Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lovely. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lovely. Pokaż wszystkie posty

piątek, 18 grudnia 2015

267. Ulubieni ulubieńcy w 2015 roku - kolorówka

Dziś druga część Ulubionych ulubieńców, nadszedł czas na kolorówkę. Ze zdziwieniem stwierdzam, że jest tego więcej niż przypuszczałam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.










 

 
  

 


BELL HYPOALLERGENIC - Krem CC (recenzja)

Najlepszy krem CC jakiego do tej pory używałam. Jest lekki, jasny, bardzo wydajny. Nie daje może  dużego krycia ale można je budować, długo wytrzymuje na twarzy, bardzo dobrze łączy się z innymi produktami.


 EVELINE - maskary

Trudno mi dokładnie powiedzieć, którą lubię najbardziej, wszystkie bowiem spisywały się bardzo dobrze. Dają przepiękny efekt na rzęsach, dobrze je rozczesują, nie osypują się, nie kruszą.


LOVELY - rozświetlacz gold

Genialny produkt zarówno jako rozświetlacz jak i cień do oczu. Mój nie pokruszył się, nie osypywał, na kościach policzkowych dawał bardzo przyjemny blask.




 









GLAMBRUSH - T5 (recenzja)
Jeden z niewielu pędzli GB, w których się zakochałam. Bardzo dobrze wykonany, robi cuda na policzkach. Szybko się go myje, niemalże momentalnie schnie. Nie rozcapierza się tak jak inne (choć potrzebuje osłonki), nie jest szorstki.



BELL HYPOALLERGENIC - korektor pod oczy
Fantastycznie kremowy i jasny produkt. Nie zbiera się w załamaniach, jest zaskakująco wydajny. 



ISADORA - eyeliner (recenzja)
Świetny, kremowy o pięknym brązowym kolorze. Jest diabelsko wydajny. Utrzymuje się cały dzień, nie krusząc i nie odbijając na powiekach. Pędzelek dołączony do produktu jest nawet zdatny do użytku.



ZOEVA -  103 (recenzja)

Mój podkładowy ideał. Lekko  ścięty, mięsisty, idealnie gęsty. Dobrze się pierze, nie rozcapierza się, widać wysoką jakość wykonania. Jest wart każdej złotówki.





GORGIO ARMANI - Vetiver Babylone

Mój ukochany, ubóstwiany, genialny zapach. Jeśli kojarzycie  Si i uważacie, że czegoś mu brakuje, to właśnie ten może być odpowiedzią. Ma głębsze, bardziej złożone nuty zapachowe. Na mnie utrzymuje się cały dzień. Jest totalnie niepowtarzalny. 

Nuta głowy: wetiwer,
Nuta serca: bergamota, cytryna,
Nuta bazy: kardamon, kolendra, różowy pieprz, paczula.


W przyszłym tygodniu zamierzam wrzucić jeszcze buble i rozczarownia roku 2015.

Coś Was zainteresowało, coś lubicie czy wręcz przeciwnie?

piątek, 19 czerwca 2015

184. Moje nowości z ostatnich miesięcy

Przyznam od razu, że ilość zakupionych produktów w ostatnich 3 miesiącach mnie przeraża. Po przeszło roku bardzo oszczędnego kupowania taka ilość jest porażająca (wiem, że się powtarzam, trudno). Długo zastanawiałam się czy w ogóle to pokazywać ale to będzie taka "terapia wstrząsowa" - najwyraźniej mi potrzebna.....




Bell Hypoallergenic - korektor pod oczy 01
Podczas promocji w Rossmannie kupiłam najpierw jeden, tak na próbę, następnego wróciłam po następny - jest świetny, kremowy, kryjący, długotrwały. Idealny. Ten odcień jest bardzo jasny, jeśli szukacie czegoś bardzo jasnego ten może być strzałem w 10.


Golden Rose - szminka matowa nr 27
Nie wiem co o niej powiedzieć, jednego dnia uważam, że to najlepszy odcień z możliwych, następnego nie jestem w stanie zdzierżyć jej na swoich ustach.


