Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szampon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szampon. Pokaż wszystkie posty

piątek, 18 marca 2016

303. 1:1 - czyli zadowalający remis - duo do włosów od Nivea

Podejrzewam, że wiele osób ominie ten post, notek o najnowszym duo z Nivea jest dużo i do końca miesiąca będzie jeszcze więcej. Mimo tego przesycenia informacyjnego chciałabym dorzucić dosłownie kilka słów o:

NIVEA
Szampon i odżywka
Dla włosów suchych i łamliwych


Informacje podstawowe:

SZAMPON



Pojemność: 250 ml
Kolor, konsystencja: Biały perłowy, dość rzadki
Zapach: standardowy, przyjemny dla nosa
Obietnice producenta i skład:



Moja ocena:
  • dobrze się pieni i oczyszcza włosy;
  • nie plącze ich, po myciu są delikatne i lejące;
  • nie zauważyłam, by szampon jakoś szczególnie nabłyszczał włosy;
  • nie są uniesione u nasady, choć nie są też przyklapnięte;
  • moje włosy wytrzymują 2 dni. Drugiego dnia nie są może tłuste ale wyglądają mało atrakcyjnie;
  • drugiego dnia trochę się puszą;
  • jest całkiem wydajny.


Informacje podstawowe:

ODŻYWKA


Pojemność: 200 ml
Kolor i konsystencja: biała perłowa, bardziej gęsta niż szampon ale rzadsza od innych odżywek
Zapach: standardowy, przyjemny dla nosa
Obietnice producenta i skład:


Moje ocena:
  • nie obciąża;
  • przepięknie wygładza końcówki;
  • włosy są sypkie i przyjemne w dotyku;
  • nie do końca odpowiada mi konsystencja (wygląda jak lekko zważony gęstszy jogurt); ale nie ucieka z dłoni, nie spływa z włosów;
  • łatwo się zmywa
  • jest wydajna.



Moim zdaniem w tym niebieskim duo warto postawić na odżywkę. Szampon jest przyjemny ale również bezsprzecznie zwyczajny. Na drogeryjnych półkach znajdziemy mnóstwo podobnie działających produktów. Odżywka tymczasem wyróżnia się działaniem -  włosy są przyjemniejsze w dotyku, nie puszą się, nie są sianowate. Mogliby tylko popracować nad konsystencją, bo za każdym razem zastanawiam się czy produkt się już nie zepsuł.

P.S tak totalnie na marginesie.
Wiem, że projektant firmy wyjaśnił by mi to i sprzedał pomysł 3 razy ale jaki jest sens robienia szamponu z korkiem na górze a odżywką na dole?
Czy, jeśli to nie seria nie powinny korespondować ze sobą nie tylko pod względem koloru opakowania ale i szerszym designem.... czepiam się i może biję pianę ale mnie jako przeciętnego ludzia irytuje to, że mając dwa produkty z tej samej firm, z tej samej linii muszę inaczej je otwierać...

P.S 2 - produkty otrzymałam w ramach akcji promocyjnej od agencji Blogmedia.

poniedziałek, 29 lutego 2016

296. Z innej planety - szampon Aleppo z Planety Organica

Nie wiem jak to wygląda u was ale mnie nie za bardzo kręcą szampony. To jeden z tych kosmetyków, które mają myć, nie śmierdzieć i nie wywoływać łupieżu. Te trzy, bardzo proste czynniki powodują, że duża ilość szamponów jest u mnie akceptowalna.

Tego gagatka (wraz z maską) otrzymałam na święta i dziś opowiem o nim kilka słów.


SZAMPON ALEPPO ODŻYWCZY

PLANETA ORGANICA 
 

 


Informacje podstawowe:

Pojemność: 280 ml
Przydatność po otwarciu: 12 miesięcy
Kolor: żółto-zielona perła


 
Zapach: lekko słodki, przyjemny
Rodzaj: odżywczy do każdego rodzaju włosów
Informacje od producenta:

 
  


Skład: 




Moja ocena:

  • butelka wyposażona w pompkę - co moim zdaniem jest świetnym rozwiązaniem;
  • zapach - niby mała i nieznacząca rzecz ale w tym przypadku urzekł mnie totalnie - przypomina mi żółte landrynki, które dostawałam od babci jakieś 20 lat temu;
  • bardzo dobrze się pieni, nie szczypie w oczy;
  • włosy po umyciu są przyjemnie miękkie i odbite u nasady;
  • nie obciąża;
  • włosy dobrze się rozczesują;
  • jest wydajny;
  • należę do osób, które muszą myć włosy co 2 dni, inaczej są przyklapnięte i tłuste. Teraz mogę pozwolić sobie na mycie włosów nawet co 4 dni. Czwartego dnia nie są może tak świeże i lśniące jak pierwszego ale spinając je w kitę mogę spokojnie wyjść na miasto.




