sobota, 29 listopada 2014

93. Listopadowe denko

Jak co miesiąc nadeszła wiekopomna chwila na wywalenie śmieci kosmetycznych. W tym miesiącu trochę skromniejsze ale nadal całkiem sporo się tego nazbierało. Znalazła się nawet kolorówka, HA!





WŁOSY


1. Szampon - Joanna Naturia - do włosów przetłuszczających się.
Bardzo fajny, porządny produkt. Konsystencja nie jest lejąca, to bardziej coś między żelem a płynem. Ładnie oczyszcza włosy, nie plącze ich, całkiem przyjemnie pachnie.
Kupię ponownie, jak tylko znajdę.

2. Maska do włosów - Alterra - aloes i granat.
Uwielbiam tę maskę, fantastycznie działała na moje włosy. Teraz, odkąd używam innych masek / odżywek, widzę jak dobrze się sprawowała. Przyjemnie pachnie i była szalenie wydajna. Nie wiem jak długo ją miałam ale było to kilka ładnych miesięcy.
Kupię na pewno jak tylko zużyję te, które mam.

3. Maska do włosów - Biovax - do włosów słabych ze skłonnością do wypadania.
Super produkt. Przy regularnym stosowaniu widziałam, że rzeczywiście pomagał mi w zachowaniu większej ilości moich włosów na moim własnym skalpie nie w odpływie prysznica. Był wydajny, ładnie się rozprowadzał. Zauważyłam również, że po zastosowaniu maski moje włosy wytrzymywały jeden dzień dłużej bez mycia. Jedyne co mnie wkurzało to opakowanie, pod koniec miałam problem z wyjęciem produktu.
Z całą pewnością kupię.


TWARZ



1. Krem do twarzy - Tołpa - skóra wrażliwa, odwodniona
Po pierwsze jestem ciekawa, kto wpadł na pomysł nazwania tego kremu relaksującym ale ok. to nie temat na dziś. Miałam spore oczekiwania ale po jakimś czasie zostały one zrewidowane. Krem jest przeciętny, tak sobie nawilżał, nie wydaje mi się, by był dobry dla skóry suchej czy odwodnionej. Ja mam mieszaną i czasami po kilku minutach po użyciu, miałam wrażenie suchej i  odwodnionej skóry.  Do tego ten plastikowy pojemniczek ehhh, ten rodzaj twardego plastiku mnie denerwuje, wg mnie jest nieprzyjemny w użytkowaniu.
Nie kupię, nie sprawdził się za bardzo.

2. Krem pod oczy - Ziaja - zmniejszający obrzęki, szałwiowy
Delikatnie chłodził okolice oczu, delikatnie je napinał. Dobrze się wchłaniał, całkiem przyzwoicie nawilżał. Dużo o nim nie powiem bo okazało się, że w zużyciu pomogła mi najmłodsza córa. Myślała, że to krem do rąk, więc jak tylko wysłałam ją do łazienki by nakremowała ręce, używała właśnie jego. Dzięki niej ten krem stał się pustakiem w rekordowym tempie - jednego miesiąca.
Nie kupię, znalazłam coś lepszego.



1. Drobnoziarnisty peeling - Lirene - lilia wodna i cytryna
Mój ulubieniec, fantastyczny produkt do peelingu mojego dekoltu i ramion. Przepięknie pachnie, jest fantastycznym połączeniem delikatności i skuteczności.
Już kupiłam, stoi pod prysznicem.

2. Żel peelingujący - Ziaja - liście manuka
Kolejny ulubieniec. Totalnie uwielbiam ten żel. I widzę, że działa cuda. Miałam mały problem z kupieniem tego peelingu i moja skóra wzburzyła się i mściła.  Bardzo wydajny, nie podrażniał, nie ściągał skóry. Dawał uczucie zdrowej, czystej skóry. Ładnie matowił skórę.
Już kupiony.

3. Płyn micelarny - Tołpa 
Przyzwoity produkt, nie rzucał na kolana ale też nie wkurzał.... Chociaż podczas dwóch ostatnich demakijaży podrażnił mi oczy, więc mały minus mu się należy.
Raczej nie kupię, jest mnóstwo równie dobrych lub lepszych.


PIELĘGNACJA CIAŁA


1. Peeling do ciała - Delia - peeling argonowy
Mój ulubieniec. Mimo że uwielbiam, kiedy peeling pachnie owocowo to ten totalnie mnie zauroczył. Jest bardziej zbity niż te z Perfecty, jest również bardziej wydajny. Niesamowicie nawilżający, przepięknie usuwa wszystko co powinien.
Z pewnością kupię ponownie.