Garnier - żel peelingujaco-rewitalizujący
Żel przeznaczony dla cery tłustej z niedoskonałościami. Przepięknie pachnący, niezbyt wydajny kosmetyk. W najbliższym czasie planuję recenzję.


Eveline - luksusowy balsam odżywczo-energizujący
Szukałam tego w złotym opakowaniu, był tylko ten. Z tej linii miałam już masło. Balsam jest niezmiernie  podobny w działaniu i identyczny w zapachu. Nieznośnie niewydajny ale jednak przyjemny kosmetyk.

Lovely - rozświetlacz (gold)
Przepiękny rozświetlacz w cholernie badziewnym opakowaniu, po miesiącu użytkowania rozpadło mi się w rękach.

Eveline - arganowa oliwka do paznokci 8 w 1
Na razie nie powiem dużo o tym produkcie, zbyt krótko go używam. Na pewno pięknie pachnie i całkiem szybko się aplikuje i wysycha na płytce.

Bielenda -aktywny tonik korygujący
Jeden z niewielu kosmetyków tutaj, który czeka na swoją kolej. Tonik z Ziai już dogorywa ale chciałam już coś mieć. Obietnice producenta: redukcja porów i błyszczenia skóry; rozjaśnienie przebarwień; dodanie blasku i korekta jakości skóry.


Bandi - delicate care - krem z algami morskimi na dzień
Kupiony z jakąś gazetą, na pamiętam którą. Nówka nie śmigana ale to już niedługo się zmieni. Obietnice producenta: krem nawilżający koi i łagodzi podrażnienia.


Bandi - +35 - energetyzujący krem na noc
Też dorwany w jakiejś gazecie (chyba Avanti). Używam od prawie dwóch tygodni i na razie nie wiem, co o nim sądzić. Obietnice producenta: krem przeciwzmarszczkowy o bogatej formule, wspomaga w nocnej regeneracji komórek skóry.


Ziaja - kremowe mydło pod prysznic - pomarańcza
Genialny kremowy żel o wściekle pomarańczowym kolorze. Zapach jest przepiękny, umila mi czas pod prysznicem :)

AA - oil infusion - olejek do twarzy
Nówka sztuka, raz jeżdżona. Na razie jedynie zauważyłam, że pipeta nie dochodzi do końca buteleczki, więc najpewniej będzie problem z wydobyciem wszystkiego pod sam koniec.

Ava - krem pod oczy
Moja druga buteleczka, mój ulubieniec. Więcej o nim tu. Jak na razie to najlepszy krem pod oczy jaki miałam, nie zamierzam szukać niczego innego.


Elfa Pharm - szampon łopianowy przeciw wypadaniu włosów
Miła, gęsta konsystencja i ziołowy zapach. Szampon bardzo dobrze oczyszcza włosy i skalp i niestety wysusza moje końcówki. Mimo, że zmniejsza ilość wypadających włosów po jego skończeniu wracam do Ziai med.



Ziaja - krem łagodzący dla dzieci i dorosłych z 10% d-pantenolem
Produkt dla moich dzieciaków. Miła lekka formuła, widocznie zmniejsza uczucie pieczenia i swędzenia skóry.


Old Spice - desodorant
Moje odkrycie. Genialny produkt. Pachnie ale na tyle subtelnie, że nie koliduje z perfumami. Zmniejsza potliwość i całkowicie eliminuje przykry zapach. Niezwykle wydajny, nieklejący kosmetyk.


Bell Hypoallergenic - płyn micelarny
O nim też chce napisać. Zużyłam prawie pół opakowania i wart jest osobnego posta. Informacje od producenta: płyn przeznaczony do skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień skóry. Wzbogacony aktywnym kompleksem roślinnym.