W tym szamponie odpowiada mi wszystko. Działanie jest lepsze niż mogłabym chcieć i wymagać. Opakowanie, wydajność i ten przecudny zapach to wisienki na torcie. Do tej pory z Planety Organica miałam jedynie masło do ciała (które było bardzo przyzwoite)  w tym momencie marka zaintrygowała mnie na tyle, że z całą pewnością zakupię następne kosmetyki.
Jeżeli szukacie czegoś dla swoich przetłuszczających się włosów o całkiem przyjemnym składzie i cudownym zapachu ten kosmetyk z pewnością przypadnie wam do gustu.




piątek, 8 maja 2015

164. Ulubieni ulubieńcy - włosy

Jakiś czas temu na kilku blogach pojawił się TAG: "Zaczynając od początku / zaczynając od nowa". Większość postów traktowało o kolorówce, kilka z nich dotyczyło pielęgnacji - ta wersja do mnie bardziej przemówiła i to od tej postanowiłam zacząć.
Kiedy jednak zaczęłam gromadzić kosmetyki okazało się, że ulubieńców mam bardzo dużo i nie chcąc tworzyć długiego elaboratu postanowiłam odrobinę zmodyfikować pierwotny TAG i podzielić go na poszczególne kategorie - dziś pokaże wam moich top włosowych ulubieńców. 


1. Orientana  - ajurwedyjski tonik do włosów
Jako jedyny produkt widocznie pomógł mi w pojawieniu się nowych włosków na głowie. Przyrost był bardzo widoczny i odczuwalny.  Więcej informacji znajdziecie tu.


2. Biovax - odżywka w spray'u do włosów przetłuszczających się
Genialna odżywka. Przyjemnie pachnie, jest niesamowicie wydajna i co najważniejsze dzięki niej moje włosy nie przetłuszczają się tak szybko jak kiedyś. Kiedyś moje włosy wymagały mycia co drugi dzień, teraz mogę przedłużyć to o 24h a włosy wyglądają przyzwoicie.


3. Biovax - odżywka BB - 6o sekund
Na początku oceniałam ją na "4" z czasem widzę, że to na prawdę niezły produkt. Oprócz wydajności, konsystencji i zapachu dużym plusem jest to, że włosy, dzięki niej, lepiej się rozczesują, są miękkie i przyjemne w dotyku. No i to, że mogę trzymać ją tylko minutę jest również przyjemnym dodatkiem.


4. Biovax - maska jedwab + keratyna
Moje ostatnie odkrycie - to trzecia maska z Biovaxu i jak dla mnie jest to najlepszy wariant. Jest gęsta, przepięknie pachnie i genialnie wpływa na moje włosy. Włosy stają się jedwabiste jak po żadnym produkcie, przepięknie pachną i tu kompletnie nie mam mowy o problemach z rozczesaniem. Nie zauważyłam również by je obciążała.


5. Ziaja Med - szampon przeciw wypadaniu włosów
Odpowiada mi wszystko w tym produkcie - przyjemnie pachnie (lekko mentolowo); jest wydajny jak mało który; ładnie oczyszcza skalp. Włosy po nim nie są splątane, ani matowe (jak przy czerwonym Pharmaceris) i widocznie mniej włosów trafia do odpływu prysznica.


Oto moja złota piątka, co interesujące dużo znalazło się tu Biovax'u.
Jestem ciekawa, czy któryś z produktów Wam się sprawdził, lubicie czy wręcz przeciwnie nie lubicie i odradzacie?

czwartek, 26 marca 2015

145. Marcowe denko - czyli moje hity i kity

Legenda
Lubię - kupię na pewno
Ok - może kupię ale nie jest to produkt super, znam lepsze
Nie - zdecydowanie produkt nie jest dla mnie


ŻELE POD PRYSZNIC

 Atoperal - żel do ciała z mocznikiem - bardzo fajny, przyjemny dermokosmetyk. Opowiadałam o nim (jak i o koledze) w tym poście.
Wrócę jeśli moje problemy ze skórą powrócą.

Physiogel - również przyjemny kosmetyk, mniej wydajny od Atoperala i trochę z mniej przyjemny jeśli chodzi o zapach.
Dobry, ale wolę poprzednika.


 WŁOSY


Ziaja - szampon przeciw wypadaniu włosów. Mój ulubieniec jeśli chodzi o szampony z tej kategorii. Bardzo wydajny. W sumie wystarczył by mi na trochę dłużej ale rano w amoku 2x użyłam go jako żelu pod prysznic. Przyjemny zapach z ledwo wyczuwalną miętą. Pozostawiony na głowie lekko mrowi skórę. Ładnie oczyszcza włosy, nie zostawiając ich jednak sianowatych czy nieprzyjemnych w dotyku.
Mam już kupione następne opakowanie.

Orientana - ajurwedyjski tonik do włosów. Super kosmetyk, bardzo go lubiłam za działanie i zapach trochę mniej za ślimaczenie się na butelce. Pisałam o nim tutaj.
Co ciekawe mam wrażenie, że obok wspomagania wzrostu włosa przeciwdziałał również wypadaniu.
Kupię jak wykończę analogiczny tonik z Apeczki Agafii.



