piątek, 29 maja 2015

173. Duuże majowe denko

Zanim przejdę do meritum dwa ogłoszenia parafialne.

Po pierwsze - tak, wiem dużo pustaków mi się nagromadziło ALE do tej ilości mocno przyłożyli się moi goście, którzy w tym miesiącu nawiedzali mnie w ilości hurtowej.

Pod drugie - jak się zaraz przekonacie zmieniłam trochę formułę. Wypatrzyłam to rozwiązanie u Marty (z zakręconego świata Marty) i po lekkim tuningu tak właśnie pokaże swoje zużyte produkty.

Na początek zacznę pozytywnie. 


PRODUKTY DOBRE, BARDZO DOBRE, GODNE POLECENIA

Przepraszam za brak ostrości na Biovaxie ale kiedy się zorientowałam śmieci miałam już wyrzucone

1. Biovax - odżywka w spray dla włosów przetłuszczających się
Znalazł się w moich ulubieńcach włosowych. Genialny produkt, bardzo wydajny, przedłuża świeżość  włosów, nie obciąża ich.


2. Planeta Organica - masło do ciała z arganem
Długo go miałam, nie tylko dlatego, że musiałam przerzucić się na dermokosmetyki ale również dlatego, że jest niesamowicie wydajny. Gęsty, przepięknie pachnący (recenzja), wspaniale nawilżający produkt.

 
3. Renu - płyn do soczewek
Używam od lat, kilka razy próbowałam znaleźć zamiennik ale zawsze kończyło się powrotem do tego produktu. Dla mnie jest niezastąpiony.



4. Bebeauty - regenerujący krem do rąk
Bardzo dobry, wydajny produkt. Wypada trochę gorzej niż mój ulubieniec z Eveline (porównanie) ale to bardzo dobry produkt za kilka złotych. Jedyny minus to wytrzymałość zamknięcia - najpierw odpadł ten mały wewn. dzyndel, który powstrzymywał krem przed wypływaniem a potem kiedy spadł ze stolika kawowego na dywan, zamknięcie rozpadło się na milion kawałków.


5. Lirene - krem do stóp - 20% urea
Następny genialny produkt. Wydajny, nie zostawia tłustej warstwy, dość szybko się wchłania. Nie mam się do czego przyczepić. Polecam każdemu.


6. Glov - ściereczka do demakijażu
Ten egzemplarz miałam prawie 1,5 roku (recenzja). Bardzo fajny, przydatny gadżet. Dobrze sprawdza się na wyjazdach albo w przypływie lenistwa :)


7. Bandi - płyn micelarny
To już moja trzecia butelka. Szybko i w 100% zmywa tusz, wodoodporny eyeliner - wszystko co dusza zapragnie. Wydajny, lekko się pieni, delikatnie pachnie.




8. Pumeks
Bardzo twardy i trwały produkt.  Jeden z lepszych pumeksów jaki miałam. Odkąd mam przeciętniaka z Hebe jego akcje dodatkowo wzrosły.

 
9. Miss sporty - róż 
Dostałam go jakiś czas temu od koleżanki, pokruszył się i była konieczna reanimacja, nie wypowiem się więc co do jego wydajności. Produkt bardzo dobry, daje delikatny kolor. Ze zdziwieniem stwierdzam, że był lepszy od różu z Wibo, którego aktualnie używam.


10. Kobo - baza pod cienie
Mój pierwszy produkt z Kobo i od razu strzał w10. Wydłuża długość cieni, nie podbija może ich koloru ale jest niesamowicie przyjemny w użytkowaniu. Bardzo dobry produkt, który służył mi do ostatniego kawałeczka.

 
11. Golden Rose - eyeliner
Super produkt. Trzymany do dołu nie wysechł mi na końcówce (co na początku miało czasami miejsce). Długotrwały o intensywnym brązowym kolorze.  No i łatwy w obsłudze, co w moim przypadku, było równie ważne jak kolor.



12. Eveline - tusz do rzęs
Idealny na co dzień, nadaje naturalny wygląd rzęs. Statystycznie wymieniam tusz co 3 miesiące, ten nie tylko po tym czasie mnie nie szczypał mnie w oczy ale również nie kruszył, nie osypywał.  Nie zmienił również konsystencji, nie robił grudek, nie sklejał. Dobry tani tusz.


13. For your beauty - przyrząd do wycinania skórek
Genialny produkt, który służył mi przez kilka dobrych miesięcy. Ostry, precyzyjny niedrogi ulubieniec.


14. Emolium - kremowy żel do mycia
Wydajny jak diabli, nieźle pieniący się i dobrze myjący kosmetyk. Nie podrażniał, miał dobrej jakości pompkę.


15. Biovax - 60 sekundowa odżywka do włosów
Wydajna, przyjemnie pachnąca i przede wszystkim dobrze działająca odżywka. Włosy dzięki niej były miękkie, lejące, nieobciążone. Lepiej również się rozczesywały.




16. Isana - mydło w płynie
Pięknie pachnie, dobrze myje i się pieni. Robi to co ma robić mydło w płynie.


17. AA - żel peelingujący
Mój totalny ulubieniec. Fantastyczny codzienny peeling do twarzy, dekoltu. Przepięknie pachnie, dobrze pielęgnuje cerę. Można stosować go codziennie bez obaw, że skóra ulegnie wysuszeniu czy podrażnieniu. Całkowicie zdetronizował Ziaję liście manuka.



NI PIES NI WYDRA - czyli niby dobre ale nie do końca



1. Bielenda - nawilżający peeling solny do ciała
Dobry zdzierak, wydajny, zapach do przeżycia. Niestety podrażniał moją skórę i zostawiał delikatną, dość trwałą powłoczkę na ciele.