2. Masło do ciała - Eveline - olejek arganowy do suche skóry
Pisałam o nim osobny post. Z przyjemnością go używałam i z przyjemnością go zużyłam ale muszę również nadmienić, iż moja skóra, która była wtedy bardzo wymagająca, potrzebowała całkiem sporej ilości tego masła by być dobrze nawilżona. Lubię ten produkt ale zdecydowanie nie uważam, by był on odpowiedni do suchej skóry, nadal myślę, że będzie on za słaby.
Dużym, ogromnym plusem jest zapach, szybkość wchłaniania i rozprowadzania.
Kupię, jak moja skóra nie będzie tak wymagająca.

3. Peeling do ciała - Green Pharmacy - róża piżmowa i zielona herbata
O nim również pisałam post.
Jakimś cudem to opakowanie ukryło mi się podczas robienia denka w zeszłym miesiącu. Kiedy się zorientowałam było już za późno na dodatnie go do postu.
Bardzo dobry produkt. Niesamowicie pachnie, bardzo dobrze ściera i jest wydajny. Miałabym problem z wybraniem, który jest lepszy - Delia czy Green Pharmacy.
Zdecydowanie go kupię.



KOLORÓWKA



1. Tusz do rzęs - Eveline 
Nadal zastanawiam się czy nie zrobić o nim dłuższego postu (o nim i jego zielonym koledze) - CO  o tym myślicie?
Przyjemny produkt, dobrze mi się go używało. Fantastycznie rozdzielał rzęsy, wytrzymywał bez osypywania przez cały dzień.
Kupię ponownie.

2.  Trio cieni do oczu
O matko, znalazłam go w zabawkach do kąpieli moich dzieci, nie wiem jak tam się znalazł ale nie chciałam już go używać do oczu. Bardzo przyjemne, bezproblemowe cienie. Ładnie się nakładały, blendowały i wytrzymywały cały dzień.
Nie kupię, wolę Inglota

3. Trio cieni do oczu - Miss sporty.
Bardzo długo miałam te cienie i niestety zmieniły swoją konsystencję. Przyzwoita pigmentacja, nieźle się blendują.
Na razie nie kupię, wolę Inglota.

4. Kredka na linię wodną - Catrice
Kolejny porządny produkt. Nie cenię go tak wysoko, jak niektóre dziewczyny ale bardzo przyjemnie mi się go używało. Nie wysechł, dobrze się rozprowadzał, nie powodował podrażnienia moich oczu.
Nie kupię, chce spróbować czegoś nowego

5. Lakier do paznokci - Softer
Lakier kupiony o ile dobrze pamiętam w Inmedio. Przepiękny kolor. Malowałam 2 warstwy i wyglądało to nieziemsko. Wytrzymywał 2-3 dni (nie używam ani bazy ani top coatu), ładnie się zmywał, nie barwił paznokcia.
Nie kupię, chce zużyć te co mam

6. Próbka perfum Si
Podobny do mojego ulubieńca  ale jest bardziej duszący, słodki, w szczególności po dłuższej chwili.
Nie kupię

No i tyle tego dobrego. Czas wyrzucić torbę do śmieci.



środa, 26 listopada 2014

92. TAG - 5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę mieć


Na ten TAG natknęłam się u Danccer, spodobał mi się na tyle, że spytałam ją czy mogę go skopiować. Zgodziła się więc dziś będziecie miały szansę przeczytać jakie kosmetyki uważam za zbędne, niezrozumiałe, niepotrzebne.







Świeczki yankee candle


 Kompletnie ale to kompletnie nie rozumiem o co chodzi z tymi świeczkami. Wierzę, że pięknie pachną, wierzę, że mogą się podobać, widzę, że praktycznie każda dziewczyna pisząca bloga czy zamieszczająca filmik je uwielbia i w sumie super ale o co kaman??

Lubię ładne zapachy, potrafię odwrócić się za kimś kto ładnie pachnie na ulicy ale totalnie nie jarzę tej gorączki i zachwytów.


Suche szampony Batiste

Następny kompletnie niezrozumiały dla mnie produkt. 
Jestem przerażliwiona w kwestii włosów - wypadają mi od dłuższego czasu i dla mnie włosy to temat wrażliwy - hołubię każdy najmniejszy włosek i niemalże płaczę jak wyrzucam kolejne kępki do kosza na śmieci. Ten produkt kojarzy mi się z drapaniem się w głowę, białymi farfoclami i totalną chemią. Tak jak wcześniej, wierzę, że to może być super produkt, odświeża włosy, może być to dobra alternatywa kiedy nie mamy czasu na mycie włosów ale jak myślę o suchym szamponie to zaczyna mnie wszystko swędzić i chce się drapać. Dla mnie skucha na całej linii.