 TWARZ
 

Kolastyna - żel do mycia twarzy. Na szczęście go skończyłam. Czasami ściągał czasami przesuszał, pod sam koniec nie miałam przyjemności w korzystaniu z niego. Więcej przeczytacie tu. 
Nie kupię, znam kilka dużo lepszych niż ten.

Ziaja - płyn micelarny liście zielonej oliwki - przyznam, że końcówkę wylałam. Miałam go dość, szczypał mnie w oczy i generalnie mnie irytował. Krótki opis znalazł się w poście zalinkowanym powyżej.
Nie kupię, nie warto.

Carea - płatki kosmetyczne - zazwyczaj wyrzucam opakowanie, tym razem pamiętałam, by je zostawić. Wiem, że są to popularne płatki, ja jednak uważam, że są totalnie przeciętne. Nie lubię ich do zmywania lakieru z moich paznokci (a zmywanie brokatu kończy się przeklinanie ich przy równoczesnych wyrywaniu kłaczków). Nie, nie, nie....
Nie kupię więcej.


 CIAŁO
  


Isana Med - balsam do ciała z 10% mocznikiem. Genialny produkt, mimo mało przyjemnego zapachu jest moim ulubieńcem. Moja skóra była niesamowicie przyjemna, bardzo żałowałam, że się skończył.
Kupię jak tylko skończę masła do ciała, które mam już otwarte.

Lipobase - krem do ciała. Idealny do zabezpieczenia przed wysuszeniem skóry. Bardzo gęsty, pastowaty, tłusty, dobrze się wchłania.
Wrócę przy dużych problemach ze skórą, ogólnie jednak wolę Isanę.

Jardins de Provance - peeling do ciała. Dość przyjemny w zapachu, przeciętny peeling. Nie żałuję, że go kupiłam ale raczej nie będę do niego wracać.
Raczej nie kupię.


POZOSTAŁE

Bella - wkładki. Bardzo przyzwoity produkt. Są cienkie, robią co mają robić.
Mam już kupione następne opakowanie.

Colgate - pasta do zębów. Bardzo fajna pasta. Jest bardzo wydajna, dobrze myje, ma łagodny smak a świeżość oddechu utrzymuje się długo, choć krócej niż w przypadku pasty w czerwonym opakowaniu (optic z niebieskimi drobinkami).
Kupiłam pełne opakowanie

Acuvue - soczewki 2 tygodniowe. Od wielu lat właśnie tych używam, jakiś diabeł podkusił mnie wypróbować innych i bardzo żałuję. Ogromnym ich plusem jest to, że długo utrzymują miękkość, mogę nosić cały dzień i wieczór i nie mam wrażenia suchych oczu. Najlepsze jakie miałam do tej pory.
Wrócę jak zmęczę te, które mam teraz.

Rexona - desodorant. Przyjemny kosmetyk, aczkolwiek wolałam bodajże niebieską wersję. Czasami brudził ubrania.
Nie kupię, wolę te przeznaczone dla facetów.

Eveline - krem do rąk z 5% mocznikiem - uwielbiam ten krem. Bardzo fajny zapach, dobrze nawilża. Nie mam się do czego przyczepić.
Kupię jak znajdę.

Eveline - tusz do rzęs - 3D Glam - pod koniec kruszyła się już i trochę piekła w oczy. Dobra codzienna maskara. Więcej napisałam tu.
Nie wiem czy wrócę, nadal szukam maskary, która poza wydłużeniem da mi jeszcze pogrubienie.


Małe podsumowanie:
Kupię: 8 produktów
Raczej nie kupię: 5 produktów
Nie kupię: 3 produkty

Nie jest źle więcej produktów mi przypasowało niż było odpychających.

piątek, 27 lutego 2015

131. Moje zakupowe szaleństwo

Od razu mówię, że jest tego sporo - jak dla mnie - bardzo dużo, dużo za dużo. Wszystko co zobaczycie poniżej kupiłam w przeciągu ostatnich kilku tygodni (tak od połowy stycznia do dnia wczorajszego)



Niektóre z nich używam od jakiegoś czasu, niektóre są totalnymi świeżakami, wszystkie jednak (no poza jednym, o którym zapomniałam) są dla mnie kompletnymi nowościami, nigdy wcześniej nie miałam z nimi do czynienia.


Oba peelingi to biedronkowe zdobycze. Na razie będę musiały trochę poczekać, mogę jedynie powiedzieć, że bardzo przyjemnie i intrygująco pachną a ich konsystencja jest zbita / stała.




Mimo że z tej samej serii, produkty kupione przeze mnie w prawie miesięcznym odstępie. Płyn micelarny "wystąpi" jutro w recenzji wraz z innym produktem więc tu rozpisywać się nie będę.

Tonik to świeżak, do tej pory użyłam raz i po pierwsze zaskoczył mnie fakt, że dość silnie pachnie przy aplikacji oraz to że różni się od tego z liści manuka. Należę do osób, które kompletnie nie widzi różnicy w tonikach a tu widać już od pierwszego użycia.



