Od prawie dwóch tygodni jestem chora, dogorywam sobie w domu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie mogę czytać, nie mogę wychodzić z domu i niestety moją jedyną przyjemnością jest oglądanie telewizji a raczej filmików na youtubie bo za telewizją nie przepadam. Kilka dni temu trafiłam na serię filmików z serii "project pan" - czyli ogólnie rzecz biorąc dziewczyny wybierają kilka / kilkanaście produktów i w określonym, przez siebie czasie, starają się je zużyć, tak by z czystym sumieniem wybrać się na zakupy lub po prostu zrobić miejsce w swoich kolekcjach.
Po krytycznym rzuceniu gałką na to co posiadam, zdecydowałam się, że zrobienie swojego własnego "project pan" nie jest kiepskim pomysłem. Moja lista jest dość skromna a i czasu jest niewiele ale dla mnie to akurat plus, to dobry motywator do zużycia produktów, które z wielu różnorodnych powodów, powinny już się ze mną pożegnać.
|
Project pan - pierwsza odsłona |
Każdy z produktów (no oprócz kredek ;-) ) został przeze mnie oznaczony flamastrem permanentnym, tak bym wiedziała ile jeszcze zostało i jakie jest rzeczywiste miesięczne zużycie każdego z nich.
Błyszczyk XXXL z Essence
Opis:
bardzo fajny, niezbyt klejący się na ustach błyszczyk w przepięknym
kolorze. Produkt przyjemnie pachnie i ogólnie dobrze mi się go używa.
Dlaczego
się tu znalazł: kupiłam go prawie 10 miesięcy temu a później przez przypadek
kupiłam drugi taki sam. Błyszczyki nie są produktami, które u mnie szybko
schodzą, może więc zejść dużo czasu kiedy zużyje obydwa produkty. Wybrałam go gdyż wolałabym nie wyrzucać go tylko dlatego, że się zepsuł. Oczywiście nie są
to duże pieniądze ale wychodzę z założenia, że jeśli kupuję to nie po to,
by wyrzucać.
Czy kupię go ponownie: tak, jak zużyje duplikat.
P.S. oczywiście po zaznaczeniu a przed zrobieniem zdjęcia upadł mi więc musicie mi uwierzyć na słowo, że tyle zostało.
Lirene - peeling do ciała
Opis: Peeling gruboziarnisty. Produkt ma czerwony kolor z małą-średnią ilością drobinek zdzierających
.
Dlaczego się tu znalazł: Ten kosmetyk pojawił się u mnie całkiem niedawno ale już teraz wiem, że się nie zaprzyjaźnimy. Nie jest to bubel ale chce się go pozbyć z kilku powodów: nie podoba mi się zapach - w opakowaniu pachnie całkiem, całkiem ale na moim ciele przypomina zapachem takie płatki mydlane do prania, które nie kojarzą mi się zbyt przyjemnie; nie podoba mi się również ilość drobinek, która w moim mniemaniu jest zbyt mała; no i na koniec nie podoba mi się konsystencja, jest zbyt rzadka - ogólnie jest totalnie przeciętny.
Czy do niego wrócę - nie, sorry ale jest to produkt kompletnie przeciętny. Za każdym razem kiedy go używam myślę, że na rynku jest tak dużo lepszych produktów więc nie dziękuję.
Bebeauty - matowa szminka 03
Opis: Fantastyczny kolor, matowa, niepachnąca szminka.
Dlaczego tu się znalazła: Jak widać na zdjęciu zużycie jest niewielkie - ona po prostu nie podoba mi się na moich ustach. Jeśli nie użyję balsamu (moje usta są w dobrej kondycji) to i tak wydobywa wszystkie zagłębienia, suche skórki, o których istnieniu nie wiedziałam.
Kiedy użyję balsamu, to mam wrażenie, że szminka nie trzyma się moich warg i sobie wędruje; no i te dziwne wrażenie "tłustych" ust - jakbym nawaliła tego produktu z kilogram albo dwa.
To piękny kolor i najpewniej mogłabym znaleźć sposób na to by zadział, tak jakbym chciała ale kiedy się maluję to zawsze ją omijam, jest zawsze ostatnia w kolejce - a szkoda bo wiem, że wielu osobom się podoba no i kolor jest przepiękny.
Czy kupię ponownie: nie wiem czy są dostępne ale jeśli nawet są to raczej nie.
Bandi - krem matujący SPF 18
Opis: Bardzo lubię ten krem, to zdecydowanie jeden z najlepszych kremów matujących, które miałam do tej pory. Fantastycznie i długotrwale matuje, przyjemnie pachnie.
