wtorek, 3 lutego 2015

122. Project Pan 11 - aktualizacja nr.1

No dobra "nadeszła wiekopomna chwila" by zobaczyć jak wyglądają kosmetyki, których używałam przez ostatni miesiąc.

Jeśli jesteście również zainteresowane zapraszam do lektury.

TWARZ


1. Rimmel - wake me up


Jeden z niewielu produktów, który nie był przeze mnie oznaczony - był prawie nowy i kompletnie nie było widać co się tam dzieje w środku. Po miesiącu nareszcie jest co zaznaczać. Ubytek jest duży (jak na moje oko) ale jak patrzyłam pod światło to właśnie na tej wysokości zaznaczała się linia produktu. Dobrze się sprawuje, nie jest mega trwały ale teraz mi to wystarcza.


2. Kobo -baza pod makijaż






Trudno mi obiektywnie powiedzieć jak duże jest zużycie ale jest całkiem nieźle. Bardzo dobry produkt, jestem z niego bardzo zadowolona. Nadal zapominam o nim ale już coraz częściej sięgam po niego. Postaram się napisać o nim osobny post, bo warto.


3. Eveline - korektor pod oczy



Korektor wygląda jakbym go ciągała po asfalcie, wszystko się pościerało, wygląda nieciekawie. Sam produkt jest bardzo dobry, lubię go już od kilku opakowań :-) Krycie średnie, jest wydajny, ładnie się zachowuje pod oczami. Choć jeśli da się go za dużo potrafi się zebrać w załamaniach.


4. Bourjois - puder do twarzy

zdjęcie kota w gratisie :-)

Ooo bardzo lubię ten puder, aż mi szkoda, że już widać pierwszy pierścień. Nie dotarłam jeszcze do denka ale nie zajmie mi to chyba bardzo długo. Puder jest fantastyczny, ładnie się nakłada jest wydajny, moja buzia trzyma mat przez kilka godzin. Czasami używam go samodzielnie i też nieźle sobie radzi - same plusy.


OCZY


5. L'oreal - automatyczny eyeliner


Skończył mi się jako pierwszy.  Nie lubiłam go, nałożenie go na cienie to była katorga, nie nakładał się równo, bladł, znikał. Samodzielnie (ale na bazie) znikał po 2-3 godzinach. Ble, więcej nie kupię.


6. Golden Rose - paleta do cieni 02


Górny rząd cieni




Dolny rząd




Jak widać cienie jaśniejsze mają większe wgłębienie - wynika to nie tylko z tego, że częściej ich używam ale również dlatego, że bardziej się pylą i delikatnie kruszą. Dodatkowo zauważyłam, że te cienie "nie lubią" się z niektórymi pędzlami - na niektórych tylko się osadzają i delikatnie otrzepanie pędzla powoduje, że nic na nim nie zostaje, wszystko spada.

Używam wszystkich ceni z tej palety (co jest świetne bo samodzielnie nie sięgnęłam bym po niektóre z nich) i te bardziej matowe są świetnie napigmentowane (nie potrzebuję ich tak dużo jak tych jaśniejszych) i nie pylą się tak jak reszta.


7. Maybelline - color tatoo - bronze on an on


Jeden z produktów, którego używa się mało i ubytku po nim nie widać. Używam kilka dni w tygodniu i sądzę, że starczy mi do starości - mojej albo tego produktu. Bardzo go lubię, fajnie byłoby mieć możliwość kupienia analogicznego produktu matowego i trochę jaśniejszego. Nie boli mnie, że mam go tak dużo, chętnie go używam.


USTA


8a. Golden Rose - matowa szminka 02


Następny dobry produkt. Zużycie może nie jest spektakularne ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Lubię jej używać, nie przesusza mi ust (nie używam jej codziennie), kolor jest przepiękny, dobrze się trzyma ust, nie klei się, nie przemieszcza się - same plusy.