Zatęskniłam za peelingami enzymatycznymi, niczego ciekawego nie znalazłam więc zakupiłam to niebieskie cudo. - przyznam się, że pierwszy raz usłyszałam o nim dopiero w sklepie Ziai. Z tego co się dowiedziałam ma być mocniejszy niż ten z serii Ulga. 

To jedyny szampon w całej tej plejadzie produktów, który znam. To moja trzecia butelka. Bardzo fajny szampon, lekka formuła nie przesusza mi włosów, rzeczywiście zmniejsza ilość wypadających włosów, ładnie pachnie.



Przez chwilę zastanawiałam się w jaki sposób je połączyłam - chyba chodziło o produkty do twarzy ale głowy sobie nie utnę ;-)

Ava serum do twarzy - było wiele wariantów wybrałam ten z nawilżaniem - moja skóra zdecydowanie tego teraz potrzebuje. Mam spore oczekiwania co do tego produktu, mam nadzieję, że się nie rozczaruję.

Krem BB z under 20 - to mój pierwszy kosmetyk z tej firmy - tu oczekawania nie są zbyt duże ale jestem go tak po ludzku ciekawa



2 produkty, które musiałam kupić, czy mi się to podobało czy nie. Nie będę wchodzić w szczegóły ale  moja przygoda z LPM skończyła się  u dermatologa, który wypisał mi mnóstwo leków i dermokosmetyków.

 Lipobasa - nie było mojej elobazy. Generalnie jest to bardzo ścisły kosmetyk do ciała. Bardzo  ładnie współgra z moją skórą aczkolwiek jest trochę tępy i trzeba się namęczyć przy smarowaniu.

Atoperal - używam go od dwóch tygodni - bardzo pomocny i delikatny kosmetyk. Jeśli ktoś szuka czegoś delikatnego do mycia ciała, polecam.



Tu już kompletnie nie wiem jak pogrupowałam produkty. Spuśćmy zasłonę milczenia :-P

Gillete - celowo wybrałam męski desodorant - po pierwsze jest większy niż u kobiet, po drugie podobno są mocniejsze w swoim działaniu, po trzecie jest przezroczysty a takiego szukałam.

Lirene - krem do stóp. Popełniłam ten zakup za "namową" Kosmetyko holiczki. Użyłam na razie dwa razy więc wiele nie chce mówić.

Kolastyna - pojawi się jutro w recenzji  - używam go prawie miesiąc. Zapraszam na jutrzejszego posta.

Ziaja pasta do twarzy - użyłam kilka razy i na razie powiem, że jestem zaintrygowana.



Tyle, uff dużo.... Przez długi długi czas niczego więcej nie kupię.
Jeśli któryś z tych kosmetyków jest Waszym ulubieńcem albo przeciętniakiem fajnie by było jakbyście naskrobały choć zdanie :-)


wtorek, 30 grudnia 2014

104. Grudniowe denko

Nie powiem bym się ogarnęła ale już bliżej niż dalej. By nie trzymać niepotrzebnych opakowań, dziś przygotowałam dla Was swoje, ostatnie w tym roku, denko.

Zapraszam serdecznie






Na początek króciutka legenda.

  • Kupię  na pewno - bo to bardzo dobry produkt, bo się sprawdził w 100%, bo się na nim zafiksowałam :-)
  • Nie wiem czy kupię - bo nie do końca jestem zadowolona, bo nie do końca jest to kosmetyk dla mnie, bo mam coś lepszego
  • Zdecydowanie nie kupię - bo bubel, bo mnie uczuliło, bo się kompletnie nie sprawdziło.

GŁOWA

Pharmaceris H - dla włosów słabych, wypadających. Kiedyś częsty bywalec w mojej łazience. Pomagał mi opanować wypadanie włosów, bardzo dobrze je oczyszczał, był niesamowicie wydajny - nie wiem ile miesięcy go miałam ale był to długi okres. Szampon niestety wysuszał moje włosy i  odżywka była zdecydowaną koniecznością. 
Nie kupię - już nie potrzebuję, moje włosy były zbyt sianowate. Trzeba mu jednak przyznać, że obok szamponu z Ziaji Pharmaceris był bardzo skutecznym produktem w zwalczaniu wypadania włosów.

Radical - serum ziołowo witaminowe. Pisałam już o nim tu. Produkt w całej swojej prezencji przeciętny - przeciętnie radził sobie z sianem na głowie, przeciętnie wydajny - taka 3 z minusem
Nie kupię.

 DO CIAŁA

Farmona - Peeling cukrowy do ciała. O nim również pisałam. Produkt przeciętny, lepszy niż poprzednik (recenzja) ale nadal nie jest to produkt, który mógłby zdobyć moje serce. Lejący, niezbyt dobrze zdzierający martwy naskórek,z małą ilością cukru - totalny przeciętniak.
Nie kupię - są inne, lepsze.

Lirene - miodowy nektar. Boski produkt, boski w każdym calu. Przepiękny zapach, wydajny, dobrze się pienił, nie wysuszał.  Wiem, że krótko ale na temat.
Zdecydowanie kupię ponownie.