 Clarisonic


 Tiaaa, za ten produkt  też mi się chyba dostanie, trudno to w końcu moja opinia i moje zdanie. Rozumiem, że osoby, które go używają są zachwycone i widzą spektakularne rezultaty a ich skóra to uwielbia ale dla mnie jest to sprzęt kompletnie zbędny. Ok, obraca się szybciej i działa dokładniej niż np. zwykła szczoteczka do twarzy ale czy to naprawdę jest warte tyle pieniędzy i czy to naprawdę jest potrzebne mojej cerze. Jakoś nie potrafię przyporządkować tego produktu do sloganu - traktuj swoją skórę delikatnie i z szacunkiem. 




Płyny do czyszczenia pędzli


Zdjęcie przedstawia tylko ten z Inglota ale generalnie chodzi mi o wszystkie produkty z tej kategorii. Dla mnie to dość zbędne produkty. Piszę dość bo zakładam, że ten produkt może być w jakichś tam warunkach przydatny (np. gdy potrzebujemy szybko wyczyścić pędzel, nie mamy innej możliwości) . Mi doskonale sprawdza się mydło z Białego Jelenia, szampon dla dzieci i ten produkt raczej do mnie nie trafi.


Palety do cieni

Niekoniecznie chodzi mi o wszystkie produkty z tej kategorii. Sama posiadam jedną, z której jestem zadowolona i przez dłuższy czas zastanawiałam się nad zakupem innych palet. Jednak z perspektywy czasu wolę sama kupować cienie i sama komponować swoje palety. Czasami wychodzi drożej, czasami się nie da, ale po sobie widzę, że te rozwiązanie bardziej mi się sprawdza.

Kupowanie tak dużych palet (nie mówię oczywiście o osobach, które zajmują się zawodowo makijażem, czy np. kolekcjonerach) osobiście wydaje mi się bezproduktywne. Czy naprawdę potrzebuję tylu kolorów, tylu odcieni i tak dużej, nieporęcznej palety.
Czy to jest potrzebne, pożyteczne, wygodne?
Poza tym to trochę takie zamykanie sobie dalszej drogi - po pierwsze czy da się (podczas normalnego użytkowanie) zużyć cienie przed ich zepsuciem, zestarzeniem.
Czy naprawdę wszystkie te kolory są nam potrzebne i są dobrej jakości?
No i  jeśli ma się już taką paletę to czy warto kupować następne? Pewnie, że mogą pojawić się cienie lepszej jakości, konsystencji, czy koloru ale czy kupno następnej palety jest w takich wypadkach racjonalne?


 To było moich 5 typów nie do końca potrzebnych rzeczy, a jakie są Wasze?


piątek, 21 listopada 2014

91. Jeden kosmetyk mniej

Dziś przychodzę z goła innym postem - nie do końca (albo w ogóle) kosmetycznym. Mam nadzieję, że nie zniechęci Was to i przeczytacie tą krótką notkę do końca. Obiecuję, że nie będę nudzić.

Tytuł, jak widzicie brzmi: "Jeden kosmetyk mniej" i poprzez niego chciałabym nawiązać do nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Wiem, to wydaje się jeszcze sporo czasu ale to tylko iluzja - dni mijają teraz bardzo szybko i zanim się obejrzymy będzie już połowa grudnia.

No dobra o co tak naprawdę chodzi.... Na zblogowanych widzę od jakiegoś czasu listy przykładowych prezentów dla Jego, Jej, czy też naszych milusińskich. W sumie to fajna sprawa bo dla niektórych kupno prezentów np. dla dzieci (jeśli ich się nie posiada) jest drogą niemalże przez mękę.

Przeglądając niektóre z tych postów przypomniało mi się, że jak co roku chce kupić coś małego i miłego dla dzieci, których rodzice nie mają zbyt dużo funduszy.

Stron takich jak ta: http://listydomikolaja.pl/listy w Internecie znajdziecie najpewniej na kopy, chciałabym byście zajrzały np. tam - może znajdziecie list, który poruszy Was na tyle, że zrezygnujecie z "jednego kosmetyku" i kupicie coś dla małego nieznajomego.



źródło: www.joemonster.org

 Co o tym sądziecie?