2. Bielenda - wyszczuplający peeling solny do ciała
Dobry zdzierak, wydajny, niestety zapach taki sobie - czasami przypominał kostkę do toalety. Jak poprzednik podrażniał skórę i zostawiał delikatną, dość trwałą powłoczkę na ciele.


3. Bebeauty - normalizujący żel-peeling do twarzy
Totalny przeciętniak, myje, peelinguje w stopniu średnim. Jest dla mnie zdecydowanie zbyt płynny w konsystencji.


4. AA - żel micelarny
Tu idealnie pasuje ni pies ni wydra - nie jest to micel, który można dać na wacik ani do końca żel o zwartej konsystencji.  Radzi sobie ze zmyciem makijażu i odświeżeniem twarzy rano ale to nie moja bajka. Wolę zdecydowane produkty.



5. Ziaja - pasta liście manuka
Zdzierak jakich mało, mogłam go używać raz w tygodniu, inaczej miałam saharę na buzi. Wydajny. Oczyszczał ładnie moją twarz ale był za mocny.

 
6. AVA - aktywator młodości Hyrdanov
Do bubla mało mu brakuje. Nie wydajny, nie widziałam żadnej zmiany w swojej twarzy. Więcej napisałam tu.

 
7. Embryolisse - krem BB
Totalnie przeciętny krem BB o irytującym zapachu (recenzja).


8. Bandi - kojący krem-żel pod oczy
Przeciętniak, tak sobie nawilżał, tak sobie koił. Sądzę, że lepiej sprawdził by się na młodszej skórze.



9. Eveline -  lakier do paznokci
Do zdenkowania mało mi zabrakło, niestety pędzelek oderwał  się od nakrętki i bardzo trudno było mi się nim posługiwać. By uzyskać kolor potrzebowałam dwóch warstw, odpryskiwał po 2 dniach. Miał przyjemny pędzelek i przepiękny kolor. Szybko sechł.

 
10. Mr. Nail - oliwka do paznokci
Produkt, który naprawdę działał na moje paznokcie i skórki. Niestety długo sechł, co doprowadzało mnie do szału. Przy cienkiej warstwie zajmowało mu to nawet 15 minut.


11. Stenders - krem na dzień
Przeciętniak, tak sobie nawilża, nadawał się pod makijaż. Przy cenie ok. 100 pln za krem muszę przyznać, że radzi sobie bardzo podobnie jak krem z AA (algi) za kilkanaście złoty.


12. Isana - maska do włosów
Niezgorsza maska. Wydajna, pomagała mi w okiełznaniu włosów i szybszym ich rozczesaniu. Wolałam jednak tą z Biovax'u.



13. Tangle teezer - szczotka do włosów
Nie wiem, nie rozumiem zachwytów. Lubię ale dla mnie do zwykła szczotka. Tolerują ją moje koty więc będzie im służyła jeszcze przez jakiś czas.


14. Ziaja - kuracja dermatologiczna AZS - natłuszczający olejek myjący do kąpieli i pod prysznic
Paskudy zapach. Wydajny, dobrze pieniący, nie podrażniający kosmetyk. Dobrze natłuszczał i koił skórę. Gdyby nie ten zapach wylądowałby w pierwszej kategorii.


15. Apteczka Agafii - maska do włosów
Przepięknie pachniał, był całkiem wydajny. Włosy były bardziej miękkie i sypkie ale w sumie to niczym się nie wybijał, zdecydowanie nie jest to rewolucyjny produkt.



PRODUKTY ZŁE, KIEPSKIE, KTÓRE MI SIĘ NIE SPRAWDZIŁY


1. Etre belle - maska do twarzy
Pisałam o niej tu. Maska wysuszyła mi skórę na policzkach, piekła po 10 minutach od nałożenia. Generalnie nie polecam.

2. Isana - krem rumiankowy do rąk
Niezbyt przyjemny zapach, totalnie krótkotrwałe nawilżenie. Maział się i kleił. Nie wart nawet tych kilku złoty, które za niego zapłaciłam. Mimo małej pojemności długo go męczyłam.

3. Intimea - płyn do higieny intymnej
Uczulił mnie a tego nie lubię i nie akceptuję. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.



4 i 5 Catrice - cienie do oczu
Dostałam swego czasu od Kosmetykoholiczki. Niestety mimo wielu prób i podejść nie umiem dogadać się z tymi cieniami. Osypują się, znikają, na oku nie są intensywne. No i jeszcze ten niżej skruszył się i w momencie otworzenia opakowania wypadł mi na dywan.

6. Bic - maszynka do golenia
Podczas porządków znalazłam skitrane 6 sztuk, pierwotnie chciałam je zużyć ale straciłam cierpliwość. Bardzo niewydajne badziewne maszynki. Nie lubię wyrzucać ale kurde ja mam bardzo małe owłosienie na nogach a nawet z tym sobie nie radził. Tragedia.


Chryste ale długie to wyszło.... normalnie ciekawa jestem ile z Was dotarło do końca :/

środa, 27 maja 2015

172. Promocyjnie - Hebe i ich -30% na polskie marki

Rzadko piszę o promocjach, tak wiele blogów to robi, że wydaje mi się to z gruntu zbędne. Dziś jednak stwierdziłam, że warto: Hebe od 28.05 oferuje -30% na wybrane polskie marki.

link do gazetki Hebe


Nie planuję zakupów ale jeśli ktoś lubi np. peelingi do ciała z Perfecty albo kosmetyki Ireny Eris powinien się zastanowić nad nawiedzeniem salonu Hebe.

171. Moje zabawy z Joybox'em - cz.1

Na Joyboxa napaliłam się niemalże jak szczerbaty na suchary, może nie do poziomu siedzenia przed komputerem z zaciśniętą szczęką czekając, aż się pojawią ale byłam bardzo ciekawa jak to wyjdzie i ostatecznie czy złapię bakcyla. Od otrzymania boxa minęło już miesiąc, czas więc na małe podsumowanie. Dziś przestawię 6 produktów, które do tej pory przetestowałam.