 DO CIAŁA

 Lirene - balsam do ciała - papaja. To produkt, co do którego mam mieszane odczucia. Ma przepiękny zapach, bardzo dobrze się wchłania, skóra na długi czas jest mięciutka, aksamitna. ALE dużym, ogromnym minusem jest opakowanie - ten, który je wymyślił chyba się przeliczył - jest niewygodne, nieergonomiczne - totalna skucha. Nie do końca jestem również przekona do jego wydajności - starczył mi na prawie 1,5 miesiąca. Używałam go rano i wieczorem ale szybko się skoczył.
Nie wiem czy go kupię - zniechęca mnie te opakowanie i wydajność.

Bielenda - masło do ciała - czekolada i karmel. Ten produkt był na wykończeniu już w zeszłym miesiącu. Lubiłam i to bardzo te masło, pod koniec jednak ten zapach mi się znudził - był słodki i tylko słodki. Bardzo przyzwoicie nawilżał i odżywiał moją skórę, był całkiem wydajny.
Nie kupię w najbliższym czasie - gdyby zmienili trochę zapach kupiłabym każde wersję.


RESZTA

Maszynka Gillette. Przez jakiś czas kupowałam maszynki dla kobiet ale te dla facetów są zdecydowanie lepsze. Dłużej są ostre, lepiej się trzymają - nie wrócę już do damskich.
Kupię.

Eveline - płyn micelarny. Bardzo fajny produkt, trochę mu brakuję do najlepszego ale był bardziej niż przyzwoity. Z jedną warstwą tuszu radził sobie śpiewająco, z dwoma zajmowało mu to więcej czasu ale też dawał radę. Nie uczulał, nie piekł w oczy. Przeciętnie wydajny.
Kupię - mam jeszcze w zapasie swój ulubiony więc może jak skończę....

Lirene - peeling drobnoziarnisty. Bardzo lubię ten produkt, mój faworyt. Po kilku opakowaniach zauważył jednak, że nie jest zbyt wydajny i przez kolejne opakowania przechodzę jak burza.
Na razie nie kupię, chcę zmniejszyć ilość używanych przeze mnie kosmetyków więc zastąpiłam go żelem peelingującym z Ziaji.

Ziaja - krem na dzień - liście zielonej oliwki. Przez ostatni miesiąc dorobiłam się 8 próbek tego kremu. Sprawował mi się lepiej niż analogiczny krem z liści manuka ALE ma dziwny zapach - nie jest on bardzo "widoczny" ale jest. Dodatkowo moja twarz  świeci się po nim niemiłosiernie. Zdecydowanie nie nadaje się dla mnie na dzień, on jakby nie wchłaniał się tylko osadzał się na mojej twarzy i sobie po prostu był. Nie nadawał się również pod makijaż, nie rolował się ale nawet Revlon nie radził sobie w 100% - po nałożeniu podkładu świeciłam się w taki nieprzyjemny, tłusty sposób.
Nie kupię.

Rexona - desodorant. Bardzo dobry produkt jedyne małe ale mam do tego zapachu. Czasami kolidował z moimi perfumami. Nie brudził , nie kleił się.
Mam już - wersję z aloesem.

Eveline - tusz do rzęs. Bardzo lubiłam fioletową wersję, ta niestety nie przypadła mi do gustu.  Zostało mi go trochę ale nie chcę go już używać. Ciężko się nakładał, lekko poczerniał rzęsy. 
Nie jest to jednak bubel, kiedy już się namachałam i znalazł się na rzęsach, przepięknie je podkręcał, nie kruszył się, nie rozmazywał i bezproblemowo się zmywał.
Nie kupię - jak zużyje te które kupiłam w promocji w Rossmannie (1+1) to wrócę do filetowej wersji.


I to by było na tyle - miałyście może któryś z tych produktów,  lubiłyście czy wręcz przeciwnie?

poniedziałek, 29 września 2014

69. Duże wrześniowe denko

Miałam robić denka co dwa miesiące, niestety ilość pustaków jest przeogromna i zdecydowałam, że już jest czas na pozbycie się tych wszystkich śmieci.


PEELINGI I MAZIDŁA


Masła do ciała

Tutti Frutti - owoce leśne. W opakowaniu masło pachnie obłędnie. Niestety zapach nie utrzymuje się zbyt długo i czasami, jeśli jest trochę cieplej, zapach zmienia się i ciało zaczyna pachnieć masłem spożywczym, niezbyt przyjemne odczucie. 
Nawilżenie jest całkiem przyzwoite, nie ma co szaleć ale nie jest źle.
Czy kupię ponownie - nie, są inne lepsze

Perfecta - pomarańcza i wanilia.  Uwielbiam ten kosmetyk. Nie dość, że przepięknie i długotrwale pachnie, bardzo przyzwoicie nawilża to jeszcze konsystencja jest taka jaka powinna. Nie wiem czy macie podobnie w kwestii używania ulubieńców ale ja to masło oszczędzałam - nie wiem dlaczego, przecież jest dostępne w każdej drogerii ale miałam je bardzo długo, chciałam by wystarczyło na jak najdłuższy czas.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!

