czwartek, 4 września 2014

57. Małe wielkie odkrycia


 
To już druga odsłona moich małych wielkich odkryć. Jak widać, sporo się tego znalazło i notka będzie całkiem sporych rozmiarów. Niektóre z tych produktów odkryłam jakiś czas temu, inne to „świeżaki”, wszystkie jednak zdobyły moje serce.


Maska do włosów z granatem i aloesem – Alterra.   
Wiem, że maska jest hitem na wielu blogach i wcale się nie dziwię, ona jest  po prostu genialna. Szampony zapobiegające wypadaniu włosów niestety mają to do siebie, że włosy robią się splątane i sianowate, maska w 100% temu zapobiega. Odpowiada mi jej konsystencja, zapach. Dodatkowym plusem jest niesamowita wydajność. Już niewielka ilość pomaga wystarcza bym nie wyrwała sobie resztek włosów z mojego czerepu.


Peeling drobnoziarnisty – Lirene. 
 Okres letni i ogromne upały w tym roku dały się mojej skórze we znaki – w okolicach biustonosza i ramion pojawiały mi się kroski i potniaki. Peeling skutecznie rozprawił się z tymi potworami. Jest na tyle delikatny, że nie podrażnia skóry i na tyle skuteczny, że od kilku tygodni nie mam już ani jednej krostki. Jednym problemem jest konieczność odkręcania tubki pod prysznicem. Jest to dla mnie lekko irytujące. Nie lubię takich rozwiązań w kosmetykach ale jego działanie całkowicie mi wynagradza tę małą wadę. No i ten zapach - po prostu bajka (wyciąg z lotosu i lilia wodna).


Dwu fazowa odżywka do włosów ze skłonnością do wypadania  włosów wypadania– Biovax.  
Odżywki używam od prawie dwóch miesięcy i w tym czasie przekonałam się, że ten specyfik ma kilka fajnych atrybutów:
- zdecydowanie zapobiega przetłuszczaniu się włosów.Włosy w całkiem niezłej kondycji potrafią przetrwać o dzień / dwa dłużej niż przed zakupem tego kosmetyku.
- dość konkretnie zmniejszyła się ilość moich kłaków na szczotce.
- kosmetyk można szybko rozprowadzić na włosach.
- przepięknie pachnie. Nie jest to najważniejsze w kosmetykach ale lubię gdy to czego używam również przyjemnie pachnie.


Krem do rąk z ceramidami – Ziaja.  
Krem  kurzył mi się w szufladzie, z której rzadko korzystam.  I żałuję, że tak długo tam sobie siedział. Krem przepięknie pachnie, bardzo dobrze rozprowadza się na dłoniach, skutecznie nawilża je na długi czas. Uwielbiam ten produkt i lekko się od niego uzależniłam. To zdecydowanie jeden z najlepszych  kremów jakie używałam do tej pory.


Płyn dwufazowy – Delia.  
Bardzo dawno temu używałam tego płynu i już zapomniałam jak dobry jest to kosmetyk. Jako jedyny, do tej pory, zmywa bez problemu cienie w musie zakupione w Biedronce. To również jedyny płyn dwufazowy, który nie zostawia mi mgły na oczach po użyciu. W swoich zbiorach mam jeszcze kilka płynów micelarnych ale po ten najchętniej sięgam, jeśli chce zmyć makijaż oczu i chyba nie zmieni się to przez najbliższy okres.


Tyle jeśli chodzi o szeroko rozumianą pielęgnację – czas na kosmetyki do makijażu.

Na pierwszy ogień pójdą dwa cienie do oczu.

 Pierwszy to cień z Essence w pięknym szampańskim kolorze (cień z małymi drobinkami brokatu) drugi to trio z Inglota (cienie matowe). Obydwa są bardzo dobrze na pigmentowane, obydwa przepięknie wyglądają na powiece a ich aplikacja to czysta przyjemność.

Puder Bourjois healthy balance 
Puder jest bardzo drobno zmielony, wydaje się wręcz aksamitny. Używam go od kilku miesięcy i jak do tej pory złego słowa o nim powiedzieć.  Jest totalnym i absolutnym geniuszem w kategorii pudrów. Jeśli jeszcze ktoś nie miał szansy go spróbować to jestem przekonana, że nie straci jeśli to zrobi.

Woda toaletowa od Giorgio Armaniego - Prive. 
Moja wisienka na torcie.
Jestem osobą dość nieśmiałą, w szczególności jeśli chodzi o ludzi, których nie znam lub znam słabo ale ten zapach spowodował, że na przyjęciu Bożonarodzeniowym zapytałam szefową mojego małżona czym pachnie. Zapach jest niepowtarzalny, wprost niesamowity. Jest złożony i bogaty ale nie wpada w ten obezwładniający czy duszny ton.
Gdybym miała go zdefiniować to powiedziałabym, że na początku pachniemy limonką i bergamotką, po jakimś czasie dołaczają mocniejsze nuty pieprzu. Nie jest może ona mega dostępny ale jeśli tylko będziecie miały możliwość powąchajcie go.


I to by było na tyle. Jak zawsze trochę przy długo, za co przepraszam. Mam nadzieję, że miło się czytało.


10 komentarzy:

  1. Ostatnio kupiłam sobie właśnie krem do rąk z ziai i jestem bardzo zadowolona, zwłaszcza, że był taki taniutki! A mam ten sam cień z esencję i tez go bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :-). Fajnie że i Tobie się sprawdzają. Lubię wyszykiwać takie perełki - tanie i dobre - dobre połączenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swoją przygodę z włosomaniactwem rozpoczęłam tą maską z Alterry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz czego używasz - a raczej dokładniej co polecasz? Teraz jest promocja w rossmannie - maska kosztuje 5 pln z groszami

      Usuń
  4. Alttera mnie kusi i mam zamiar ją kupić gdy skończę zapasy, peeling z Lirene miałam ale enzymatyczny, zapach ładny ale za delikatny :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza jednym enzymatycznym nie udało mi się znaleźć takiego który mi przypasował. Chyba jednak wolę mechaniczne, jakoś bardziej do mnie przemawia, wydaje mi się bardziej skuteczny. A Alterrę szczerze polecam, to naprawdę dobry i skuteczny prdukt.

      Usuń
  5. trójka z Ingolta przypadła mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Miło mi... jeśli Cię ciekawią inne zestawienia to znajdziesz je tu: www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,10335492,Instrukcja_obslugi_oka.html

      Usuń
  6. Matowe cienie z Inglota są rewelacyjne! Uwielbiam mój beżowy 353 : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, nigdy nie mogę go dorwać jak mam chwilę stanąć przy stoisku. O tym cieniu to już wiele słyszałam. Mam go nawet na swojej liście kosmetyków do wypróbowania. Kusisz, kusisz :-)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)