukiwać w drogerii i napewno nie zrezygnuje na jego rzecz z żeli czy miceli.

Jest jednak na tyle ciekawy, że zachęcił mnie do poszukania innych produktów z firmy Be Organic. A to już duży plus.