 Peelingi

Farmona - owocowa rozkosz. O tym peelingu pisałam już wcześniej. I niestety moja opinia, co do niego, nie zmieniła się. Jego skończenie zabrało mi około 2 miesięcy, co jak na mnie, jest bardzo długim okresem. Podobnie jak w przypadku masła z Tutti Frutti zapach w opakowaniu jest totalnie odjazdowy. Przepiękny, soczysty - no sama rozkosz, niestety zmienia się on podczas wcierania w ciało. Totalna porażka - cholernie chemiczny, duszący smrodek. Bardzo ciężko mi było używać tego kosmetyku. W jego przypadku nie zwracałam zbytniej uwagi na inne potencjalne zalety ten smrodek kompletnie mnie do niego zniechęcił. 
Czy kupię ponownie - nie, zdecydowanie nie!

Delia - argan care. Mój ulubieniec. Nie pachnie może tak owocowo jak inne (choć coś tam jest cytrusowego) ale jest idealny dla mojej skóry. Jego konsystencja jest bardziej zbita niż w standardowym peelingu, cukier rozpuszcza się dość wolno. Peeling przepięknie wygładza i nawilża skórę - w moim mniemaniu nawilża lepiej niż ten z Perfecty i mimo, że nie pachnie tak niesamowicie jak niektóre ich produkty to właśnie ten jest moim hitem.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!

Body shop - mięta. Bardzo dobry produkt. Bardzo wydajny, mała ilość tej galaretki wystarczy na pozbycie się martwego naskórka. Mile zaskoczył mnie ten produkt, stał się moim ulubieńcem od pierwszego użycia. Zabójczy zapach.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!


SZAMPONY I ŻEL

Babydream  - szampon. Nie sprawdził się kompletnie (mini recenzja). Włosy moich córek były szorstkie, niemiłe w dotyku, jednym słowem niewypał.
Czy kupię ponownie - nie, zdecydowanie nie!


Pantene - szampon. Dobry szampon do codziennego użytku. Dobrze się pieni, dobrze myje. Nie ma zadatków na produkt wybitny ale nie jest to też bubel.
Czy kupię ponownie - tak, jeśli tylko moje włosy przestaną wypadać.


Biały Jeleń - żel pod prysznic. Bardzo lubię ten żel, odpowiada mi zarówno konsystencja, zapach jak i działanie. Nie podrażnia, nie wysysza, dobrze myje. Nie ma się do czego przyczepić.
Czy kupię ponownie - tak.

PIELĘGNACJA

Lirene - peeling drobnoziarnisty. Kolejny ulubieniec. Fantastycznie sprawuje się przy oczyszczaniu mojego dekoltu i szyi, odkąd go stosuje nie mam problemów ze skórą. Przepięknie pachnie. Krótko i na temat - super kosmetyk.
Czy kupię ponownie - tak, już mam kolejne opakowanie.

Biały Jeleń - płyn micelarny. Następny ulubieniec, coś ich sporo w tym denku. Fantastycznie zmywa makijaż, delikatny, nie podrażnia, nie uczula. Jedny mały feler jaki ma to zapach, trochę zbyt mocny jak dla mnie, da się przyzwyczaić ale wolałabym by go nie było.
Czy kupię ponownie - tak, jak skończę te, które mam.

Lady speedstick - antyperspirant. Przepraszam, że taki zmaltretowany ale niestety w tym opakowaniu kompletnie nie widać ile go jeszcze zostało. Zużyłam go całego i nadal mam zagwozdkę czy nazwać go bublem czy tylko mocnym przeciętniakiem. Napiszę więc tak: w dni gorące, lub ciepłe nie zapobiega poceniu się, nie pachnie się potem to fakt ale i tak się pociłam jak mysz. To raz a dwa długo schnie, trwa to równie długo jak przy kulce i po trzecie brudzi ubrania. 
Czy kupię ponownie - nie!


Celia - lekki krem - baza matująca.  Pisałam już o tym kemie. Za tą cenę całkiem niezgorszy. Nieźle matuje, jest lekki i dobrze się rozprowadza po twarzy. Niestety ma jeden mankament - śmierdzi chemią- zapaszek nie utrzymuje się na twarzy szybko wietrzeje ale aplikacja jest lekko nieprzyjemna.
Czy kupię ponownie - nie, bo są inne dobre i nie śmierdzące.

Biały Jeleń - emulsja do mycia. Miałam również niebieską wersję. Bardzo dobry kosmetyk do porannej pielęgnacji cery. Nie podrażnia, nie wysusza. Jedyną różnicą między tym a niebieską wersją jest to, że ta bardziej się pieni.
Czy kupię ponownie - tak, ale niebieską wersję.

 
PRÓBKI

Nadal mam akcję zużywania próbek.
O dwóch z nich warto napisać.

