środa, 21 stycznia 2015

116. Temu Panu już dziękujemy!

Rzadko piszę posty o samych żelach pod prysznic. Zdarzało się, nie powiem ale generalnie uważam, że pisanie tylko o nich jest trochę bezcelowe. Produkty z tej grupy mają przede wszystkim dobrze myć, nie przesuszać, dobrze jeśli ładnie pachną.

No ale właśnie mają nie przesuszać, nie robić krzywdy skórze.

Dzisiejszy post będzie poświęcony skurczybykowi, który zrobił spustoszenie na mojej skórze.

Przestawiam Wam mojego skurczybyka


Żel otrzymałam od koleżanki na Mikołajki. Produkt pachnie przepięknie - tego mu nie odbiorę, zapach jest cudowny, takie lubię najbardziej - jest owocowy, orzeźwiający.




Używałam go przez ostatnie 2 tygodnie, no może trochę więcej. Na początku nie miałam żadnych problemów, po jakimś tygodniu codziennego używania moja skóra zaczęła być kapryśna. Trochę się wysuszyła, trochę swędziała. Nie skojarzyłam tego z żelem bo dzień wcześniej objadałam się pistacjami i czasami one tak właśnie na mnie działają. Niestety z dnia na dzień problem pogarszał się.
Nie zrobiłam zdjęć swoich nóg czy ramion ale zaczęły pojawiać się, w ilości hurtowej, duże, ciepłe, czerwone placki z grudkami. Placki swędziały tak, że drapałam się jakbym miała wszy.


Oczywiście widziałam skład i wiem co on oznacza ale: po pierwsze wcześniej miałam ze 4 próbki białej wersji i nie wywołał u mnie takiej reakcji a po drugie używam różnych żeli z najróżniejszym składem i jeszcze nigdy nie miałam takiej reakcji alergicznej.

Irytuje mnie nie tylko moja głupota, czy zbyt późne zorientowanie się w czym jest problem ale również to, że dałam się zwieść pięknemu zapachowi, marce.

Skutek jest taki, że musiałam odstawić wszystkie kosmetyki, przestawić pielęgnację na dermokosmetyki i maści od dermatologa.

Delikatnie mówiąc jestem wkurzona....

6 komentarzy:

  1. też bym się wkurzyła...ja mam wersję z kwiatem pomarańczy i ją uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten biały? Mnie nie podpasował (tego właśnie miałam próbki) - zapach mydły / mydlany ale nieprzesuszał mi skóry. Nie każdy produkt jest dla każdego, tutaj to bardzo widzę, fajnie, że Tobie odpowiada

      Usuń
  2. Tez mialam kiedyś taką sytuację ale od farby do włosów. Rozjaśniłam końcówki. No i te koncówki dotykając moich plecow uczuliły je i to dość poważnie. Z pleców poszło na całe ciało. Było coraz gorzej, przeleżałam z miesiąc czasu w szpitalu na odczulaniu wtedy trochę się uspokoiło. Ale od tamtej pory po zjedzeniu sporo produktów mimo że wcześniej jadłam to normalnie, teraz dostaję uczulenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo takiej akcji nie miałam. Ja załatwiłam kiedyś moją córę - zawsze kupowaliśmy proszek do prania Vizir a raz kupiliśmy jakiś inny i dopóki prasowałam rzeczy było spoko ale raz mi się nie chciało, uznałam że mała jest na tyle duża że mogę sobie odpuścić. Dostała takiego uczulenia, AZS że leczyliśmy ją ponad miesiąc. Miała czerwone swędzące placki wszędzie tam gdzie docierało ubranie - normalną skórę miała tylko od szyi w górę. Teraz nie widzę by tak reagowała na inne alergeny (np. cytrusy) ale i tak proszku profilaktycznie nie zmieniam

      Usuń
  3. Mi na szczęście krzywdy nie robi, a zapach jest cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do zapachu to się zgadzam. Ale na dzień dzisiejszy nadal jestem w trakcie leczenia swojej skóry na nogach (resztę ciała udało mi się opanować). Dobrze, że nie ma lata bo bym musiała w długich spodniach chodzić....

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)