Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Floslek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Floslek. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 października 2014

83. Październikowe śmietnisko



Jak widać dużo tego - ostrzegam :-)
Ilość wynika z kilku powodów: kilka kosmetyków używałam długo albo bardzo długo, kilka z nich doczekało się odlewek dla moich znajomych lub skończyły się niemalże natychmiast po publikacji poprzedniego denka i czekały sobie miesiąc na następny rzut.

Legenda:
  • Dobry produkt - kupię
  • Niezły produkt ale nie kupię bo
  • Nie sprawdził się, nie kupię.

Post będzie długi więc zaczynamy.

Żele pod prysznic

The Body shop - marakuja - żel pachnie obłędnie, cudownie, niesamowicie.... niestety nie na ciele tylko w łazience. Żel dobrze myje, bardzo fajnie się pieni ale mnie wysuszał.
Raczej nie kupię, spokojnie można kupić inne za mniejszą cenę.

Fresh Juice - trawa cytrynowa i wanilia - ten zużywałam jakieś 3 miesiące i nie było to spowodowane dużą pojemnością. On w przeciwieństwie do poprzednika, śmierdział jak kostka do toalety. Bardzo fajnie się pienił i całkiem nieźle mył.
Zdecydowanie nie kupię tego zapachu, kupiłam już inny, z którego jestem zadowolona.


Pielęgnacja ciała

Korana - balsam do ciała z kwiatem lotosu - przyjemnie pachnie. Rewelacyjnie nawilża i pielęgnuje skórę. Jego minusem (dla niektórych będzie to czynnik wykluczający) jest przerażająco długi skład.
Mimo, że rewelacyjnie nawilżał to jest słabo dostępny a skład jest zbyt długi i dlatego nie kupię.

Vis Plantis - olejek macadamia - dobry kosmetyk, dobrze odżywiał i natłuszczał skórę. Dość długo się wchłaniał ale zostawiał skórę promienistą i odżywioną. Bardzo przyjemnie pachniał, zapach zostawał na skórze przez kilka godzin.
Raczej nie kupię.Wyklucza go cena i to że dość długo się wchłania.

Isana med - Urea - ten balsam czekał na czas kiedy moja skóra ma gorszy moment. Nie pachnie, konsystencją jest dość rzadka. Bardzo dobrze nawilża i koi moją skórę - bardzo go lubię.
Jeśli będzie potrzeba to oczywiście kupię.


 Twarz

Ziaja ulga - płyn micelarny - lubię go, dobrze zmywa, nie podrażniał, ma efektywny dozownik. Opis krótki ale to naprawdę porządny produkt, wiem że opinie są o nim różne ale ja nie miałam problemów ze zmywaniem makijażu oka przy użyciu tego produktu.
Nie jest to może najlepszy produkt jaki miałam ale trzyma poziom.
Na razie nie kupię bo mam inne ale w przyszłości czemu nie.


Delia - dwufazowy płyn do demakijażu
- to kolejny mój ulubieniec. Bardzo dobrze zmywał tusz do rzęs i cienie w musie, które były moim utrapieniem przez dłuższy czas. Był całkiem wydajny.
Jak będę potrzebować to kupię, na razie moje micelarne sobie radzą z tuszami więc będę mieć jeden kosmetyk mniej.



 Pielęgnacja oczu

Ziaja - jaśmin w kremie - bardzo dobry kosmetyk. Połowę oddałam koleżance, która jest nim zachwycona. Bardzo dobrze  i długo nawilżał. Był zbyt ciężki pod makijaż ale na noc był idealny. Jedyna uwaga dla kogoś kto go nie zna - to nie jest przezroczysty żel, on przypomina bardziej korektor, lekko barwił / rozjaśniał okolice pod oczami. Zmniejszał cienie pod oczami, nie zmniejszał opuchlizny.
Raczej nie kupię, szukam ideału :-)

Floslek - żel z arniką - bardzo lekki, przyjemny krem. Niestety ja jestem już na niego za stara. Dość długo go zużywałam i tylko rano, nie nadawał się na noc - to będzie dobry kosmetyk dla młodszych dziewczyn. Dużym plusem jest to, że kiedy miałam podrażnione i opuchnięte oko nie szczypał mnie, dodatkowo nie podrażniał. Nie zauważyłam by zmniejszył opuchliznę czy cienie pod oczami.
Nie kupię, nie dlatego że jest kiepski tylko dlatego, że jest zbyt lekki dla mnie.