1. Embryolisse - krem BB
  • krycie jest standardowe;
  • przy jednej warstwie nie widać na skórze, dobrze się z nią stapia;
  • przy dwóch warstwach zaczyna być widoczny i odcina się;
  • nie podkreśla suchych skórek;
  • nie podobał mi się zapach, różany, pudrowy, babciny, co prawda wietrzeje po kilkunastu minutach ale nie, to nie moja bajka;
  • trwałość jest taka sama jak w innych kremach BB
Ocena: nie kupiłabym, ze względu na zapach i zbyt ciemny kolor


2. Etre belle - maseczka do twarzy
  • bardzo mocno nasączona;
  • po nałożeniu czuć przyjemne chłodzenie i nawilżenie;
  • niestety po jakichś 10 minutach zaczęła mnie piec na żuchwie i policzkach;
  • kiedy ją zdjęłam nie miałam czerwonej skóry, po chwili jednak zauważyłam małe suche placki na policzkach, jedna z nich została ze mną 2 dni.
Ocena: produkt nie dla mnie, nie podobało mi się co stało się z moją cerą


3. Tołpa - nawilżające mleczko łagodzące
  • po pierwsze bardzo zdziwił mnie intensywny zapach - zostaje na bardzo długo;
  • daje nawilżenie ale nie na długo - mam suchą skórę na ciele i jak dla mnie to co oferował było niewystarczające;
  • zapach mimo, że intensywny, jest przyjemny dla nosa - pachnie bawełną, kwiatami;
  • dość szybko się wchłania, nie zostawia smug, nie klei się;
  • jest wydajny.
Ocena: przyjemny produkt gdyby jeszcze nawilżał na dłużej to może byłoby super





4. AA - krem do twarzy cera wrażliwa i skłonna do alergii
  • zapach jest wyczuwalny ale bardzo delikatny, nie przeszkadza;
  • by dobrze, trwale nawilżył muszę nałożyć całkiem pokaźną ilość kremu a najlepiej dwie warstwy;
  • nie wałkuje się, nie waży, nie zapycha, nie podrażnia;
  • całkiem nieźle nadaje się pod makijaż.
Ocena: niezły produkt ale mógłby dawać większe nawilżenie


5. Stenders - mydło żurawinowe

Wg mojego taty, który dostał ode mnie to mydełko produkt:
  • nie wysusza rąk;
  • całkiem nieźle się pieni;
  • dobrze myje;
  • przyjemnie pachnie.
Ocena: niezły produkt ale nic rewolucyjnego


6. Glov - ściereczka do demakijażu
  • genialnie zmywa produkty z brwi, jeśli zrobimy się na drag quenn można liczyć, że bez zepsucia reszty makijażu zmyjemy tylko to, co potrzebujemy;
  • całkiem nieźle zmywa makijaż oka ale tu ta wielkość trochę przeszkadza, bardziej trzeba uważać
  •  dobrze się myje i ekspresowo schnie
Ocena: niestety to największe rozczarowanie. Gdybym nie znała kompletnie produktów Glov  i nie miała wcześniej dwóch dużych wersji, to po tej na pewno nie sięgnęłabym / nie szukałabym innych produktów. Jak dla mnie, to już nawet nie gadżet to zbędny produkt a to chyba najgorsze, co może być.


Ostatecznie, tylko maska Etre belle okazała się bublem - inne może nie powalają, nie staną się moimi ulubieńcami ale nie jest źle.... mimo wszystko mam pozytywne odczucia.

Część 2 opublikuje w przyszłym tygodniu, muszę jeszcze pobawić się trochę z podkładem Rimmel.


poniedziałek, 25 maja 2015

170. Delia i ich aranowy peeling solny

Jakiś czas temu z dużym zaskoczeniem zauważyłam, że do tej pory (a zużyłam już 3 opakowania) nie opisałam, w osobnym poście,  peelingu solnego z firmy Delia. Dziś nadszedł czas, by to naprawić....


Regenerujący peeling do ciała z olejem arganowym - solny
DELIA COSMETICS

Informacje podstawowe
Pojemność: 250 ml
Opakowanie: plastikowe ze srebrnym zabezpieczeniem
Konsystencja: bardzo zbity, skawalony
Kolor: jasno-pomarańczowy
Zapach: argan, olej słonecznikowy
Od producenta: kosmetyk posiada olej arganowy (nawilżenie ujędrnienie); olej słonecznikowy (wzmacnia barierę lipidową skóry, chroni przed utratą wilgotności); witaminę E (neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników).



Moja opinia

  • peeling intensywnie pachnie arganem (ale bez tego typowego smrodku), olejem słonecznikowym i czymś czego nie umiem skategoryzować. Jeśli ktoś lubi kwiatowe / owocowe peelingi powinien, przed zakupem, zastanowić się nad wyborem;
  • zdarzało mi się używać go na lekko podrażnioną skórę czy z małymi rankami i nie będę czarować, potrafi trochę zaszczypać. Nie jest to jednak takie pieczenie jak przy peelingach z Bielendy, tu trochę czuć ale bez dramatu czy czerwonej skóry;
  • produkt w zetknięciu z wodą delikatnie zmienia kolor (na pomarańczowo mleczny), nadal jednak jest dość zbity i ścisły;
  • to jest zdzierak, to nie jakiś lekkie / delikatne mizianie - to jedyny (do tej pory) peeling, który zdziera wszystko i  na długo;
  • jest wydajny, mała ilość wystarcza na sporą powierzchnię ciała;
  • produkt zostawia delikatną warstewkę na skórze, która rozpuszcza się w zetknięciu z ciepłą wodą:
  • peeling trwale nawilża skórę, można przeżyć do wieczora bez balsamu;
  • zapach na chwilę zostaje na skórze, jest jednak niesamowicie delikatny i niemalże niezauważalny.