Ziaja - 50+ - bardzo dobry krem matujący z wysokim filtrem. Dobrze matuje, bardzo fajna lekka konsystencja. Kolorem przypomina krem BB, ładnie wtapia się w skórę i spokojnie po jego nałożeniu można zrezygnować z podkładu.

Perfecta - peeling gruboziarnisty. O matko, jeśli ktoś szuka mega zdzieraka do twarzy to to jest idealny produkt. Dla mnie jest zbyt agresywny ale nie mogę mu odmówić bardzo dogłębnego oczyszczania.

KOLORÓWKA

Ostatnimi czasu udało mi się wykończyć trochę kosmetyków z szeroko rozumianej kolorówki.

Eveline - korektor pod oczy. Niestety jakość napisów jest kiepściutka (jak widać to jest ten pierwszy sfotografowany kosmetyk) - na szczęście sam kosmetyk jest świetny. Świetnie zakrywa moje cienie i niedoskonałości, które ewentualnie pojawiają się na twarzy. Nie waży się, nie znika, nie roluje.
Czy kupię ponownie - tak, już nawet mam następne opakowanie.

Essence - baza pod cienie. Wyrzucam bo już dziwnie pachnie i podrażniał mi oczy. Dobry kosmetyk ale odkąd kupiłam bazę z Kobo nie sądzę bym wróciła do tego kosmetyku. Przedłuża żywotność cieni, dobrze się rozprowadza (choć łatwo jest przesadzić z ilością bazy). Podbija kolor ale bez efektu WOW.
Czy kupię ponownie - nie, bo znalazłam lepszą.

Dior - tusz do rzęs. Używałam go już jakieś 4 miesiące i nadal go mam. W tej półce cenowej powiedziałabym, że lepszy jest Giorgio Armani - eyes to kill - pamiętam, że tamtej robił cuda z moimi rzęsami - ten jest w porządku (nie skleja, całkiem nieźle podkreśla i wydłuża rzęsy), uważam że spokojnie można kupić tak samo dobre, a nawet lepsze tusze, w dużo bardziej przystępnej cenie.
Czy kupię ponownie - nie, za drogi na to co robi z rzęsami.

Bourjois -  lakier do paznokci. Dostałam go przy jakiś zakupach. Fantastyczny lakier, bardzo długo trzyma się na paznokciach, kolor jest wprost zabójczy. Wystarczy jedna warstwa, szybko wysycha.
Czy kupię ponownie - tak, zdecydowanie!

Guerlain - próbka  Shalimar. Piękny, bogaty zapach. Bardzo trwały, czasami bywał zbyt duszny, niemalże przytłaczający swoim charakterem. Warto powąchać i wypróbować ale nie jest to zapach dla wszystkich.
Czy kupię ponownie - może kiedyś, jest trochę zbyt bogaty.

Dużo się tego nazbierało - nie licząc próbek było tego 18 sztuk.

środa, 27 sierpnia 2014

52. Projekt denko: lipiec - sierpień

Z pewnym  zdziwieniem zauważyłam, że nazbierało mi się mnóstwo pustych opakowań. Nie lubię trzymać ich w domu więc czas się tego pozbyć.


Legenda: kupię; nie kupię; produkt dobry ale...


Pielęgnacja twarzy i ciała




1. Isana – peelingujący żel pod prysznic. Pierwsza pozycja i od razu bubel i to koszmarny. Długo się z nim męczyłam i już nigdy przenigdy go nie kupię. Śmierdzi jak szare mydło, drobinki peelingujące są tak małe, że nie spełniają żadnej roli. Totalne paskudztwo. Nie kupię z całą pewnością.

2.  Bebeauty – żel peelingujący – dobry, porządny produkt. Z całej trójki ten najbardziej przypadł mi do gustu.  Nie jest mocny, nie wysuszał, całkiem przyzwoicie oczyszczał. Za tą cenę to dobry produkt. Nie kupię go, nie dlatego że jest zły a dlatego, że znalazłam już swój ideał (Ziaja liście manuka).

3. Bebeauty – żel nawilżający – jak dla mnie  produkt średni. Myć mył ale zawsze miałam wrażenie, jakby nie domywał skóry. Nie kupię. Moim zdaniem Biały Jeleń (emulsja do mycia) jest lepszy.

4. Ziaja – peeling enzymatyczny. Produkt kupiony przez pomyłkę. Szukałam peelingu mechanicznego.  Produkt jest dość  delikatny, nigdy nie wywołał u mnie podrażnień czy szczypania. Tak jak i w poprzednich przypadkach znalazłam już produkt, który mi się sprawdza (Bandi) i tego już nie kupię. 

5. Tutti Frutti – peeling do ciała. Mój boże jak ktoś lubi mega zdzieraki to jest to idealny produkt dla niego.  Konsystencja jest bardziej płynna niż w standardowych peelingach, ma przyjemny zapach. Maniaczką mega zdzieraków nie jestem ale czasami warto mieć taki produkt – tak, kupię ponownie.

6. Bielenda – peeling z awokado. Cudowny produkt, niezgorszy  zdzierak. Przepięknie pachnie, jest wydajny i całkiem nieźle nawilża. Kupię ponownie. 