środa, 19 listopada 2014

90. Green Pharmacy po raz drugi


Moim pierwszym produktem z Green Pharmacy był wspaniały peeling do ciała z różą piżmową. Zachęcona zarówno działaniem jak i zapachem skusiłam się na żel do higieny intymnej. Trochę obawiałam się tego produktu, gdyż pojemność jest dość spora ale z perspektywy czasu widzę, że ta obawa była całkowicie bezpodstawna.



Żel do higieny intymnej - Green Pharmacy 
Szałwia lekarska i Alantoina 

Dane podstawowe

Pojemność: 370 ml
Konsystencja: przezroczysty żel, który podczas aplikacji pieni się
Zapach: bardzo przyjemny, kojący, łagodny, lekko lawendowy
Skład:




Moja opinia










  •  Produkt zamknięty jest w ciemnej butelce z pompką - zarówno pompka jak i butelka jest wykonana z dobrej jakości plastiku i sprawdza się idealnie;
  • Żel bardzo ładnie pachnie, zdecydowanie nie przypomina kolegi z Sylveco (recenzja) - ten zapach jest bardzo przyjemny, subtelny i szczerze mi się podoba;
  • Żel pieni się i należy uważać, by nie nabrać go zbyt dużo, bo wrażenia są jak przy używaniu szamponu do włosów :-) ;
  • Jest delikatny i ładnie radzi sobie z ewentualnymi podrażnieniami czy rankami.
Używam go już od dłuższego czasu, zawsze porównywałam go z kolegą z Sylveco i za każdym razem stwierdzam, że jeśli chodzi o działanie, to nie widzę żadnych, ale to żadnych różnic. Obydwa dobrze myją, łagodzą podrażnienia, przyjemnie odświeżają.

Jeśli jednak brać pod uwagę, drugo- albo dla niektórych trzeciorzędną sprawę jaką jest zapach - to tu zdecydowanie wygrywa żel z Green Pharmacy. Wiem, że się powtarzam ale zapach jest totalnie przyjemny i łagodny, w odróżnieniu od wspomnianego już kilkakrotnie Sylveco i dlatego też, biorąc pod uwagę brak przewagi w działaniu, następny mój żel będzie również z Green Pharmacy.


Miałyście, lubiłyście czy wręcz przeciwnie?

poniedziałek, 17 listopada 2014

89. Czekoladowa rozkosz



Po zaanektowaniu, przez koleżankę, mojego peelingu z Perfecty, otrzymałam od niej masło do ciała z Bielendy o zapachu czekolady i karmelu. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym produktem ale nie kupowałam go bo inna Bielenda (awokado) czeka na swoją kolei i obawiałam się, że zapach, mimo mojej ustawicznej słabości do czekolady, nie sprawdzi się na moim ciele.

Zapach: słodki, przyjemny dla nosa
Konsystencja: typowe masło, treściwe, ładnie się rozprowadza
Pojemność: 200 ml
Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii (shea butter), caprylic / capric triglyceride, glyceryl stearate, paraffinum liquidum (mineral oil), cetearyl alcohol, prunus amygdalus dulcis (sweet almond), dimethicone, theobroma cacao (cocoa) extract, camelia sinensis (green tea) leaf extract, prolylene glycol, sodium polyacrylate, sodium stearoyl glutamate, alcohol denat., citric acid, disodium EDTA, phenocyethano, ethylhexylglycerin, DMDM hydantoin, parfum (fragrance) benzyl salicylate, CI 14700 (FD&C Red no. 4) CI 42090 (acid blue 9), CL 19140 (acid yellow 23)


Pierwsze wrażenia i opinia

  • Masło już po otwarciu odurza zapachem - nie wydaje się on sztuczny czy przesadnie słodki, jest jednak dość intensywny i zniewalająco czekoladowy. Kojarzy mi się z taką lekko rozpuszczoną mleczną czekoladą z karmelem - sama przyjemność.
  • Produkt bardzo dobrze rozprowadza się na ciele, dość szybko się wchłania, nie zostawiając powłoczki na skórze.
  • Rewelacyjnie nawilża, pod tym względem jest naprawdę ponad przeciętnym produktem. Moja skóra jest nawilżona przez cały dzień. Masło pomogło mi również zmniejszyć, praktycznie do zera, moje suche placki skóry nad kostką, co nie udało się do tej pory żadnemu masłu.
  • Zapach utrzymuje się dość długo i jest wyczuwalny na skórze przez kilka godzin.

Masło zdecydowanie podniosło poprzeczkę bardzo wysoko i jeśli jakiś produkt miał by go przebić to chyba tylko pod względem zapachu.