Fuss wohl - krem do stóp złoju jelenia
Jeszcze go nie użyłam, ale słyszałam wiele dobrego o tym produkcie. Zobaczymy. Informacje od producenta: produkt przeznaczony do skóry suchej i popękanej z olejem migdałowym, alantoinę, wyciąg z białej herbaty.


Ziaja liście zielonej oliwki - płyn dwufazowy
Już go oddałam, nie polecam. Bubel a więcej przeczytacie tu.


Biały Jeleń - płyn pod prysznic
Leżał sobie samotny, przeceniony. Bardzo lubię tą serię a żeli pod prysznic nigdy nie za dużo :). Informacje od producenta: delikatnie oczyszcza skórę, bez podrażniania jej. Nawilża, łagodzi.

Biały Jeleń - żel pod prysznic
Miałam kilka próbek, które przypadły mi do gusty, zarówno pod względem działania jak i zapachu. Dobrze się pieni, nie wysusza skóry, ma bardzo przyjemne miękkie opakowanie.


AA oil infusion - żel peelingujący
Mój kolejny ulubieniec. Pisałam już o nim tu . Bardzo przyjemnie pachnie, jest wydajny i nadaje się do codziennego stosowania.


Evree - olejek do ciała
Skusiłam się, mimo że mam czym się maziać. Dziś będzie jego premiera i mam nadzieję, że się sprawdzi.

Yoskine - płyn micelarny
O nim również słyszałam dużo dobrego, kupiłam podczas promocji w Rossmannie. Jak tylko skończę płyn z Bell ten będzie miał swoje pięć minut. Obietnice producenta: oczyszcza, nawilża, wygładza, skutecznie orzeźwia i łagodzi podrażnienia.


Pytanko: czy Wy lubicie czytać takie posty? Czy dla Was jest to interesujące?

piątek, 5 grudnia 2014

96. 52 dni - aktualizacja

To już 26 dni odkąd wprowadziłam w życie mój własny "project pan" - projekt, wg którego chcę zużyć 10 wybranych przez siebie kosmetyków. Kilka z nich mi nie odpowiada, kilka zbliża się do terminu przydatności.

Jeśli jesteście ciekawe jak mi poszło zapraszam do czytania.







Błyszczyk XXXL Essence


Jestem w szoku, że udało mi się tak dużo go zużyć. Bardzo fajny produkt, nadal go lubię, nadal chce mi się go używać.
Cieszę się,  że mam jeszcze jedną sztukę. Szczerze polecam.


Peeling do ciała - Lirene


UFF! - zużyłam go, chociaż w sumie nie było to, aż tak trudne. Konsystencja jest dość lejąca, formuła gruboziarnista jest dość umowna, więc nie było to, aż takim wysiłkiem. Nadal nie lubię tego zapachu ale dało się go znieść, nie ma co przeżywać ale nie kupię go więcej.


Bebeauty - matowa szminka 03



Poprzednio nie zaznaczałam, ile mi jej została, była praktycznie nie używana ale dla porządku było to mniej więcej tam gdzie pokazuje strzałka.
Zużycie jest całkiem spoko. Cieszę się, że dałam ten produkt do tej listy. Po pierwsze dlatego, że wyrobiłam sobie nawyk używania szminki a po drugie nauczyłam postrzegać siebie w szmince (do tej pory preferowałam tylko błyszczyki).
Niestety nadal uważam, że kolor nie jest dla mnie odpowiedni, no i niestety ta formuła nie jest dla mnie przyjazna. Bez balsamu do ust i odrobiny szczęścia źle to wygląda na ustach.

 Bandi  - krem matujący SPF 18
Mój ulubieniec. Co prawda teraz, kiedy moja skóra nie świeci się tak bardzo, krem, przy codziennym stosowaniu, okazał się lekko zbyt mocny (lekko przesusza mi okolice na czole między oczami) to nadal bardzo go lubię. Moja twarz trzyma mat, jest bardzo wydajny, przyjemnie pachnie. 
Na razie nie kupię, bo nie jest mi potrzebny.