 Od zawsze byłam maniaczką peelingów. Nie ważne czy chodzi o te do twarzy czy do ciała, wszystkie chętnie przyjmę i wypróbuję. Nie często też wracam do już znanych mi produktów, zawsze poszukuję czegoś nowego / lepszego / ciekawszego. Peeling z Delii jest, do tej pory, jedynym produktem, do którego wracam i cieszę się możliwością jego używania.
 Jeśli więc tolerujecie mocne zdzieraki, i dość specyficzny zapach warto rozejrzeć się za tym właśnie pudełeczkiem.

środa, 20 maja 2015

169. Zaskakujące "nie"

O tym produkcie słyszałam sporo i od dawna - nie umierałam może z niecierpliwości, by go wypróbować ale kiedy nawiedziłam Biedronę i sięgnęłam właśnie po niego.


Płyn do higieny intymnej

INTIMEA




Informacje podstawowe
Pojemność: 400 ml
Butelka: plastikowa z pompką
Konsystencja: perłowy płyn
Zapach: lekko kwiatowy
Składniki czynne: naturalne prebiotyki (odbudowują naturalną barierę ochronną śluzówki), naturalna betaina (nawilża i łagodzi podrażnienia), kwas mlekowy (utrzymuje prawidłowe pH)
Info od producenta: emulsja hipoalergiczna, bez SLS i parabenów, produkt przebadany pod kontrolą dermatologa i ginekologa. Produkt przeznaczony również dla dziewczynek i nastolatek
Skład:





Moja opinia

Płyny z tej kategorii nie wywołują u mnie drżenia serca, oprócz Lactacydu, który znienawidziłam w pierwszym tygodniu używania, nie mam zbyt wielu wymagań. Płyn ma myć, nie podrażniać, jako tako pachnieć.
Bohater dzisiejszego posta jest jednak inny. Na początku nie skojarzyłam ale po kilku próbach zauważyłam, że on zdecydowanie i niekwestionowanie mi nie służy. Przede wszystkim  po jego użyciu wszystko mnie swędziało, śluzówka jest podrażniona i co tu dużo mówić, jeśli kiedykolwiek miałyście takie reakcje to wiecie, że to mało przyjemne i komfortowe doświadczenie.




Wiem, że krótko ale co tu więcej pisać. Dla mnie jest to kompletnie nietrafiony produkt. Nie wiem skąd wzięli te 2 X 100%  zadowolonych klientów. Zostało mi 3/4 butelki i już zastanawiam się co kupić w zamian i jak zużyć tego bubla.... może moje pędzle będą się bardziej dogadywać z tym płynem.

A Wy jak zużywacie nietrafione produkty?
Miałyście tą emulsje? Sprawdziła Wam się czy tak jak ja miałyście rewelacje trudne do przeżycia?



poniedziałek, 18 maja 2015

168. Zacieśnianie znajomości z dermokosmetykami

To już moje trzecie randez vous z dermokosmetykami. Moja skóra jest już bardzo ładna ale staram się ją jeszcze dopieścić i ogólnie dobrze traktować.

Dziś chciałabym opisać Wam dwa kosmetyki z ZIAJA MED.




ZIAJA MED
Emulsja do ciała


Informacje podstawowe
Pojemność: 400 ml
Konsystencja: dość lejąca
Opakowanie: plastik z bardzo dobrą pompką
Zapach: bardzo przyjemny, delikatny
Info od producenta: emulsja posiada 5% mocznik, produkt testowany dermatologicznie i alergologicznie.

Moja ocena
  • po pierwsze muszę trochę posmęcić. Kiedy przyniosłam butelkę do domu zauważyłam, że produkt zaczyna się dopiero na wysokości literki m w słowie "med" - denerwuje mnie takie coś, nie lubię takiego "przekłamania". Nie ukrywam, że czasami kupuję oczami i patrząc na tą butelkę wydawało mi się, że produkty jest niemalże "pod korek". Tu jednak, na oko 1/5 butelki była od początku pusta;
  • bardzo pozytywnie zaskoczył mnie zapach - czuć tu i macadamię i masło shea - jest przyjemny, zostaje przez długi czas, nie rywalizując z perfumami;
  • balsam bardzo ładnie się rozprowadza, szybko wchłania, nie mazia, nie klei;
  • niestety nie jest zbyt wydajny;
  • zauważyłam nie raz i nie dwa, że jeśli cokolwiek robi mi się na skórze, czy jakaś mały suchy placek, czy jakieś zaczerwienienie, on natychmiast uspokaja moją skórę. Posmarowany punktowo po chwili likwiduje niedoskonałości.


Ziaja MED
Natłuszczający olejek myjący


Informacje podstawowe
Pojemność: 270 ml
Konsystencja: olejek
Zapach: złożony, trochę perfumowy trochę słonecznikowy
Info producenta: kuracja dermatologiczna AZS, natłuszczający olejek myjący, bez parabenów, bez SLES-u, bez olejów mineralnych, nie zawiera mydła i barwników. Preparat testowany dermatologicznie i alergologicznie

Moja ocena
  • zapach - mój boże, każdy kto będzie chciał kupić musi powąchać - zapach jest bardzo niecodzienny. Dodajcie trochę perfum kwiatowych, trochę zapachu słonecznika i niestety zmywacza do paznokci. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale kiedy się myję ten "zmywacz" wyłazi i daje po nozdrzach. Nie jest mocny do zwymiotowania ale jest widoczny i to bardzo;
  • jest wydajny, to zadziwiające jak mała ilość wystarcza do umycia całego ciała;
  • przyjemnie nawilża, nie tłuści, nie zostawia filmu na ciele;
  • lekko się pieni, piana jest dość gęsta;
  • widocznie pomaga w redukowaniu zarówno szorstkości jak i swędzeniu.