Czekolada i karmel to fantastyczne połączenie, zapach za każdym razem kusi mnie, by poszukać czegoś słodkiego do zjedzenia, ma jednak dwa małe minusy:

- jednym z nich jest to, że to dość jednowymiarowy zapach - słodki i tylko słodki.
Lubię takie zapachy, poszukuję jednak połączeń trochę mniej "płaskich". Zapachów, które mają trochę więcej do zaoferowania - takich jak np.: żel pod prysznic z Lirene (miodowy nektar), gdzie można wyczuć zarówno słodki miód jak i lekko cytrusową pomarańczę czy peeling do ciała z Perfecty - pinia colada - która obok słodkiego zapachu ma cierpką nutę ananasa.
Po cichutku marzy mi się zapach np. czekolada z wiśnią, czy granatem.

- drugim małym minusem to trwałość zapachu - wiem, że to dość zaskakujące ale zauważyłam, że utrzymujący się zapach masła "kłócił się" z moimi perfumami - połączenie słodkiej czekolady i kwiatów czy bergamotki nie komponuje się, na moim ciele, najlepiej. Zdaję sobie sprawę, że mogę trochę dłużej poczekać i będzie ok. ale czasami jest to niemożliwe.

Mimo, tych mało obiektywnych minusów, jest to produkt rewelacyjny, poleciłabym go każdemu, nie tylko miłośnikom słodkich zapachów ale również tym, którzy szukają bardzo dobrego i długotrwałego nawilżenia.



czwartek, 13 listopada 2014

88. Arganowy przyjemniaczek



źródło: www.demotywatory.pl


Spora część kobiet tak właśnie wyobraża sobie mężczyzn na samodzielnych zakupach, w szczególności, kiedy mają kupić określony produkt: szampon do włosów, odżywkę czy krem do rąk.
Przez krótki moment ja również zaliczałam się do tej grupy kobiet. Kiedy małż był na zakupach odbierałam jakieś milion dwieście telefonów, po których chciałam go zabić jego własną pięścią (oczywiście po wniesieniu tych wszystkich toreb na trzecie piętro). 
Wiele się od tego czasu zmieniło  - teraz spokojnie mogę napisać "kup krem, balsam czy proszek do prania" i wiem, że będzie ok.
Kilka zakupów wcześniej małż dostał zadanie kupienia kremu do rąk. Było mi kompletnie obojętne co kupi, kremy należą do tej kategorii produktów, które wcześniej czy później i tak zużyję, może mi to zabrać więcej czasu ale zejdzie zawsze.

Moja, czasami lepsza, połowa powróciła po kilku godzinach z zakupów z 3 torbami, a w jednej z nich był ten oto niepozorny kurczaczek.



Arganowy krem do rąk i paznokci (ochronny, odżywczy)

Green Pharmacy 


Pojemność: 100 ml

Skład: Aqua, paraffinum liquidum, glycerides, stearic acid, glycerin, argania spinosa kernel oil, cetearyl alcohol, cera alba, lanolin, dimethicone, hippophae rhaminoides oil, chelidonium majus extract, plantago major leaf extract, hydrolyzed keratin, allantoin, propylene glycol, PEG-40 hydrogenated castrol oil, alcohol, hammelis virginiana distillate, Panthenol, butylene glycol, arnica montana flower water, niacinamide, thiamine HCI, tocopheryl acetate, retinyl palmitate, retinyl  acetate, biotin, acrylates/C10-30, alkyl acrylate crosspolymer, sodium hydroxide, parfum,  phenoxyethanol, caprylyl glycol, benzyl salicylate, linalol, coumarin, limonene.





 

Obietnice producenta: 

  • zatrzymuje młodość skóry; odżywia i regeneruje; 
  • Alantoina przyspiesza gojenie ubytków i uszkodzeń naskórka, działa przeciwzapalnie, koi, nawilża i wygładza; 
  • keratyna i witaminy z grupy B wzmacniają płytkę paznokciową, chronią przed łamliwością i rozwarstwianiem; 
  • gliceryna nawilża i uelastycznia skórę.



 Pierwsze wrażenia i opinia

  • Po pierwsze krem przepięknie pachnie, nie jest to zapach zbyt mocny, czy narzucający się ale na prawdę przyjemnie się go wącha. Zapach zostaje  na czas wchłaniania się kremu, co robi całkiem szybko, i później zostaje z nami przez dłuższą chwilę.
  • Jak widać, na zdjęciu powyżej, konsystencja jest bardziej stała niż u większości kremów do rąk. Nie wpływa to jednak ani na aplikację czy wchłanianie samego produktu.
  • Krem nie klei się, nie lepi i nie zostawia powłoczki na skórze. 