Himalaya - balsam do ust


Tu zużycie nie jest aż tak spektakularne ale widać postęp. Nadal mam takie same "ale" do tej pomadki tj. jak mam mokre usta albo jest zimno to mogę sobie jeździć po ustach i nic się nie nałoży;  nadal jak nie trzymam podstawy to się chowa.
Zużyć zużyje ale nie wrócę, po pierwsze z powodów wymienionych wyżej a po drugie znalazłam coś lepszego :-)


Bandi - krem złuszczający na noc



Używałam co kilka dni więc zużycie nie jest powalające, ale jest ok.
Bardzo lubię ten kosmetyk, chciałabym jednak spróbować czegoś nowego,  więc na jakiś czas odpuszczę sobie ponowny zakup. Polecam go osobom ze skórą wrażliwą, lubiących delikatne peelingi złuszczające. Bandi na prawdę zrobiło dobry produkt.


Revlon - podkład do cery mieszanej



Lubię ten podkład, nie byłam jednak konsekwentna w używaniu go i to widać na tym zdjęciu.  Dobrze współgra z moją cerą, jest jednak odrobinę zbyt ciężki dla mnie, z mijającym czasem dryfuję w stronę lżejszych produktów.
Zużyć na pewno zużyję ale na razie nie będę ponownie go kupować.


Mochino - I love - woda toaletowa




W tym przypadku zauważyłam kolejny plus z wprowadzenia tego projektu. W pierwszym poście pisałam, że ten zapach mi się już w takim stopniu przejadł, że zmuszam się do używania tego produktu. Teraz znów się do niego przekonałam, nie na tyle bym go kupiła ponownie w najbliższym czasie, ale na tyle, że nie wzdrygam się gdy go używam.


Lovely - konturówki do oczu - czarna i brązowa



No cóż, te kredki wyglądają niemalże tak samo jak poprzednim razem. Miałam szczerą chęć by je zużyć ale poddaję się, nie chcę ich, nie chcę męczyć się z nimi, patrzeć co chwila czy aby nie powędrowały gdzieś na moich powiekach, zniknęły czy po prostu się zważyły. Więcej nie kupię. Lubię firmę Lovely ale te produkty, dla mnie to totalny niewypał.



No i tyle - w sumie jestem zadowolona. Poza Revlonem, którego trochę traktowałam po macoszemu, zużycie poszczególnych produktów jest widoczne. Trochę się zastanawiałam nad wyrzuceniem kredek ale stwierdziłam, że to nie ma sensu. Oczywiście wydałam na nie pieniądze i nie lubię wyrzucać rzeczy, które nie są albo puste albo zepsute ale one nie są po prostu warte tego bym się męczyła za każdym razem kiedy ich używam.

Mam nadzieję, że post się Wam podobał.



Posty powiązane - 52 dni


poniedziałek, 10 listopada 2014

87. 52 dni

Od prawie dwóch tygodni jestem chora, dogorywam sobie w domu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie mogę czytać, nie mogę wychodzić z domu i niestety moją jedyną przyjemnością jest oglądanie telewizji a raczej filmików na youtubie bo za telewizją nie przepadam. Kilka dni temu trafiłam na serię filmików z serii "project pan" - czyli ogólnie rzecz biorąc dziewczyny wybierają kilka / kilkanaście produktów i w określonym, przez siebie czasie, starają się je zużyć, tak by z czystym sumieniem wybrać się na zakupy lub po prostu zrobić miejsce w swoich kolekcjach.

Po krytycznym rzuceniu gałką na to co posiadam, zdecydowałam się, że zrobienie swojego własnego "project pan" nie jest kiepskim pomysłem. Moja lista jest dość skromna a i czasu jest niewiele ale dla mnie to akurat plus, to dobry motywator do zużycia produktów, które z wielu różnorodnych powodów, powinny już się ze mną pożegnać.