Dlaczego tu się znalazł: jest bardzo wydajny, długo się go zużywa i niestety data ważności mija dokładnie w grudniu. Zdaje sobie sprawę, że 1 stycznia krem nie zepsuje się jak za dotknięciem magicznej różdżki ale nie przepadam za używaniem przeterminowanych produktów no i jak każda kobieta chciałabym kupić coś nowego.
Czy wrócę do niego: tak, z całą pewnością ale dopiero jak wypróbuję jakieś inne produkty.
Himalaya - balsam do ust
Opis: zwykły przezroczysty balsam, którego używam na noc. Całkiem przyzwoicie odżywia usta. Przyjemnie pachnie.
(Gdy przystawię zatyczkę do maksymalnie wysuniętej pomadki, koniec dosięga do zaznaczonej litery "a").
Dlaczego
się tu znalazł: działa całkiem nieźle, tu nie mogę się zbytnio
przyczepić ale przeszkadzają mi w nim dwie rzeczy: po pierwsze ciężko
się rozprowadza, jak jest chłodniej, to już w ogóle jest dramat (trzeba poczekać aż trochę załapie ciepło z ust); a dwa wiem, że to będzie głupio brzmiało,
ale jeśli przy aplikacji nie trzymam dołu, to po chwili "jeżdżę"
plastikiem po ustach.
W związku z tym, że jest dość tępa w konsystencji
przyciskam mocniej niż np w Nivea i ona automatycznie się wsuwa, masakrując mi usta. Może to jestem ofiara ale nigdy z innymi sztyftami
nie miałam takiego problemu, tylko w tym przypadku.
Czy kupię ponownie: nie, mam już na oku coś innego.
Bandi - krem złuszczający na noc
Opis: Ten krem to mój
drugi ulubieniec, przepięknie pachnie, bardzo dobrze współgra z moją cerą.
Jest delikatny ale jeśli się używa go regularnie to widać różnicę - mówiąc
krótko bardzo go lubię.
Dlaczego
się tu znalazł: on również ma datę ważności mijającą w grudniu i tak jak w przypadku pierwszego produktu z Bandi nie lubię używać przeterminowanych produktów, mam zbyt
delikatną skórę na takie eksperymenty.
Czy kupię ponownie: to moja druga lub trzecia buteleczka i kiedyś na pewno wrócę ale chciałabym spróbować czegoś innego.
Revlon - podkład do cery mieszanej
Opis:
chyba nikomu nie muszę przedstawiać tego produktu. Mój podkład przeznaczony
jest do cery mieszanej i tłustej. To super produkt, bardzo się
polubiliśmy i mimo że nie ma pompki wg mnie to hit.
Dlaczego
się tu znalazł: na początku lutego będzie miał rok i już trochę mi się przejadł. Chciałabym
spróbować czegoś innego, może trochę lżejszego? Nie potrzebuję, aż tak
dużego krycia i chciałabym pokręcić się wokół innych
produktów.
Czy kupię ponownie: pewnie tak ale chcę wypróbować najpierw inne.
Mochino - I love - woda toaletowa
Opis: fajny, frywolny wiosenno-letni zapach. Nie utrzymuje się bardzo długo nawet nie długo ale przyjemnie mi się go używało.
Dlaczego się tu znalazł: to moja trzecia buteleczka i prawdę mówiąc już mi się przejadł - ostatnimi czasy dostałam mnóstwo fantastycznych zapachów ale ja uparłam się, by go skończyć.
Czy wrócę do niego: na razie nie - przejadł mi się, normalnie jak rano zmuszam się do użycia go.
Lovely - konturówki do oczu - czarna i brązowa
Opis: całkiem przyjemne konturówki. Kolory nie należą do najgłębszych czy najintensywniejszych ale są przyjemnie miękkie i łatwe w użyciu.
Dlaczego się tu znalazły: są zbyt miękkie i niestety nietrwałe. Używam ich od dobrych kilku miesięcy i używałam ich na kilka sposób ale zawsze po kilku godzinach albo odbijały mi się wszędzie gdzie tylko mogły albo po prostu znikały.
Czy kupię ponownie: nie.
10 produktów na 52 dni - dla mnie to sporo ale chce spróbować. Chce zobaczyć czy jestem w stanie to zrobić.
Nie powiem, że chce wywołać jakąś lawinę podobnych list ale może chciałybyście się przyłączyć ze swoimi kosmetykami?