  •  Zdecydowanie nawilża i odżywia - nie używam przy pracach domowych rękawiczek więc moje ręce są ciągle narażone na wysuszenie i zniszczenie a krem z Green Pharmacy zdecydowanie pomaga mi utrzymać dłonie w dobrej kondycji.
  •  nie mam problemów z płytką paznokcia więc nie wiem jakby, ewentualnie, działał na odbudowę płytki ale przy moim częstym malowaniu i zmywaniu paznokci widzę, że nic złego się nie dzieje. Paznokcie nie są wysuszone, łamliwe czy odwarstwione. 

  • Moja skóra jest zdecydowanie bardziej elastyczna i miła w dotyku.


Podsumowanie

Używam tego kremu od przeszło 2 tygodni, jak na razie nie zdetronizował mojego ulubieńca (Ziaja z ceramidami) ale jest to naprawdę porządny krem. 
Zadziwiła mnie długość składu kremu - nie będę udawać tu eksperta ale wydaje mi się, że mogłoby być lepiej. Krem zdecydowanie podbił moje serce zarówno jeśli chodzi o zapach jak i działanie i poza wspomnianym już składem nie mam mu nic do zarzucenia.
Jeśli ktoś poszukuje kremu, który przyjemnie pachnie i dobrze działa to jest to produkt, któremu warto się przyjrzeć i dać szansę.

Jestem ciekawa czy używałyście tego kremu? A może jakiś inny podbił Wasze serca?

poniedziałek, 10 listopada 2014

87. 52 dni

Od prawie dwóch tygodni jestem chora, dogorywam sobie w domu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie mogę czytać, nie mogę wychodzić z domu i niestety moją jedyną przyjemnością jest oglądanie telewizji a raczej filmików na youtubie bo za telewizją nie przepadam. Kilka dni temu trafiłam na serię filmików z serii "project pan" - czyli ogólnie rzecz biorąc dziewczyny wybierają kilka / kilkanaście produktów i w określonym, przez siebie czasie, starają się je zużyć, tak by z czystym sumieniem wybrać się na zakupy lub po prostu zrobić miejsce w swoich kolekcjach.

Po krytycznym rzuceniu gałką na to co posiadam, zdecydowałam się, że zrobienie swojego własnego "project pan" nie jest kiepskim pomysłem. Moja lista jest dość skromna a i czasu jest niewiele ale dla mnie to akurat plus, to dobry motywator do zużycia produktów, które z wielu różnorodnych powodów, powinny już się ze mną pożegnać.


Project pan - pierwsza odsłona


Każdy z produktów (no oprócz kredek  ;-) )  został przeze mnie oznaczony flamastrem permanentnym, tak bym wiedziała ile jeszcze zostało i jakie jest rzeczywiste miesięczne zużycie każdego z nich.


Błyszczyk XXXL z Essence

Opis: bardzo fajny, niezbyt klejący się na ustach błyszczyk w przepięknym  kolorze. Produkt przyjemnie pachnie i ogólnie dobrze mi się go używa.

Dlaczego się tu znalazł: kupiłam go prawie 10 miesięcy temu a później przez przypadek kupiłam drugi taki sam. Błyszczyki nie są produktami, które u mnie szybko schodzą, może więc zejść dużo czasu kiedy zużyje obydwa produkty. Wybrałam go gdyż wolałabym nie wyrzucać go tylko dlatego, że się zepsuł. Oczywiście nie są to duże pieniądze ale wychodzę z założenia, że jeśli kupuję to nie po to, by wyrzucać.

Czy kupię go ponownie: tak, jak zużyje  duplikat.

P.S. oczywiście po zaznaczeniu a przed zrobieniem zdjęcia  upadł mi więc musicie mi uwierzyć na słowo, że tyle zostało.

Lirene - peeling do ciała


Opis: Peeling gruboziarnisty. Produkt ma czerwony kolor z małą-średnią ilością drobinek zdzierających
.
Dlaczego się tu znalazł: Ten kosmetyk pojawił się u mnie całkiem niedawno ale już teraz wiem, że się nie zaprzyjaźnimy. Nie jest to bubel ale chce się go pozbyć z kilku powodów: nie podoba mi się zapach - w opakowaniu pachnie całkiem, całkiem ale na moim ciele przypomina zapachem takie płatki mydlane do prania, które nie kojarzą mi się zbyt przyjemnie;  nie podoba mi się również ilość drobinek, która w moim mniemaniu jest zbyt mała; no i na koniec nie podoba mi się konsystencja, jest zbyt rzadka -  ogólnie jest totalnie przeciętny.