Delia  - roll on pod oczy. Bardzo długo go zużywałam i jeszcze go mam. Kupiłam go w styczniu / lutym, wsadziłam do lodówki i na jakiś czas zapomniałam o nim. Gdybym miała coś więcej o nim napisać to powiedziałabym, że najbardziej  pasuje poniższy któtki dialog:
- co robisz?
- niewiele, w sumie to niewiele.
Na chwilę  chłodził skórę pod oczami i nawet na kilka "chwil" zmniejszał opuchliznę. Niestety tylko na chwilę. Używałam go dość regularnie, chciałam sprawdzić czy pod dłuższym stosowaniu będzie widać jakiekolwiek rezultaty. Nie było i mimo, że jeszcze trochę go zostało to bez żalu go wyrzucam.
Nie kupię ponownie.



Pielęgnacja dłoni

Ziaja - krem z ceramidami - fantastyczny zapach, bardzo dobre działanie, bardzo wydajny. Żałuję, że już się skończył. Ładnie, efektywnie nawilżał dłonie - mogę powiedzieć, że to produkt idealny.
Oczywiście kupię.

Bebeauty - nawilżający krem z olejem macadamia - Boże tego dziada zużywałam od kwietnia albo marca. Na początku nie mogłam zdzierżyć tego zapachu, okropny. W działaniu też jest przeciętny, jedyne co mogę powiedzieć to jest wydajny ale to chyba jego jedyny plus.
Zdecydowanie nie kupię.

Biały Jeleń - mydło w płynie - ten rodzaj mydła używamy już od kilku ładnych lat. Bardzo go lubię, jako jeden z niewielu nie wysusza rąk moim dzieciom, nieźle radzi sobie z myciem / domywaniem pędzli do makijażu.
Kupię ponownie.


Stopy

No 36 - peeling do stóp - bardzo, bardzo przeciętny peeling. Kiedyś był moim ulubieńcem ale chyba zmienili formułę albo moje stopy zmieniły preferencje. Drobiny nie ścierały, zdecydowanie nie radził sobie z moimi suchymi piętami.
Nie kupię ponownie.

Exclusive Cosmetics - krem na pękające pięty - ten krem rewelacyjnie natłuszczał i odżywiał. Był bardzo wydajny. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to zamknięcie - nie zużyłam nawet w 1/3 a zamknięcie mi się zepsuło. Nie domykał się co mnie osobiście irytuje w kosmetykach.
Na razie wróciłam do Bielendy ale jak będę potrzebowała mocniejszego natłuszczenia to na pewno kupię.

 Paznokcie

4 pory roku - odżywka do paznokci - fajny produkt. Dobrym rozwiązaniem okazał się zarówno pędzelek, który dobrze rozprowadzał odżywkę po paznokciu i skórkach jak i konsystencja okazała się strzałem w 10 - nie spływał, natłuszczał. Produkt robił to co miał robić - dość długo się wchłaniał ale zostawiał paznokcie i skórki w dobrym stanie.
Próbuję innych tego rodzaju produktów ale czemu nie, jak będzie potrzeba to kupię.

Isana - zmywacz do paznokci - nie będzie to odkrycie dla nikogo - super produkt - zmywa, nie wysusza. Jedyne co mi przeszkadzało to zbyt intensywny zapach - nie jest zły, czy odrzucający ale mógłyby być mniej "widoczny".
Kupię ponownie.