Podsumowanie

Obydwa produkty mają plusy i minusy. W emulsji przeszkadza mi jej niewydajność.  Używam jej może ze dwa tygodnie i mam już mniej niż połowę opakowania. Mogę to jednak wybaczyć i puścić w zapomnienie bo genialnie uspokaja moją skórę. Pielęgnuje ją lepiej niż inne dermokosmetyki, z którymi miałam do czynienia. No i ten zapach, przyjemny, lekko słodki - fantastyczne połączenie.
W przypadku olejku minusem jest zapach - nie wiem czy preparat w połączeniu z moim pH czy coś dziwnego się stało ale on na myjce pachnie jak taki tani zmywacz z kiosku ruchu. Nie ukrywam dobrze myje, całkiem nieźle natłuszcza i pomaga w usuwaniu szorstkości ale w odróżnieniu do emulsji, olejek nie jest produktem rewolucyjnym czy lepszym od innych - gdybym miała wybrać to kupiłabym albo Atoperal albo Emolium.


Inne posty o dermokosmetykach: Emolium  i Physiogel / Atoperal.

czwartek, 14 maja 2015

167. GLOV po raz drugi

Szczerze powiedziawszy nie pamiętam kiedy kupiłam swoją pierwszą ściereczkę Glov – najprawdopodobniej było to w styczniu 2014 roku. Drugą kupiłam jakoś pod koniec 2014, przede wszystkim dlatego, że chciałam ją porównać z poprzedniczką. Niestety nowszej wersji nie zobaczycie, zgubiłam ją podczas majówki.

Swój pierwszy post o Glov pisałam w czerwcu, po 6 miesiącach od zakupu. Tak jak napisałam, na początku nie wierzyłam, że zwykły materiał i woda mogą skutecznie i bezproblemowo usunąć cały mój makijaż. Byłam szczerze zdziwiona kiedy okazało się, że nie tylko genialnie zmywał podkład / tusz / pomadki ale również kompletnie mnie nie podrażniał.


Na górze widać nie do końca spraną pomadkę z GR

Różnica koloru nie jest może spektakularna ale na żywo ją widać


Glov po 17 miesiącach używania (statystycznie używam jej tak raz / dwa razy na tydzień):

  •  różnica koloru, jak napisałam, na zdjęciach nie jest zbyt widoczna ale przykładając raz użytego kurdupla i ściereczkę widać, że kolor tej drugiej jest ciemniejszy;
  • ściereczka jest mniej miękka niż nowsza wersja czy kurdupel (przepraszam jeśli kogoś denerwuje tym określeniem ale jest ono idealne); nie jest szorstka, nie podrażnia skóry twarzy ale nie jest to już to co nówka;
  • ze ściereczki trudniej zmywa się tusz czy pomadka – nadal jest wykonalne ale zabiera więcej czasu;
  • nieustannie idealnie zmywa makijaż, nie zostawia niedomytej cery czy grudek tuszu na rzęsach;
  • nie zauważyłam również, by moja skóra, przy używaniu tylko i wyłącznie ściereczki, zanieczyściła się czy zatkała (przez ostatnie 2 tygodnie używałam do demakijażu tylko ściereczki).


Konsekwentnie uważam, że to ciekawa alternatywa do miceli czy mleczka do demakijażu.  Dla mnie to tylko miły gadżet lub alternatywa, gdy jestem bardzo zmęczona czy zbyt leniwa, by bawić się w dłuższy demakijaż. 
Wg producenta powinno się wymieniać ściereczki co 3 miesiące, ja przetrzymałam Glov już dużo dłużej i sądzę, że już niedługo zobaczycie ją w denku. Nie wiem czy kupię ją ponownie, nie jest mi niezbędna a cena dodatkowo zniechęca... choć uważam, że jest warta choć jednego zakupu i samodzielnego przetestowania.


środa, 13 maja 2015

166. Błękitny Sopot Ziai


Odkąd skończyłam genialny krem złuszczający z Bandi poszukiwałam peelingu, który będę mogła szybko nałożyć, zmyć i mieć te same rezultaty co przy poprzedniku. Przyznaję, że nie szukałam mocno, długo i namiętnie - zaczęłam standardowo od  Ziai - najpierw była Ulga następnie Sopot Spa.


Informacje podstawowe
Pojemność: 60 ml
Konsystencja: dość gęsty krem
Kolor: bladoniebieski, niemalże biały
Zapach: delikatny, lekko kwiatowy
Info od producenta: Receptura młodości: solanka sopocka, subtylizyna-bioaktywny enzym typu proteaz, hydro-retinol, Laminaria digitata, porphyra umbilicalis, Enteromopha compressa, olej Canola.



Moja opinia
  • Muszę przyznać, że pierwsza aplikacja tego peelingu było dość osobliwym doznaniem - to trochę jak rozprowadzanie kleju dla dzieci na twarzy, kleju z silikonem. Nie jest nieprzyjemne tylko dziwne;
  • Peeling bezproblemowo się nakłada, mały problem jest z jego zmyciem - woda w połączeniu z produktem staje się klejącą mazią / albo czymś przypominającym kleik - by zmyć go dokładnie trzeba poświęcić niemałą chwilę;
  • W porównaniu z peelingiem z Ulgi ten jest mocniejszy, nie tak, by twarz mi odpadła ale tak jak Ulga była niemalże niezauważalna, tu czuję, że coś się dzieje, po nałożeniu wyraźnie odczuwalne jest lekkie mrowienie
  • Dodatkowo po kilku aplikacjach widać różnicę, skóra jest bardziej miękka, delikatniejsza, lekko rozjaśniona;
  • Nie powiedziałabym, że bardzo nawilża (bo robi to w stopniu wystarczającym) ale zdecydowanie nie ściąga, nie wysusza, nie podrażnia.