Czy do niego wrócę - nie, sorry ale jest to produkt kompletnie przeciętny. Za każdym razem kiedy go używam myślę, że na rynku jest tak dużo lepszych produktów więc nie dziękuję.

Bebeauty - matowa szminka 03



Opis: Fantastyczny kolor, matowa, niepachnąca szminka.

Dlaczego tu się znalazła: Jak widać na zdjęciu zużycie jest niewielkie - ona po prostu nie podoba mi się na moich ustach. Jeśli nie użyję balsamu (moje usta są w dobrej kondycji) to i tak wydobywa wszystkie zagłębienia, suche skórki, o których istnieniu nie wiedziałam. 
Kiedy użyję balsamu, to  mam wrażenie, że szminka nie trzyma się moich warg i sobie wędruje; no i te dziwne wrażenie "tłustych" ust - jakbym nawaliła tego produktu z kilogram albo dwa.
To piękny kolor i najpewniej mogłabym znaleźć sposób na to by zadział, tak jakbym chciała ale kiedy się maluję to zawsze ją omijam, jest zawsze ostatnia w kolejce - a szkoda bo wiem, że wielu osobom się podoba no i kolor jest przepiękny.

Czy kupię ponownie: nie wiem czy są dostępne ale jeśli nawet są to raczej nie.


 Bandi  - krem matujący SPF 18



Opis: Bardzo lubię ten krem, to zdecydowanie jeden z najlepszych kremów matujących, które miałam do tej pory. Fantastycznie i długotrwale matuje, przyjemnie pachnie.

Dlaczego tu się znalazł: jest bardzo wydajny, długo się go zużywa i niestety data ważności mija dokładnie w grudniu. Zdaje sobie sprawę, że 1 stycznia krem nie zepsuje się jak za dotknięciem magicznej różdżki ale nie przepadam za używaniem przeterminowanych produktów no i jak każda kobieta chciałabym kupić coś nowego.

Czy wrócę do niego: tak, z całą pewnością ale dopiero jak wypróbuję jakieś inne produkty.


Himalaya - balsam do ust



Opis: zwykły przezroczysty balsam, którego używam na noc. Całkiem przyzwoicie odżywia usta. Przyjemnie pachnie. 
(Gdy przystawię zatyczkę do maksymalnie wysuniętej pomadki, koniec dosięga do zaznaczonej litery "a").

Dlaczego się tu znalazł: działa całkiem nieźle, tu nie mogę się zbytnio przyczepić ale przeszkadzają mi w nim dwie rzeczy: po pierwsze ciężko się rozprowadza, jak jest chłodniej, to już w ogóle jest dramat (trzeba poczekać aż trochę załapie ciepło z ust); a dwa wiem, że to będzie głupio brzmiało, ale jeśli przy aplikacji nie trzymam dołu, to po chwili "jeżdżę" plastikiem po ustach.
W związku z tym, że jest dość tępa w konsystencji przyciskam mocniej niż np w Nivea i ona automatycznie się wsuwa, masakrując mi usta. Może to jestem ofiara ale nigdy z innymi sztyftami nie miałam takiego problemu, tylko w tym przypadku. 

Czy kupię ponownie: nie, mam już na oku coś innego.



Bandi - krem złuszczający na noc


Opis: Ten krem to mój drugi ulubieniec, przepięknie pachnie, bardzo dobrze współgra z moją cerą. Jest delikatny ale jeśli się używa go regularnie to widać różnicę - mówiąc krótko bardzo go lubię.

Dlaczego się tu znalazł: on również ma datę ważności mijającą w grudniu i tak jak w przypadku pierwszego produktu z Bandi nie lubię używać przeterminowanych produktów, mam zbyt delikatną skórę na takie eksperymenty.

Czy kupię ponownie: to moja druga lub trzecia buteleczka i kiedyś na pewno wrócę ale chciałabym spróbować czegoś innego.



Revlon - podkład do cery mieszanej


Opis: chyba nikomu nie muszę przedstawiać tego produktu. Mój podkład przeznaczony jest do cery mieszanej i tłustej. To super produkt, bardzo się polubiliśmy i mimo że nie ma pompki wg mnie to hit.

Dlaczego się tu znalazł: na początku lutego będzie miał rok i już trochę mi się przejadł. Chciałabym spróbować czegoś innego, może trochę lżejszego? Nie potrzebuję, aż tak dużego krycia i chciałabym pokręcić się wokół innych produktów.