Project pan - pierwsza odsłona


Każdy z produktów (no oprócz kredek  ;-) )  został przeze mnie oznaczony flamastrem permanentnym, tak bym wiedziała ile jeszcze zostało i jakie jest rzeczywiste miesięczne zużycie każdego z nich.


Błyszczyk XXXL z Essence

Opis: bardzo fajny, niezbyt klejący się na ustach błyszczyk w przepięknym  kolorze. Produkt przyjemnie pachnie i ogólnie dobrze mi się go używa.

Dlaczego się tu znalazł: kupiłam go prawie 10 miesięcy temu a później przez przypadek kupiłam drugi taki sam. Błyszczyki nie są produktami, które u mnie szybko schodzą, może więc zejść dużo czasu kiedy zużyje obydwa produkty. Wybrałam go gdyż wolałabym nie wyrzucać go tylko dlatego, że się zepsuł. Oczywiście nie są to duże pieniądze ale wychodzę z założenia, że jeśli kupuję to nie po to, by wyrzucać.

Czy kupię go ponownie: tak, jak zużyje  duplikat.

P.S. oczywiście po zaznaczeniu a przed zrobieniem zdjęcia  upadł mi więc musicie mi uwierzyć na słowo, że tyle zostało.

Lirene - peeling do ciała


Opis: Peeling gruboziarnisty. Produkt ma czerwony kolor z małą-średnią ilością drobinek zdzierających
.
Dlaczego się tu znalazł: Ten kosmetyk pojawił się u mnie całkiem niedawno ale już teraz wiem, że się nie zaprzyjaźnimy. Nie jest to bubel ale chce się go pozbyć z kilku powodów: nie podoba mi się zapach - w opakowaniu pachnie całkiem, całkiem ale na moim ciele przypomina zapachem takie płatki mydlane do prania, które nie kojarzą mi się zbyt przyjemnie;  nie podoba mi się również ilość drobinek, która w moim mniemaniu jest zbyt mała; no i na koniec nie podoba mi się konsystencja, jest zbyt rzadka -  ogólnie jest totalnie przeciętny.

Czy do niego wrócę - nie, sorry ale jest to produkt kompletnie przeciętny. Za każdym razem kiedy go używam myślę, że na rynku jest tak dużo lepszych produktów więc nie dziękuję.

Bebeauty - matowa szminka 03



Opis: Fantastyczny kolor, matowa, niepachnąca szminka.

Dlaczego tu się znalazła: Jak widać na zdjęciu zużycie jest niewielkie - ona po prostu nie podoba mi się na moich ustach. Jeśli nie użyję balsamu (moje usta są w dobrej kondycji) to i tak wydobywa wszystkie zagłębienia, suche skórki, o których istnieniu nie wiedziałam. 
Kiedy użyję balsamu, to  mam wrażenie, że szminka nie trzyma się moich warg i sobie wędruje; no i te dziwne wrażenie "tłustych" ust - jakbym nawaliła tego produktu z kilogram albo dwa.
To piękny kolor i najpewniej mogłabym znaleźć sposób na to by zadział, tak jakbym chciała ale kiedy się maluję to zawsze ją omijam, jest zawsze ostatnia w kolejce - a szkoda bo wiem, że wielu osobom się podoba no i kolor jest przepiękny.

Czy kupię ponownie: nie wiem czy są dostępne ale jeśli nawet są to raczej nie.


 Bandi  - krem matujący SPF 18



Opis: Bardzo lubię ten krem, to zdecydowanie jeden z najlepszych kremów matujących, które miałam do tej pory. Fantastycznie i długotrwale matuje, przyjemnie pachnie.

Dlaczego tu się znalazł: jest bardzo wydajny, długo się go zużywa i niestety data ważności mija dokładnie w grudniu. Zdaje sobie sprawę, że 1 stycznia krem nie zepsuje się jak za dotknięciem magicznej różdżki ale nie przepadam za używaniem przeterminowanych produktów no i jak każda kobieta chciałabym kupić coś nowego.

