poniedziałek, 9 listopada 2015

249. Potworku, chodź pomaluj mój świat - moje trzy grosze o książce Red Lipstick monster




Na wstępie wyjaśnię kilka spraw:
  • po pierwsze, to mój pierwszy "JAK" (JAKI - czyli książki z kategorii: jak schudnąć w dwa dni, jak zdobyć wymarzonego faceta, jak się ubierać) od czasów studiów - nie lubię takich książek, stronię i generalnie nie zauważam ich w księgarniach;
  • po drugie, to moja pierwsza recenzja od kilku lat, więc bądźcie wyrozumiałe :)
  • po trzecie, postaram się zrobić to zwięźle, ale jeśli przeleciałyście chociaż przez kilka postów to wiecie, że to dla mnie trudne zadanie :)

A o tym, że to tylko moje zdanie, moja opinia, nawet mówić nie będę (ha ha ha o ironio), bo przecież to się rozumie samo przez się.


O książce youtuberki - Red Lipstick Monster - dowiedziałam się nomen omen z jej filmiku - jest jedną z niewielu "kreatorów" polskiego wirtualnego światka, którą oglądam. Nie robię tego maniakalnie ale lubię do niej "zaglądać".
Jej recenzja była na tyle intrygująca, że kilka dni później odebrałam książkę z księgarni. Oczywiście mogła okazać się ona bublem ale zaryzykowałam, lubię żyć na krawędzi :D.

Książka przyciąga wzrok, podoba mi się: dobrej jakości papier, zdjęcia, grubsza okładka.
Nie do końca jednak jestem przekonana do czcionki. Książki najczęściej czytam przy wieczornym usypianiu dzieci (kiepskie światło, zmęczony wzrok), lub podczas jazdy komunikacją miejską - w obydwu przypadkach cienka czcionka w lekko czarnym kolorze wymaga ode mnie większej koncentracji.


Przepiękne zdjęcia, nieprawdaż?

Książka ma wiele mocnych stron. Podoba mi się logiczne ułożenie poszczególnych sekcji, jasne wytłumaczenie poruszanych kwestii i wiele przykładowych produktów.
Na reszcie zobaczyłam i co więcej zrozumiałam różnicę między ciepłymi, zimnymi i neutralnymi tonami.
Bardzo dobrym pomysłem jest również umieszczenie linków do poszczególnych filmików na końcu każdej sekcji, trik niby prosty ale jakże atrakcyjny.
Wisienkami na torcie jest humor przebijający w opisach, przeciekawy rozdział makijażu dla okularników oraz wytłumaczenie, o co chodzi z tym kołem kolorów w makijażu dla poszczególnych tęczówek.





Książka nie ma ewidentnych minusów ale jak każda kobieta trochę popsioczę.

Zabrakło mi przykładowego makijażu np. dla osób z opadająca powieką. Znalazłam kilka trików ale czuję niedosyt.
Byłoby też genialnie gdyby znalazł się również rozdział dotyczący naprawiania błędów makijażowych. Oczywiście wtrącenia są  rozrzucone po książce ale małe kompendium "co zrobić gdy", byłoby dla mnie idealne.


Miałam o tym nie pisać ale irytuje mnie to w wielu książka - nie lubię, nie cierpię przeokrutnie rozłożenie zdjęcia na dwie strony. Nie podoba mi się to co dzieje się z twarzą, oczami, posturą.

ostatnie zdjęcie po prostu mi się nie podoba


Ostatecznie, uważam że to bardzo dobra pozycja dla osób początkujących lub takich jak ja, które coś tam kojarzą, coś tam wiedzą ale nie do końca to wszystko ogarniają.
Wszystkiego uczyłam się albo z filmików albo metodą prób i błędów, posiadanie więc takiej książki ułatwia mi zarówno robienie całego makijażu jak i zobaczenie co z dużym prawdopodobieństwem będzie dobrym zakupem a co sobie odpuścić.

Zdaję sobie sprawę, że wszystko można znaleźć w necie - oglądać milion razy i zapamiętać najważniejsze kwestie. Ja jednak jestem wzrokowcem i i tak robiłabym notatki (np. kolory cieni do mojej tęczówki), książka jest dla mnie rozwiązaniem optymalnym.

Nie wiem czego szukacie w tego rodzaju pozycjach, ja nie żałuję że ją kupiłam, powiem więcej, kupię ją dla swojej chrześnicy na Mikołajki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)