Czy kupię ponownie: pewnie tak ale chcę wypróbować najpierw inne.



Mochino - I love - woda toaletowa


Opis: fajny, frywolny wiosenno-letni zapach. Nie utrzymuje się bardzo długo nawet nie długo ale przyjemnie mi się go używało.

Dlaczego się tu znalazł: to moja trzecia buteleczka i prawdę mówiąc już mi się przejadł - ostatnimi czasy dostałam mnóstwo fantastycznych zapachów ale ja uparłam się, by go skończyć.

Czy wrócę do niego: na razie nie - przejadł mi się, normalnie jak rano zmuszam się do użycia go.


Lovely - konturówki do oczu - czarna i brązowa



Opis: całkiem przyjemne konturówki. Kolory nie należą do najgłębszych czy najintensywniejszych ale są przyjemnie miękkie i łatwe w użyciu.

Dlaczego się tu znalazły: są zbyt miękkie i niestety nietrwałe. Używam ich od dobrych kilku miesięcy i używałam ich na kilka sposób ale zawsze po kilku godzinach albo odbijały mi się wszędzie gdzie tylko mogły albo po prostu znikały.

Czy kupię ponownie: nie.


10 produktów na 52 dni - dla mnie to sporo ale chce spróbować. Chce zobaczyć czy jestem w stanie to zrobić.

Nie powiem, że chce wywołać jakąś lawinę podobnych list ale może chciałybyście się przyłączyć ze swoimi kosmetykami?



środa, 5 listopada 2014

86. Skok na żurawinę

Moja córa miała niecny plan, który się powiódł dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jestem chora i niestety mój zapchany mózg nie chce myśleć, wyduszenie jednej sensownej myśli kosztuje mnie bardzo dużo.

W związku z tym post prosty i krótki.

Nie wiem czy wiedziałyście ale Green Pharmacy wprowadziło kolejny zapach do linii swoich kosmetyków. To już wspomniana w tytule żurawina.


Anti-aging krem odżywczy ŻURAWINA
Krem odżywczy - skóra dojrzała, wymagająca odnowy, wrażliwej.

Zawiera olejek różany, olej z oliwek, masło shea i pantenol.
Ekstrakt z owoców żurawiny i liczi działa przeciwstarzeniowo i delikatnie rozjaśnia przebarwienia.
Peeling cukrowo - solny ŻURAWINA i MALINA MOROSZKA








Peeling cukrowo-solny Żurawina i Malina moroszka.


 Delikatne  złuszczanie naskórka i poprawa mikrokrążenia. Gładka, miękka skóra. Ochrona jej młodości, odżywienie i wzmocnienie dzięki owocowym ekstraktom z żurawiny i maliny moroszki.


Pharma Care Ochronny żel do higieny intymnej Kora Dębu, Żurawina




Żel do higieny intymnej

  Zawiera kwas mlekowy i ekstrakt kory dębu, sprawdzone składniki w pielęgnacji miejsc intymnych. Ekstrakt z żurawiny, naturalny składnik przeciwbakteryjny i przeciwzapalny, sprzyja profilaktyce dróg moczowych i wspomaga pielęgnację intymną. Pantenol i gliceryna nawilżają.




Krem do rąk i paznokci nawilżający z efektem rozjaśniania ŻURAWINA
   

Krem do rąk i paznokci

Nawilża, chroni przed wysuszaniem i podrażnieniami, odżywia. Przywraca gładkość i miękkość. Lekko rozjaśnia przebarwienia.

Masło do ciała ŻURAWINA i MALINA MOROSZKA









 Masło do ciała

Aromatyczne, lekkie masło do ciała wspaniale pielęgnuje skórę, przywraca naturalną miękkość i elastyczność. Skóra staje się gładka, jędrna i przyjemna w dotyku.











Znalazłyście coś ciekawego?

sobota, 1 listopada 2014

85. Październikowa statystyka

Zaczął się kolejny miesiąc więc czas na krótki post ze statystyką.

W październiku zajrzało tu 1 191 osób, czyli więcej o  441 osób (niezły wzrost, prawda?)

Najpopularniejszymi postami okazały się:

A czytelnicy pochodzili z:


Kolejny bardzo dobry miesiąc, cieszę się, że posty dają się czytać i mam malutką nadzieję, że miałyście możliwość przyjrzenia się kilku ciekawym kosmetykom.

A jak Wam miesiąc minął? Może jest coś co chciałybyście bym poprawiła?