 Włosy



1. Pharmaceris – czerwony dla osłabionych włosów. Bardzo wydajny produkt o przyjemnym zapachu. Dobrze oczyszcza włosy. Nie używałam go za każdym razem gdyż moje włosy robiły się sianowate. Zmniejszał wypadanie włosów. Teraz testuje analogiczny szampon z Ziaji, raczej kupię ponownie. 

2. Pharmaceris – zielony z cynkiem – bardzo dobry produkt. Mój mąż używa go od wielu lat i działa cuda. Włosy mniej się przetłuszczają, skóra głowy jest zdrowsza, liczba wyprysków i zaognień zmniejsza się bardzo mocno lub znika całkowicie. Bardzo wydajny. Produkt jest zawsze u nas.

3.  Garnier – drożdżowa odżywka do włosów. Bardzo przeciętna odżywka, nic nie robiła z moimi włosami. Nie kupię ponownie. 



Pielęgnacja ciała



1. Bielenda –  nawilżający balsam do ciała. Jak dla mnie najlepszy balsam do ciała. Jest lekki, szybko się wchłania. Bardzo ładnie i delikatnie pachnie. Jest mega wydajny. Zdecydowanie go kupię.

2. Elo-baza – balsam do ciała. Balsam do zadań specjalnych. Nie zawiera żadnych drażniących składników, poleciła mi go moja Pani dermatolog. Bardzo dobry produkt. Ma bardziej zwartą konsystencję niż większość balsamów, dobrze się wchłania i trwale odżywia skórę. Jeśli skóra jest podrażniona skutecznie ją wycisza.  Zdecydowanie kupię.




Żele pod prysznic


1. AA men – 3w1, żel do mycia twarzy, włosów i ciała. Kolejny ulubiony kosmetyk mojego małżona. Stosuje go do włosów i ciała. Kupuję go od wielu lat. Ładny, delikatny zapach, wydajny. Tak, kupię ponownie.


2. Biały Jeleń – żel pod prysznic. Bardzo fajny żel.  Ładny, lekko męski zapach. Niezbyt lejąca konsystencja. Wydajny. Kupię ponownie.
 



Różności



1. Ziajka – pasta do zębów. Moje dzieci nie polubiły się z tą pastą. Jak dla mnie jest super. Nie jest mega słodka, nie jest miętowa – ma przyjemny wiśniowy smak.  Jeśli ktoś szuka niezbyt słodkiej pasty do zębów bez fluoru to jest to dobry wybór.

2. Ziaja – krem z wit C . Mam lekki dylemat jeśli chodzi o ten krem.  Przyjemnie pachnie, ma dobrą niezbyt lejącą czy zbitą konsystencję ALE jak dla mnie na dzień był za tłusty jak na krem na noc jest za słaby.  Krem fajny ale nie dla mnie. Nie kupię.

3. No36 – peeling do stóp.  Bardzo dobry produkt. Fajnie ściera, nie wysusza, wydajny. Porównywalny z innym moim ulubieńcem z Body Shop ale ten jest tańszy. Na pewno kupię.



Kolorówka



1. Gorgio Armani – krem pod oczy. Nie polubiliśmy się. Szczypał mnie w oczy, nawet jeśli nie dostał się do oczu. Nie kupię.
 
2. L’biotica – aktywne serum do rzęs. Bardzo dobry produkt. Polecam, warto wypróbować. Kupię ponownie.

3.  Eveline – 3w1 top coat. Bubel. Nie lubię, wyrzucam prawie cały i więcej nie kupię. 

4. Dior – podkład. Strasznie ciemny. Mimo że jestem opalona to i tak był za ciemny. Dobre krycie, ładnie stapia się z cerą. Nie kupię ponownie. 


 Próbki


Trzy z nich są warte komentarza.

Lirene – DNA protect.  Przypadł mi do gustu. Lekka konsystencja, dobrze i  szybko się wchłania. Dobrze nawilżył moją skórę. Dobrze ją matowił.

Ziaja – ulga. Kolejny krem, który mi się spodobał. Dobrze współgra z moją cerą, warto spróbować go. 

Ziaja – krem na dzień i na noc dla suchej i zmęczonej skóry. Niesamowity krem. Bardzo go lubię i stosuję go zawsze po zastosowaniu maski  oczyszczającej. 





Le Petit Marseillais – żel pod prysznic - kwiat pomarańczy. Kompletnie mi nie przypasował, próbowałam kilka razy i nie potrafię zrozumieć dlaczego firma wypuściła ten zapach jako pierwszy. O wiele lepsze są ich inne zapachy: uwiodła mnie biała brzoskwinia i mandarynka;  morela i orzech laskowy;  czy mandarynka i limonka.

Le Petit Marseillais – mleczko do ciała – masło shea, słodki migdał, olej arganowy. Zapach jest całkiem w porządku, nawilżenie jako takie. Produkt przeciętny ale na pewno lepszy niż produkt powyżej.