Nie jest to genialny, rewolucyjny produkt. Jest w porządku. To taki porządny produkt na "4", robi całkiem niezłą robotę ale brakuje mu tego czegoś, tego efektu WOW. Jeśli jednak Ulga Wam przypadła do gusty ale była zbyt delikatna  i macie do wydania 9 pln to rozejrzyjcie się za niebieskim Sopotem.

poniedziałek, 11 maja 2015

165. Moje dwujajowe bliźniaki

Dlaczego bliźniaki? - bo z jednej firmy
A dlaczego dwujajowe? - bo niby z tej samej matki ale to kompletnie różne produkty
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej zapraszam poniżej.


AVA Laboratorium

Argan ol i Hydranov



Pierwszym olejkiem, który u mnie zagościł był Aktywator młodości - Hydranov


Informacje podstawowe
Pojemność: 30 ml.
Konsystencja: przezroczysty żel
Zapach: mało wyczuwalny, apteczny
Opis producenta:
  • działa 3x szybciej niż kwas hialuronowy; 
  • 1 dzień stosowania aktywatora = 14 dni stosowania kwasu hialuronowego; 
  • zwiększa poziom nawilżenia już po 4 godzinach od pojedynczej aplikacji;
  • skóra odzyskuje elastyczność, jędrność i gładkość, zdrowy i młody wygląd.
Przeznaczenie: dla każdej cery wymagającej nawilżenia, regeneracji z oznakami starzenia
Skład: Aqua, Glycerin, Sodium Carrageenan, Sea salt, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium PCA, Sodium Carbomer.




Pierwsze wrażenie i moja ocena

  • Nigdy wcześniej nie używałam preparatów z kwasem hialuronowym czy też z Hydranov'em, więc nie wiedziałam czego się spodziewać -  nakładając go na twarz jest bardzo klejący, trochę jak klej dla dzieci, na szczęście wrażenie znika po kilku chwilach;
  • Pipetka  nie wciąga wystarczającej ilości produktu. Kiedy butelka była pełna mogłam po prostu użyć produkt, którym była oblepiona pipeta (tak wiem mało higienicznie) ale teraz, kiedy mam 1/3 buteleczki muszę kilkakrotnie zanurzać aplikator by posmarować twarz (a uwierzcie wielkiej twarzy nie posiadam);
  • Jest niewydajny - używam go od 26.02, z małą przerwą na testowanie olejku arganowego, i została mi 1/3 butelki;
  • No dobrze teraz najważniejsze - jak wspomniałam nie miałam wcześniej do czynienia z tego rodzaju produktem ale po opisie i zachwalaniu Pani z Hebe wyobrażałam sobie takiego nawilżenie, że ja ze swoją mieszaną cerą, będę przeklinać zakup, że będzie tego za dużo, za mocno - tymczasem kiedy go używam na początku jest ok ale po jakichś 20 minutach odczuwam dyskomfort i muszę użyć większej ilości kremu - może się mylę co do działania i rezultatów (jeśli tak proszę o uświadomienie :) ) ale nie takiej reakcji się spodziewałam;
  • Jeśli chodzi o odzyskanie elastyczności, jędrności itp. to nie zauważyłam widocznej zmiany - sądzę, że nie używając tego serum moja skóra wyglądałabym dokładnie tak samo.

Kiedy moja frustracja brakiem jakichkolwiek rezultatów wzrosła dość widocznie, postanowiłam dać AVie jeszcze jedną szansę i kupiłam Aktywator młodości - olej arganowy.



Informacje podstawowe

Pojemność: 30 ml.
Konsystencja: bardzo płynny, w żółtym kolorze
Zapach: śmierdzi dokładnie tak jak może śmierdzieć argan
Opis producenta:
  • bogaty w nasycone kwasy tłuszczowe: Omega 3,6,9 oraz witaminy E o działaniu przeciwzmarszczkowym i odmładzającym
  • likwiduje suchość i szorstkość naskórka,
  • wpływa na odpowiednie nawodnienie, elastyczność, odżywienie i odnowę komórkową
  • szybko się wchłania, pozostawia skórę miękką i delikatną, jędrną i gładką.
Przeznaczenie: dla cery dojrzałej, suchej oraz jako profilaktyka przeciwstarzeniowa
Skład: Argania Spinosa (argan) kernel oil.



Pierwsze wrażenie i moja opinia
  • z olejem arganowym miałam już do czynienia - jakiś czas temu miałam olejek z Bielendy, którym byłam oczarowana,  poprzeczka była więc postawiona wysoko;
  • Hmm zacznijmy od pipetki - niestety tu też jest mała porażka, nawet jeśli obetrzemy nadmiar z aplikatora to i tak część produktu skapuje - boleśnie się o tym przekonałam, kiedy rozmawiając z córą, poplamiłam sobie całą piżamę;
  • W opakowaniu olej nie pachnie aż tak intensywnie, niestety w kontakcie ze skórą i naszym ciepłem zapach staje się bardzo wyraźny - wiem, że taki urok arganu ale kurczaki zapach jest paskudny. Na szczęście po jakimś czasie znika; po pewnym czasie można się nawet przyzwyczaić;
  • Przy tym olejku wystarczą tylko 2-3 krople by pokryć całą naszą twarz, dzięki temu jest szalenie wydajny;
  • Twarz po olejku wydaje się na początku dość tłusta i świecąca, wrażenie znika po ok. 10 minutach;
  • Skóra jest przyjemnie miękka i delikatna, widać odrobinę świecenia ale nie jest to takie tłuste świecenie tylko lekki blask;
  • W 99% przypadkach kiedy użyję wieczorem olejku spokojnie mogę odpuścić sobie krem na noc; rano skóra jest miękka i odżywiona.



