Jako szczęśliwa posiadaczka cery mieszanej w sezonie
wiosennym i letnim jestem zmuszona stosować kosmetyki, które skutecznie i
długotrwale zmatują moje lico ;-) W tym
momencie w mojej kosmetyczce znajdują się 4 produkty do tego służące:
1.
Celia
Women - lekki krem nawilżająco-matująco (50 ml) ten produkt całkiem niedawno u mnie zagościł.
Zauważyłam go w Biedronce, kosztował coś koło 7 PLN i stwierdziłam, że za takie
pieniądze warto go wypróbować. Oprócz wersji niebieskiej są jeszcze: różowa –
rozświetlająca oraz żółta-brązująca.
Krem jest zapakowany w miękkiej plastikowej tubce. Ma lekką białą konsystencję,
szybko się wchłania,. Cera nie jest całkowicie pozbawiona blasku, nie matowi
jej w 100% co akurat uważam za duży plus (nie wydaje się całkowicie pozbawiona
blasku). Mat nie utrzymuje się jakoś wybitnie długo ale nie jest to dla mnie
elementem wykluczającym produkt. Po
kilkukrotnym użyciu zauważyłam jednak, że po aplikacji moja skóra jest
jakby niedowilżona, jeśli można tak powiedzieć, taka lekko przesuszona,
wrażenie mija po jakiejś godzinie ale jest to dziwne wrażenie, które nie do
końca mi się podoba.
Cena:
ok. 7 – 9 PLN
2.
Bandi –
Young care – krem matujący z SPF 18. Krem zamknięty jest w dobrej jakości
opakowaniu typu air-less o pojemności 50
ml. Sam produkt pachnie owocowo i orzeźwiająco (zawiera witaminę C i E), dwie
małe popki wystarczą na niesienie produktu na całą twarz. Konsystencja jest
bardziej zwarta niż Celi czy Iwostinie, nie ma jednak problemów z aplikacją.
Produkt ten należy do typu produktu, z którym należy bardziej uważać. W
przypadku Celii i Iwostinu raczej nie zrobimy sobie nim krzywdy, tu jednak należy
uważać, by dobrze rozsmarować krem.
Jeśli tego nie zrobimy to za kilka chwil, będziemy mieć białe, pudrowe smugi .
Kilka razy zdarzyło mi się mieć takie smugi przy linii żuchwy czy uchu. Bandi,
moim zdaniem, to kosmetyk do zadań specjalnych. Jeśli potrzebowałam dobrego, długotrwałego
matu, to mogłam polegać na nim w 100%. Krem
nawet przy codziennym używaniu nie wysusza mojej cery, nie zapycha porów, nie
uczula. W normalny dzień mat utrzymuje się cały dzień, w gorący dobre kilka
godzin.
Cena:
44 PLN
3.
Puder
ryżowy z Essence – kosmetyk trafił
do mnie odrobinę przypadkowo , kupiłam go kiedy nie mogłam zakupić pudru z
Paese. Używam go od kilku miesięcy i nie żałuję , kosztuje dosłownie kilka
złotych i jest niesamowicie wydajny. Produkt ten tak jak i Bandi należy do
grupy, z którą można przesadzić. By ładnie zmatowić skórę potrzebujemy tylko
„ociupinki” produktu, kiedy jednak o tym zapomnimy i użyjemy więcej nie
unikniemy efektu mąki na buzi. Mat
utrzymuje się na twarzy kilka dobrych godzin (jak jest chłodniej koło 6 h, jak
jest gorąco ok. 4h).
Cena: ok. 12 PLN
4.
Moim ostatnim kosmetykiem matującym jest emulsja matująca z Iwostinu. Krem lekki
, całkiem przyjemnie pachnący. Lubię ten krem, miło się go aplikuje. Jednak za
każdym razem kiedy go mam na twarzy mam wrażenie, że obok dodania matu krem
odbiera mi jakiś koloryt ze skóry, nie pozostawia mi nawet minimalnego blasku
na twarzy. Trudno mi uściślić to wrażenie ale tak właśnie jest. Podkład również
inaczej wygląda wtedy na mojej twarzy, staje się bardziej szary. Nie zmienia to jednak faktu,
że matuje skutecznie na kilka godzin.
Cena: ok. 25 PLN
Podsumowanie:
Trudno mi jest ocenić jednoznacznie, który z nich jest
najlepszy. Uważam, że każdy z nich jest dobry i wart wypróbowania. Gdybym jednak
musiała wybrać jeden i tylko jeden to wybrałabym krem z firmy Bandi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)