piątek, 24 kwietnia 2015

157. Podróże z Bielendą

To żadna tajemnica - bardzo, bardzo lubię produkty z Bielendy, zdarzają się gorsze produkty (jak w każdej marce) ale ogólnie rzecz biorąc bardzo lubię (wiem, że się powtarzam :P) ich wszelakie mazidła. Kiedy zobaczyłam dwa peelingi (których jestem totalną maniaczką) wiedziałam, że muszę je kupić. Wzięłam dwa i dzisiejszy post będzie właśnie o nich.


Bielenda
Wyszczuplający peeling solny do ciała 
Polinezja - orchidea i algi (nawilżenie i wyszczuplenie)

Nawilżający peeling solny do ciała 
Ameryka - jagoda acai i awokado (nawilżenie i anti-age)

Przepraszam za stan pudełek, nie byłam w stanie ich domyć

Informacje podstawowe

Pojemność: 200 ml
Pojemnik: plastikowe pudełko + zabezpieczające sreberko
Konsystencja: mięciutka, trochę mus, trochę krem na noc; nie lejąca - trudna do określenia
Zapach: intrygujący; w opakowaniu dość intensywny, podczas aplikacji delikatny, subtelny 






Moja opinia
  • Zapach niebieskiej wersji (Polinezji) czasami przypomina dość chemiczny i kostkowo-kibelkowy produkt (sorka za porównanie) - nie dzieje się to często ale czasami te porównanie staje się bardziej niż oczywiste. Co ciekawe w pudełku tak nie pachnie - wtedy wyczuwalna jest orchidea
  • Zapach zielonej jest przyjemniejszy ale zdecydowanie nie przypomina zapachu np. masła z awokado z tej samej firmy
  • Są bardzo wydajne, mała ilość wystarcza na spore partie ciała
  • Niestety w przypadku tych peelingów musicie bardzo uważać jeśli macie podrażnioną skórę czy ranki (nie tylko na nogach ale również na dłoniach, którymi nabieracie produkt) - nosz normalnie piecze nieziemsko, skóra przez długi czas jest czerwona i podrażniona
  • Niestety zostawia tłustawy film, który ciężko zmywa się ze skóry
  • Nie żebym wierzyła w te wszystkie zapewnienia o wyszczupleniu czy anti-age - ale nawilżenia też tu nie ma więc należy od razu zrewidować swoje oczekiwania
  • Dobrze oczyszcza z martwego naskórka 



Nie powiem bym w 100% rozczarowała się tymi produktami ALE uważam, że w przypadku tych peelingów  Bielenda nie ma za bardzo czym się chwalić. Tak, oczyszczają lepiej niż nie jeden drogeryjny peeling (np. Perfecta)  i są bardzo wydajne. Minusów jest niestety więcej i są one dla mnie większej wagi - podrażnienie skóry, zostawianie tłustego, ciężko zmywającego się filmu oraz zmieniający się zapach sprawia, że nie wrócę już do tych właśnie produktów.

20 komentarzy:

  1. PO Twojej recenzji raczej po nie nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj nie wiem czy bym chciała ich używać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz wrażliwą skórę to odradzam. Mają jeszcze cukrowe peelingi z tej serii - nie używałam ale istnieje możliwość, że są lepsze niż te.

      Usuń
  3. jeszcze ich nie próbowałam. :) Jeden mam w zapasach, ten zielony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest lepszy niż ten niebieski (nie zajeżdża kostką) ale uważaj byś nie podrażniła sobie skóry.

      Usuń
  4. fuj, parafina. Choćby drobinki były ze złota ale zatopione w parafinie to bym peelingu nie kupiła. Z tymi podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki nie okleja mi ciała i mam problem z jej zmyciem to mi nie przeszkadza. Ale wiem, że mnóstwo osób jej nie lubi i ok.

      Usuń
  5. Wlasnie wczoraj zdenkowalam peeling, wiec chetnie kupie cos nowego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.... zamiast tych polecam peeling arganowy z Delii.

      Usuń
  6. Rozbawiłaś mnie tym porównaniem do kibelkowego produktu :D W każdym razie myślałam, że produkty te spiszą się lepiej, a jak widać szału nie robią :/ Szkoda, raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż tak czasami pachniał :P
      Też myślałam, że będą lepsze - trudno może następne będą lepsze.

      Usuń
  7. No to już wiem, by trzymać się od nich z daleka;)
    Ps. Ja też urodziłam się 18 stycznia, tylko 3 lata później:D Zapraszam do siebie-może znajdziesz coś dla siebie;) Ja już obserwuję:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. To prawda :), niestety te dwa produkty nie za bardzo przypadły mi do gustu...

      Usuń
  9. Miałam ujędrniający peeling cukrowy z Bielendy i też zostawiał tłusty film na skórze, i też miał wysoko parafinę w składzie. Mi to nie przeszkadzało, jednak nie wróciłam do niego. Teraz tylko peeling domowy kawowy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami robię peeling kawowy, lubię go ale niezastąpi mi takiego kupnego - pewnie że można się przejechać i kupić bubla ale uwielbiam testować nowe peelingi - ich zapachy, konsystencje, działanie - taki mały odchył :P

      Usuń
  10. Nie miałam tych peelingów używałam tylko peelingi z serii owocowej czyli malinowe, wiśniowe i brzoskwiniowe to zapach był nieziemski! Tego peelingu akurat nie miałam. Ostatnio na swoim blogu robiłam przegląd peelingów, na które warto zwrócić uwagę zapraszam do mnie

    Ja obserwuję i będzie bardzo mi miło jak Ty mnie też dodasz do obserwowanych
    http://nowoscikosmetyczne.blogspot.com/ tutaj znajdziesz rzetelne recenzje kosmetyczne, przeglądy kosmetyków i informację na temat domowej pielęgnacji ciała
    http://zrobswojkosmetyk.blogspot.com/ tutaj znajdziesz przepisy na proste kosmetyki blog właśnie się rozkręca i jest zbiorowiskiem pomysłów różnych blogerek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zajrzę, teraz korzystam z cudzego kompa więc wolę nie przesadzać. Na te owocowe sie zasadzam juz jakiś czas ale zawsze coś znajdę zamiast.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)