sobota, 26 lipca 2014

40. Quo vadis kobietko…


Od dłuższego czasu noszę się z chęcią napisania posta na ten temat ale jakoś mi było nie po drodze. I to nie dlatego, że nie wiem co napisać i co myśleć ale dlatego, że albo spłycę temat  albo moje liczne dygresje zaciemnią istotę zagadnienia i wypowiedzi.

Zdaje sobie sprawę, że nie uniknę uproszczeń, zapomnę o czymś lub coś zostanie opacznie zrozumiane. Tego nie da się uniknąć, słowo pisane jest obarczone takim błędem, nie jestem również specjalistą w tej dziedzinie, to są tylko moje spostrzeżenia. 

Wyszło trochę tajemniczo więc dość wstępu, już wyjaśniam o co chodzi….

Jakiś czas temu szukając danych do innej notki natrafiłam na taki oto filmik:




 i taki
 oraz taki




Filmików tego rodzaju jest mnóstwo, jakościowo również przedstawiają różny poziom.
Te filmiki to kopalnia tematów i trudno zdecydować, który jest najważniejszy.

Buzuje we mnie sporo różnych myśli,  „robię” więc mały krok w tył i przewrotnie zaczynam od małej dygresji.

Pamiętam jak podkradałam kosmetyki mamy i namiętnie malowałam się kiedy nikogo nie było w domu. Dla zabawy, dla zobaczenia jak będę wyglądała, by poczuć się dorosła.
Czy marzyłam żeby mieć własne kosmetyki? No pewnie! Nie znam dziecka, które by nie chciało mieć szminki, cienia czy lakieru do paznokci. 

W tym przypadku jednak nie chodzi o zabawę per se, odnoszę wrażenie, że te małe kobietki są bardzo poważnie w to wkręcone, dla nich to nie zabawa. 
One nie mają kosmetyków ze sklepu wszystko po dolara i widać, że przynajmniej niektóre z nich, robią to nie po raz pierwszy. Ilość odsłon i filmików również robi wrażenie.  

Oglądając ich poczynania przyrównuje je do moich córek , są w podobnym wieku. Zastanawiam się czy one mogłyby znaleźć się na ich miejscu.
Odpowiedź jest prosta, nasuwa się momentalnie: nie, z całą pewnością nie. Powodów jest całe mnóstwo ale przede wszystkim:
  • uważam, że są za małe,
  • nie jest im to potrzebne,
  • nie chciałabym by zniszczyły sobie cerę, nabawiły różnorakich uczuleń;
  • będą miały jeszcze czas na takie sprawy;
  • uważam, że jest to nieodpowiednie zachowanie i „zabawa” w ich wieku.


Stop… chyba czas zabawić się w adwokata diabła i spojrzeć na to z innej perspektywy .

Może jednak jest kwestia zmieniającego się otoczenia,  oczekiwań innych wobec naszego wyglądu, potrzeba dostosowania się do wzrastających wymagań i standardów.
Każdy z nas codziennie rano, przed wyjściem, myje się, ubiera się odpowiednio do dnia i sytuacji, kobiety robią makijaż, używamy perfum.

Dzieci także od małego uczone są  jak się zachować czy ubierać na różne okazje i wydarzenia, dlaczego więc nie pozwolić im się malować, przecież też chcą się podobać?
Może nawet im jest to bardziej potrzebne, dzieci potrafią być bardzo okrutne i szczere jeśli chodzi o odmienność.
Może makijaż, tak jak dla wielu dorosłych, powinien być kolejnym elementem ich „garderoby” albo taką poduszką bezpieczeństwa i dowartościowania?

Można stwierdzić, że to tylko ekstremum, gdzieś tam za wielkim oceanem, gdzie dla wielu ludzi największym marzeniem jest wystąpienie w reality show robią takie rzeczy, u nas jest to margines.
Rzeczywiście polskich filmików jest zdecydowanie mniej, różnią się również poziomem i kosmetycznym budżetem ale widać że i u nas coś się dzieje w tym kierunku. W sumie można było się tego spodziewać..

Zmian się nie zatrzyma, co raz więcej i coraz młodsze osoby się malują. Nie dziwi mnie to, wpływ mam jedynie na swoje dzieci i to tylko jeszcze przed kilka la,t zanim nie wejdą w przepiękny okres buntu i dojrzewania :-P (i koleżanek oczywiście).

Chociaż, czy rzeczywiście mam jeszcze kilka lat względnego spokoju i malowanych paznokci flamastrem?

Eee hmmm, raczej nie, widziałyście te cuda?







Jestem bardzo ciekawa jak Wy podchodzicie do tego tematu. Dajcie znać co i jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)