wtorek, 10 maja 2016

323. Status związku: to skomplikowane - czyli trudne relacje z czarnym mydłem

Pierwsze trzy tygodnie naszego „związku” to były ochy, achy i zachwyty . Zgadzało mi się wszystko, to co robił z moją skórą, moją cerą, moimi włosami. Gdybym pisała o nim posta właśnie w tym czasie, byłaby to istna laurka.



BABUSZKA AGAFII


Czarne mydło




Informacje podstawowe:

Pojemność: 500 ml
Data przydatności: 12 m-cy
Zapach: lekko ziołowy, przyjemny
Konsystencja i kolor: ciemno-brązowa galareta
Wydajność: diabelnie dobra, to opakowanie wystarczy mi na zylion lat
Info od producenta:






Skład:





Moja opinia:

Jak napisałam przez pierwsze trzy tygodnie stosowania go byłam zachwycona


Mydło Babuszki Agafii jako:

żel pod prysznic (używany codziennie):
  • dobrze oczyszczał skórę;
  • delikatnie ją natłuszczał i zmiękczał;
  • nie podrażniał, nie uczulał – mam wrażenie, że delikatnie koił moje podrażnienia;

jako szampon (używany za każdym razem):
  •  niesamowicie dobrze oczyszczał skórę głowy i włosy; 
  •  nie był zbyt mocny, nie plątał włosów, nie robił siana;
  •  powodował, że mogłam rzadziej myć głowę – mogłam robić to co 4-5 dni;
  • nie obciążał ich, 
  • powodował lekko uniesienie u nasady.


jako żel do mycia twarzy (używany co 2-3 dni):
  •  sprawdzał się zarówno jako poranne odświeżenie jak i wieczorny kosmetyk do demakijażu; 
  •  skóra po aplikacji była czysta, odświeżona;
  •  nie ściągał, nie przesuszał, nie uczulał.


Bajka, prawda?
Po trzech tygodniach chciałam wypróbować inną nowość (żel pod prysznic z Dr Organic) i skończyć dwa produkty zalegające w szafce. Mydło powędrowało do szafki.

Po następnych dwóch tygodniach zatęskniłam za czarnym kolegą, wyciągnęłam i… tak różowo już nie było.



  •  po kilku użyciach moja twarz stała się ściągnięta i przesuszona – nie było tragedii ale nie lubię takich akcji;
  •  po jakimś tygodniu używania go jako żelu suche placki skóry, które miałam już zaleczone zaczęły powracać i swędzić jak cholera;
  •  mydło nadal bardzo dobrze sprawuje się jako szampon – oczyszcza, nie plącze, nie przesusza skóry głowy.




Zauważyłam, że pod względem produktów postrzeganych jako naturalne / przyjaznych dla skóry mam tendencję do wybiórczego czytania lub nieczytania składu. Jakoś idiotycznie i naiwnie sądzę, że jeśli jest to naturalna marka to nie ma tam szkodliwego badziewia. W tym przypadku też tak było. Dodatkowo obraz zaciemniła mi bardzo pozytywna renoma Babuszki...Totalnie mnie to uśpiło. 

Kiedy zaczęły się problemy ze skórą spojrzałam na skład: na drugim miejscu jak SLS, który już od dawna nie dogaduje się z moją skórą. 

Nie wiem czy te pierwsze trzy tygodnie i dobra reakcja była spowodowana, że SLS wyeliminowałam z żeli niemalże do zera i moja skóra odbudowała się ale wiem, że w tym momencie bez problemu mogę używać go tylko jako szamponu a to trochę mało jak na tak wydajny produkt.


Szkoda, naprawdę byłam gotowa na przestawienie się na to mydło a okazało się, że po pierwsze: naiwność przy kupowaniu "naturalnych" kosmetyków nie popłaca, i że czasami warto poczekać z recenzjami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)