Myślałam, że Hydranov'em będę zachwycona, że zakocham się na zabój, tymczasem wiem, że nie wrócę już do tej wersji kosmetyku, spróbuję innego dla porównania ale ten to dla mnie jednorazowy zakup.
Nie wiem dlaczego ale moja mieszana skóra dobrze współpracuje z arganem, mam kilka innych kosmetyków właśnie z tym składnikiem i za każdym razem jestem nim zachwycona. Nie ma co zmieniać coś co działa....

Wiem, że nie każdy lubi / potrzebuje olejku arganowego ale uważam, że akurat ta wersja jest warta zakupu natomiast Hydranov jest przeciętny / mi obojętny......


Czy używałyście może któregoś z moich bliźniaków? A może polecicie mi kosmetyk z kwasem hialuronowym, przez który wyskoczę z butów?

piątek, 8 maja 2015

164. Ulubieni ulubieńcy - włosy

Jakiś czas temu na kilku blogach pojawił się TAG: "Zaczynając od początku / zaczynając od nowa". Większość postów traktowało o kolorówce, kilka z nich dotyczyło pielęgnacji - ta wersja do mnie bardziej przemówiła i to od tej postanowiłam zacząć.
Kiedy jednak zaczęłam gromadzić kosmetyki okazało się, że ulubieńców mam bardzo dużo i nie chcąc tworzyć długiego elaboratu postanowiłam odrobinę zmodyfikować pierwotny TAG i podzielić go na poszczególne kategorie - dziś pokaże wam moich top włosowych ulubieńców. 


1. Orientana  - ajurwedyjski tonik do włosów
Jako jedyny produkt widocznie pomógł mi w pojawieniu się nowych włosków na głowie. Przyrost był bardzo widoczny i odczuwalny.  Więcej informacji znajdziecie tu.


2. Biovax - odżywka w spray'u do włosów przetłuszczających się
Genialna odżywka. Przyjemnie pachnie, jest niesamowicie wydajna i co najważniejsze dzięki niej moje włosy nie przetłuszczają się tak szybko jak kiedyś. Kiedyś moje włosy wymagały mycia co drugi dzień, teraz mogę przedłużyć to o 24h a włosy wyglądają przyzwoicie.


3. Biovax - odżywka BB - 6o sekund
Na początku oceniałam ją na "4" z czasem widzę, że to na prawdę niezły produkt. Oprócz wydajności, konsystencji i zapachu dużym plusem jest to, że włosy, dzięki niej, lepiej się rozczesują, są miękkie i przyjemne w dotyku. No i to, że mogę trzymać ją tylko minutę jest również przyjemnym dodatkiem.


4. Biovax - maska jedwab + keratyna
Moje ostatnie odkrycie - to trzecia maska z Biovaxu i jak dla mnie jest to najlepszy wariant. Jest gęsta, przepięknie pachnie i genialnie wpływa na moje włosy. Włosy stają się jedwabiste jak po żadnym produkcie, przepięknie pachną i tu kompletnie nie mam mowy o problemach z rozczesaniem. Nie zauważyłam również by je obciążała.


5. Ziaja Med - szampon przeciw wypadaniu włosów
Odpowiada mi wszystko w tym produkcie - przyjemnie pachnie (lekko mentolowo); jest wydajny jak mało który; ładnie oczyszcza skalp. Włosy po nim nie są splątane, ani matowe (jak przy czerwonym Pharmaceris) i widocznie mniej włosów trafia do odpływu prysznica.


Oto moja złota piątka, co interesujące dużo znalazło się tu Biovax'u.
Jestem ciekawa, czy któryś z produktów Wam się sprawdził, lubicie czy wręcz przeciwnie nie lubicie i odradzacie?

czwartek, 7 maja 2015

163. Druga skóra z NYX'a

Jakiś czas temu nawiedziłam sklep NYX'a, poszukiwałam prezentu dla koleżanki i sama skusiłam się na dwa produkty. Jednym z nich była baza pod cienie do powiek w kolorze skóry.




Informacje podstawowe:
Pojemność: 6 g
Pojemnik: okrągły plastikowy z zakrętką
Kolor: cielisty
Cena regularna: 35,90


Moja opinia:
  • Rzadko wspominam o opakowaniu, raczej ograniczam się do ujęcia tego tylko w informacjach podstawowych - tym razem jednak warto mu się przyjrzeć dokładniej. Opakowanie jest zgrabniutkie, małe i dobrze zrobione, niestety przez swój rozmiar trochę ogranicza swobodne wydobycie produkt. Jeśli miałyście np. bazę z Kobo to tu jest podobnie - wraz z zużywaniem coraz trudniej wyjąć produkt bez wpakowania sobie znacznej ilości pod paznokieć;
  • baza miękknie pod wpływem ciepła;
  • baza bardzo dobrze nakłada się i rozprowadza na powiece;
  • produkt jest dość lepki i cienie wspaniale się przyczepiają;
  • mimo lepkości kompletnie nie ma problemu z blendowaniem, nie tworzą się plamy;
  • baza ma cielisty kolor i w pewnym stopniu widoczny jest na powiece;
  • baza nie zbiera się w załamaniach, nie waży, nie wałkuje;
  • jeśli macie duże zasinienia na powiece to baza z całą pewnością ich nie zakryje - trochę wyrówna kolor ale na więcej nie liczcie;
  • jest tak samo trwała jak baza z Kobo (czyli wytrzymuje cały dzień);
  • baza nie podbija koloru cieni.

Koniec końców uważam, że to produkt warty wypróbowania. Nie wiem czy kupiłabym ją w cenie regularnej  ale jeśli będziecie miały możliwość kupienia ją na promocji, sądzę, że nie pożałujecie wyboru. 

wtorek, 5 maja 2015

162. Project Pan 11 - 4 aktualizacja

Uff to już czwarta, przedostatnia aktualizacja Projektu, który zaczęłam w styczniu tego roku. Zużycia nie są spektakularne ale są, więc jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam poniżej.

