czwartek, 30 października 2014

84. Czy to aby o taki luksus mi chodziło?

Czasami mam wrażenie, że moje ciało jest takim małym Frankenstainem, każda część ciała to osobna historia - moja cera jest mieszana, łydki i ramiona suche jak pieprze a reszta udaje, że jest całkiem normalna. Generalnie mi to nie przeszkadza ale kiedy przychodzi jesień albo wiosna potwór się uaktywnia na kilka tygodni i zamienia moje ciało nie do poznania. Największą metamorfozę przechodzą łydki, które przypominają bardziej teren grożący osypaniem, rozpadem niż normalne ciało. Nie wystarcza wtedy zwykła pielęgnacja, przychodzi czas wyciągnąć ciężkie działa. Przez długi czas sprawdzała się Isana Urea, to mój ulubieniec nad ulubieńcami ale nie byłabym sobą gdybym nie szukała czegoś nowego, lepszego, pięknie pachnącego.
I tak podczas zakupów w Rossmannie natrafiłam na bioolejek arganowy z Eveline Cosmetics.


Informacje podstawowe

Opakowanie: plastikowe odkręcane pudełko
Pojemność: 200 ml
Konsystencja: to bardziej krem o konsystencji serka homogenizowanego lub twarożka
Produkt przeznaczony dla skóry suchej i wrażliwej


Najpierw dwie kwestie  na marginesie (nie mogę sobie tego darować, muszę o tym wspomnieć)
  1. Lubię olejek arganowy, dobrze wpływa na moją skórę ale czasami mam wrażenie, że teraz wszystko musi być z arganem, niedługo nie będzie kosmetyku bez tego składnik;
  2. Nazwa - ja wiem, że czasami trudno wymyślić dobrą nazwę, że nazwa musi przyciągać i działać na klienta ale no naprawdę, czy ta nazwa może być jeszcze dłuższa i bardziej dziwaczna?






Moja opinia
Plusy:
  • Krem przepięknie pachnie - cytrusowo, orzeźwiająco - jak dla mnie to strzał w 10;
  •  dobrze i bezproblemowo się rozprowadza; bardzo szybko się wchłania;
  • zapach zostaje na długo na ciele a skóra po aplikacji jest mięciutka i miła w dotyku;
  • skóra, poza łydkami, jest dobrze nawilżona, nawilżenie jest długotrwałe.

Neutralne:
  • konsystencja, jak już wspomniałam, przypomina serek homogenizowany lub twarożek, co mi kompletnie nie przeszkadza ale trzeba się do niego odrobinę przyzwyczaić, on nabiera się takimi kawałkami, to nie masło, w które można zatopić palucha, to produkt coś pomiędzy stałą konsystencją a półpłynną;
     
    Minusy:
  • nawet po nałożeniu większej ilości kremu, moje łydki są niewystarczająco nawilżone, nie są suche, ale skóra w tej okolicy nadal jest napięta i nieprzyjemna w dotyku;



Ogólnie produkt mi się spodobał, zużyję go bez nadmiernego spinania się, że mam kiepski kosmetyk. Jednak jak na produkt, który jest przeznaczony dla skóry suchej, to uważam, że to spora przesada, on sobie po prostu nie radzi w takich sytuacjach. To idealny produkt dla skóry normalnej, ale powtarzam nie jest on odpowiedni dla osób, które tak jak ja zmagają się z suchymi plackami skóry na ciele.

Mimo to nie wykluczam jednak, że jeśli będę szukała czegoś lekkiego, obłędnie pachnącego to poszukam właśnie tego produktu ale zdecydowanie nie będę go szukać w okresach buntu skóry.

    4 komentarze:

    1. Podoba mi się konsystencja ale raczej po niego nie sięgnę :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Konsystencja jest ciekawa. Szukasz czegoś bardziej nawilżającego czy masz innego ulubieńca?

        Usuń
    2. nie podoba mi się konsystencja, przypomina masło do ciała, czego nie lubię :/ No i alkohol w składzie na wysokim miejscu.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Wiesz co, moim zdaniem to nie do końca masło, jest zbyt "skawalony", ścisły ale rozumiem, że nie każdemu może odpowiadać bo jest specyficzne... tak jak i alkohol - mnie nie podrażnił ale dla kogoś może być czynnikiem wykluczającym produkt.

        Usuń

    Dziękuję za każdy komentarz :)