 Różności

Nivea - masełko do ust - ble. Tyle powiem - nie polubiliśmy się. Szczerze to nie chce mi się o nim pisać - bardzo długo go używałam, pod koniec służył do natłuszczenia łokci i kolan moich dzieci. Nie lubiłam ust kiedy go używałam, zostawiał nieprzyjemne glutki, nie nawilżał tak jakbym od niego oczekiwała. Nie poprostu nie.
Zdecydowanie nie kupię.

Szczoteczka do twarzy - ten produkt służył mi kilka miesięcy i byłam z niego bardzo zadowolona. Szczoteczka nie podrażniała mi twarzy, ładnie oczyszczała i w połączeniu z mydłem z Białego Jelenia tworzyła wspaniały duet.
Na razie nie potrzebuję szczoteczki, bo mam inne kosmetyki które ją zastępują ale jeśli będę potrzebować na pewno kupię.

Sylveco - żel do higieny intymnej - dobrze myje, łagodzi podrażnienia, zarąbista butelka.Wydajny. Jednym słowem dobry produkt.
Testuje inny ale kupię.

Rexona - dezodorant w kremie - mój zdecydowany faworyt. Po kulkach, żelach i dezodorantach to  idealne rozwiązanie dla mnie. Nie brudzi, nie podrażnia, nie klei.
Już kupiłam i będę kupować dalej.


sobota, 20 września 2014

65. Codzienna porcja mazideł czyli moja pielęgnacja twarzy



Przeglądając inne blogi zauważyłam, że sporo dziewczyn opisuje swoją pielęgnację twarzy. Pomysł spodobał mi się na tyle, że postanowiłam pokazać mój arsenał tubek, słoiczków i mazideł.

Pielęgnacja poranna



Z samego rana pod prysznicem myję twarz Emulsją do mycia twarzy z Białego Jelenia (1). Emulsja jest bardzo delikatna, umyta twarz jest miękka i niepodrażniona. Na szyję, dekolt i ramiona stosuję peeling drobnoziarnisty z Lirene (2). Nie przepadam za tym kosmetykiem na twarz ale do dekoltu sprawdza się wprost idealnie. Po wyjściu spod prysznica tonizuje cerę tonikiem z Ziaji (7) i korzystam z jednego z dwóch kremów. Jeśli nie jest gorąco albo się nie maluję używam kremu relaksującego z Tołpy (4), jeśli potrzebuję długotrwałego zmatowienia twarzy korzystam z kremu matującego z Bandi (5). Krem nawilżający sprawdza się całkiem dobrze ale chyba spodziewałam się lepszego produktu – irytuje mnie równieżjego twarde plastikowe opakowanie. Stosuje go od ok. miesiąca i mam wrażenie, że nie do końca nawilża moją skórę, całkiem przyzwoicie natłuszcza ale nie nawilża jej dogłębnie. Taki przeciętny produkt. Bandi natomiast to mój produkt do zadań specjalnych – zapewnia dobry, długotrwały mat, przyjemnie pachnie . Jedyny jego feler jest taki, że trzeba go dobrze rozprowadzić na twarzy bo potrafi zostawić delikatne białe smugi.
Pod oczy stosuje dwa produkty – zapomnianego przeze mnie roll-on z Delii (6)  i Floslek z arniką (3) . Obydwa produkty są, jak na moje potrzeby, dość przeciętne. Delia dobrze schładza okolice pod oczami (trzymam go w lodówce) i zmniejsza opuchliznę ale tylko na krótki czas, natomiast Floslek jest po prostu zbyt delikatny. Moim zdaniem jest to produkt skierowany dla młodszych dziewczyn, które nie potrzebują aż tak dużego nawilżenia jak ja.