Czy wrócę do niego: tak, z całą pewnością ale dopiero jak wypróbuję jakieś inne produkty.


Himalaya - balsam do ust



Opis: zwykły przezroczysty balsam, którego używam na noc. Całkiem przyzwoicie odżywia usta. Przyjemnie pachnie. 
(Gdy przystawię zatyczkę do maksymalnie wysuniętej pomadki, koniec dosięga do zaznaczonej litery "a").

Dlaczego się tu znalazł: działa całkiem nieźle, tu nie mogę się zbytnio przyczepić ale przeszkadzają mi w nim dwie rzeczy: po pierwsze ciężko się rozprowadza, jak jest chłodniej, to już w ogóle jest dramat (trzeba poczekać aż trochę załapie ciepło z ust); a dwa wiem, że to będzie głupio brzmiało, ale jeśli przy aplikacji nie trzymam dołu, to po chwili "jeżdżę" plastikiem po ustach.
W związku z tym, że jest dość tępa w konsystencji przyciskam mocniej niż np w Nivea i ona automatycznie się wsuwa, masakrując mi usta. Może to jestem ofiara ale nigdy z innymi sztyftami nie miałam takiego problemu, tylko w tym przypadku. 

Czy kupię ponownie: nie, mam już na oku coś innego.



Bandi - krem złuszczający na noc


Opis: Ten krem to mój drugi ulubieniec, przepięknie pachnie, bardzo dobrze współgra z moją cerą. Jest delikatny ale jeśli się używa go regularnie to widać różnicę - mówiąc krótko bardzo go lubię.

Dlaczego się tu znalazł: on również ma datę ważności mijającą w grudniu i tak jak w przypadku pierwszego produktu z Bandi nie lubię używać przeterminowanych produktów, mam zbyt delikatną skórę na takie eksperymenty.

Czy kupię ponownie: to moja druga lub trzecia buteleczka i kiedyś na pewno wrócę ale chciałabym spróbować czegoś innego.



Revlon - podkład do cery mieszanej


Opis: chyba nikomu nie muszę przedstawiać tego produktu. Mój podkład przeznaczony jest do cery mieszanej i tłustej. To super produkt, bardzo się polubiliśmy i mimo że nie ma pompki wg mnie to hit.

Dlaczego się tu znalazł: na początku lutego będzie miał rok i już trochę mi się przejadł. Chciałabym spróbować czegoś innego, może trochę lżejszego? Nie potrzebuję, aż tak dużego krycia i chciałabym pokręcić się wokół innych produktów.

Czy kupię ponownie: pewnie tak ale chcę wypróbować najpierw inne.



Mochino - I love - woda toaletowa


Opis: fajny, frywolny wiosenno-letni zapach. Nie utrzymuje się bardzo długo nawet nie długo ale przyjemnie mi się go używało.

Dlaczego się tu znalazł: to moja trzecia buteleczka i prawdę mówiąc już mi się przejadł - ostatnimi czasy dostałam mnóstwo fantastycznych zapachów ale ja uparłam się, by go skończyć.

Czy wrócę do niego: na razie nie - przejadł mi się, normalnie jak rano zmuszam się do użycia go.


Lovely - konturówki do oczu - czarna i brązowa



Opis: całkiem przyjemne konturówki. Kolory nie należą do najgłębszych czy najintensywniejszych ale są przyjemnie miękkie i łatwe w użyciu.

Dlaczego się tu znalazły: są zbyt miękkie i niestety nietrwałe. Używam ich od dobrych kilku miesięcy i używałam ich na kilka sposób ale zawsze po kilku godzinach albo odbijały mi się wszędzie gdzie tylko mogły albo po prostu znikały.

Czy kupię ponownie: nie.


10 produktów na 52 dni - dla mnie to sporo ale chce spróbować. Chce zobaczyć czy jestem w stanie to zrobić.

Nie powiem, że chce wywołać jakąś lawinę podobnych list ale może chciałybyście się przyłączyć ze swoimi kosmetykami?