P.S. Opisy niektórych będą bardzo króciutkie po większą ilość informacji zapraszam do wcześniejszych części:



TWARZ


1. Podkład Wake me up - RIMMEL  -  postanowiłam go wycofać, została mi połowa - jest za ciemny i za błyszczący jak na tą porę roku, będzie sobie "zimował" do jesieni :)





2. Baza pod makijaż - KOBO
Zużycie małe (no bo ile tego można używać) ale jest. Lubię i polecam.

3. Puder transparentny - ESSENCE
Mój ulubieniec, genialny bardzo wydajny produkt. Widać lekkie użycie ale starczy mi on na jeszcze bardzo długi czas.


OCZY


 

4. Paleta do cieni 02 - GOLDEN ROSE

W środku zdjęcie na dzień dzisiejszy - powyżej i poniżej jak wyglądało to miesiąc temu.

Idąc od góry:
  • 1 i 2 - zużyłam pierwszy cień, na miejsce drugiego wprasowałam cień z dua Celii
  • 3 i 4 - zużycie minimalne (nawet się wydaje na tym zdjęciu że w zeszłym miesiącu było lepiej) - to bardzo napigmentowane i mocno upakowane cienie
  • 5 i 6 - czarny użyty kilka razy - zużycia nie widać kompletnie.
  • 7 i 8 - zużyłam złoty - był lekko upakowany, i pod koniec miałam wrażenie, że gorzej się trzymał i potrzebowałam go więcej
  • 9 i 10 - w 10. dobiłam denka i nie sądzę, bym miała problem z wykończeniem go
  • 11 i 12 - obydwa kolory są dobrze napigmentowane i mocno upakowane, starczą na długi czas

Z czterech, które w zeszłym miesiącu założyłam skończyć, zostały mi dwa (4 i 10) -10 nie zostało mi dużo, 4 jest mocno upakowana i nie wiem jak to będzie


5. Paleta Party time - MY SECRET

Oprócz fioletu, wszystkich innych używam regularnie, jak widać zużycie jest minimalne ALE  zauważyłam że :

  • cień 1 charakteryzuje się dobrą jakością ale nie lubię go na swoim oku - u mnie to taki żółty jajeczny kolor 
  • drugi kolor ma małe drobinki, które znikają podczas blendowania, jest dobry do wyrównania koloru powieki ale potrafi zniknąć
  • fiolet jest niesamowicie napigmentowany, dobrze się z nim pracuje
  • miedziany - jest genialny, nie osypuje się, wygląda obłędnie na środku powieki lub jako eyeliner - tylko dla tego koloru można kupić tą paletę.

USTA

 


6. Pomadka matowa - GOLDEN ROSE
Zużycie małe, one są dobrze napigmentowane i nie da się zbytnio poszaleć.

7. Błyszczyk - EVELINE
Super produkt, genialnie nawilża i zabezpiecza usta, kolor bardzo uniwersalny. Przyznam, że nie wiem czy dobrze zaznaczyłam, produkt nie chce opaść do końca i w miejscu zaznaczenia jest po prostu odcięcie więc przypuszczam, że to gdzieś tam. Co raz mniej lubię błyszczyki ale jeśli miałabym jakiś kupić to byłby właśnie ten.


PIELĘGNACJA



8. Maska drożdżowa - BANDI
Nie napiszę nic nowego - genialna, cholernie wydajna maska.

9. Oliwka do paznokci - MR. NAIL
Tu też nie zamierzam się rozpisywać - fajny produkt, robi co ma robić, przyjemnie pachnie.

10. Krem do stóp - LIRENE
Mój ulubieniec w tej kategorii - gdyby jeszcze chciało mi się go regularnie stosować.
Polecam każdemu, kto ma suche stopy.


DENKA



11. Duo cieni - CELIA
Jasny beżowy skończył się momentalnie, brąz przeniosłam do palety. Obydwa kolory godne polecenia, naprawdę dobry produkt.

12. Korektor pod oczy - EVELINE ART SCENIC
Super produkt, miał swoje wady ale ostatecznie bardzo fajny. Zastąpiłam go na chwilę kamuflażem z Catrice, który okazał się dla mnie zbyt ciężki i teraz testuję coś nowego.


NOWOŚCI



13 i 14 - Lakiery do paznokci - EVELINE
13 - niebieski nr. 948- przepiękny kolor ale potrzebujemy dwóch warstw by wyglądało to dobrze, bardzo płynny, na moich paznokciach wytrzymuje 3 dni
14 - kremowy nr. 267 - mój ulubieniec - super kolor, jedna warstwa trzyma się do 4 dni


15. Woda toaletowa - GORGIO ARMANI - Acqua di Gioia
Moja kolekcja perfum zrobiła się trochę zbyt duża, nie chcę ich chomikować więc czas zużyć mniejsze pojemności. Zapach przepiękny ale nie do końca mój.  Nie jest to zapach na co dzień i na każdą okazję ale sądzę, że nie będę miała problemu z zużyciem.
Pierwsza linia oznacza ile było jej na początku, druga (środkowa) oznacza ile było miesiąc temu, ostania najniższa to stan na dziś.


I to by było na tyle, mam nadzieję, że było ciekawie.

piątek, 1 maja 2015

161. Kwietniowe statystyki

Dziś krótko i na temat



W kwietniu zajrzało tu 3 878 osób (o 432 osoby więcej) i przybyło mi aż 14 obserwatorów (64 osoby). WOW!

Najpopularniejszymi postami były:



A czytelnicy zaglądali tu z :



Super, kolejny dobry miesiąc i wszystko dzięki WAM!

Pozdrawiam i życzę miłego i ciepłego majowego wypoczynku!!