Pielęgnacja wieczorna





Do demakijażu oczu używam dwufazowej Delii (1). Sprawdza się bardzo dobrze zarówno do zmywania tuszu do rzęs jak i cieni w musie z Biedronki. Cerę dodatkowo oczyszczam płynem micelarnym z Bielendy (7) jak i żelem z peelingiem z Ziai (2). Bielendę znam już od dawna i bardzo lubię do niej powracać. Nie szczypie, nie podrażnia, zostawia skórę czystą i nawilżoną. Żel natomiast dokładnie oczyszcza cerę z wszelkim zabrudzeń i dobrze matuje. Po oczyszczeniu stosuję tonik z tej samej serii z Ziai (3). Tonik jest ok. ale nie powala na kolana jak to jest w przypadku żelu. Na twarz stosuję krem z Bielendy (6). Niestety nie pamiętam jaka to seria. Krem dostałam w jakimś komplecie na Boże Narodzenie i kiedy powyjmowałam produkty z opakowań okazało się, że obydwa kremy są kompletnie pozbawione etykiet – myślałam, że będę pamiętać, co to za seria ale jestem już Panią w średnim wieku (jak to ostatnio mnie uświadomiła kobieta w aptece) i zapomniałam :-). Wiem, że jest dobry, dobrze natłuszcza i odżywia skórę. Nie zapycha, nie podrażnia, moja skóra go lubi a to najważniejsze. 
Pod oczy stosuję krem z Ziaji z jaśminem +50 (4). Polecała go któraś z  dziewczyn  z blogosfery, robiła to na tyle umiejętnie że się skusiłam. Jest to bardzo dobry krem – treściwy, wydajny  - w stopniu wystarczającym nawilża moje okolice pod oczami. Jednym jego małym minusem (w mojej ocenie) jest fakt, że nie jest przejrzysty – kolorem przypomina korektor pod oczy.  Ostatnim moim zakupem jest sztyft z Himlaya (5) – nie znalazłam w aptece pomadki z Sylveco i po dywagacjach wzięłam to cudo. Używam go od jakiegoś tygodnia, dobrze natłuszcza, przyjemnie pachnie ale  jest dość tępy w konsystencji. 



Peleton zamykają kosmetyki do zadań specjalnych

Od dłuższego czasu moja cera ma dobry albo bardzo dobry okres. Ilość wyprysków i zaskórników zmniejszyła się prawie do zera, co mnie bardzo cieszy. By utrzymać ten stan mam w swojej łazience kilka kosmetyków do zadań specjalnych.




W tej kategorii znalazły się moje hity. Wszystkie te produkty mogę w 100% polecić. 

Maska oczyszczająca z Ziaji (1) to bardzo dobra i wydajna maska z szarą glinką. Ładnie oczyszcza  skórę twarzy. 
Krem złuszczający na noc z Bandi (2) to delikatny krem o przepięknym owocowym zapachu. On również jest niesamowicie wydajny, bezproblemowo się rozprowadza na skórze, przy regularnym stosowaniu widać różnicę na skórze. Cera ma jednolity kolor, jest  promienna i wyrównana. 
Do kosmetyków do zadań specjalnych zdecydowanie można zaliczyć również oczysczającą maskę drożdżową (4)  również z Bandi (pisałam o niej tutaj) - to wspaniały kosmetyk, którego wyniki widać już po kilkukrotnym stosowaniu. Pory są wygładzone, niemalże niewidoczne, cera jest bardziej wyrównana, pomaga mi w ograniczeniu zaskórników  - jednym słowem bardzo dobry kosmetyk.
Ostatnią moją perełką jest olejek z drzewa herbacianego (3) - to małe, śmierdzące cudo pomaga mi w poskromieniu potworów, jeśli się zaczynają pojawiać.



Patrząc na zdjęcia i ilość tekstu widzę, że jest tego sporo ale szczerze powiedziawszy oprócz wyelimiwania jednego kremu pod oczy nie widzę możliwości zmniejszenia ilości używanych przeze mnie kosmetyków.