8b. XXXL Essence - true love 15


Lubię ten błyszczyk aczkolwiek używając go codziennie zaczynam widzieć kilka wad: jeśli nałożę trochę więcej (by kolor był wyraźniejszy) potrafi "wylewać" się z moich ust, niestety również potrafi się kleić -  w poprzednim błyszczyku tego nie zaobserwowałam.


8c. Wibo - 02


O tak właśnie, na dzień dzisiejszy, wygląda moje Wibo. Pewnego dnia wykręcając ją powoli, wypadła z opakowania na dywan i niestety wylądowała w koszy na śmieci. Wielka szkoda bo była niemalże nowa ale zdecydowałam, że nie będę jej reanimować.

Zastąpiłam ją więc - POMADKĄ Z BEBEAUTY - 02





Kiedy ją zaczynałam sięgała do końca litery "E" teraz sięga do brzuszka litery "B" - więc postęp jest ale nieduży.
Zauważyłam, że te szminki są niesamowicie wydajne, niestety ich trwałość na ustach jest lekko przeciętna. Teraz, kiedy moje usta są w lepszej kondycji, nie wysusza mi już tak masakrycznie ust, nie podkreśla też suchych miejsc ale będę się cieszyć jak ją skończę i ich szukać nie będę.

Od lewej: Bebeauty, Golden Rose, Essence

PIELĘGNACJA


9. Bandi - oczyszczająca maska drożdżowa



Uch... to niesamowicie wydajny produkt, używam go 2x w tygodniu i zużycie jest minimalne. Stwierdziłam, że zaznaczanie czegokolwiek jest bezsensowne -  zaznaczę za miesiąc / dwa.
Fantastyczny produkt, dobrze zmniejsza pory, pomaga mi w ograniczeniu zaskórników. Szkoda tylko że tak śmierdzi, nie lubię tego zapachu, na szczęście jego działanie mi to wynagradza.


10. Bielenda - krem do stóp


Na początku  chyba trochę źle go zaznaczyłam, sądzę, że pierwsza kreska powinna być trochę niżej. W sumie nie jest to tak istotne. Produkt dobry, nawet bardzo dobry. Problem z nim polega na moim braku systematyczności - teraz się pilnuję i staram się używać go codziennie ale nadal nie jest to produkt, po który sięgam intuicyjnie.


11. Mr. Nal - odżywczy olejek do paznokci


Był prawie nowy kiedy z nim zaczynałam. Teraz widać już lekkie zużycie. Im dłużej go używam tym bardziej widzę, że to niezły produkt. Oczywiście nadal ma wady (mały pędzelek, dłuuuuugo schnie) ale samo działanie jest naprawdę godne polecenia.
Nie pamiętam kiedy ale jakieś 1,5 roku temu przygniotłam sobie paznokieć kciuka drzwiami przesuwnymi szafy - paznokieć nie zszedł ale od tej pory jak rósł to falował, nie był prosty. Dzięki tej odżywce mój paznokieć dużo lepiej wygląda - może nie jest super prosty i standardowy ale różnica, w moim mniemaniu, jest kolosalna.

Chryste ale dużo tego wyszło - a to tylko kilka zdań o każdym produkcie. Mam nadzieję, że było chociaż ciekawie.


P.S. Zapomniałam dodać linka do pierwszego posta z tej serii  - znajdziecie go tu.

6 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem wytrwałości... Czy zdarza się Tobie "zgrzeszyć" z innym, niewytypowanym w projekcie kosmetykiem?
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że "grzesze" jak to określiłaś, rzadko bo lubię te produkty ale przyznaję zdarza mi się.
      Zależy mi by je wykończyć ale nie chce się też zmuszać, uda się to świetnie nie uda, płakać nie będę w sumie przecież to tylko makijaż.

      Usuń
  2. Przegapiłam posta ;) Ejj ale masz boskie kocie futro! :D Zawsze chciałam mieć rudzielca a trafiły mi się czarno-biały i bury. Co nie zmienia faktu, że oba uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię tego rudzielca, w przyszłym tygodniu dołączy jego siostra (czarna z rudymi refleksami). Na pewno Twoje też piękne.
      A Tobie jak idzie?

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)